wtorek, 10 września 2019

[260] L . A. Casey - "Alannah"



~Witajcie kochani!

Dzisiaj zapraszam na recenzję ostatniej nowelki z serii "Bracia Slater" :)








Autor: L. A. Casey
Tytuł: "Alannah"
Seria: "Bracia Slater"
Ilość stron: 167
Wydawnictwo: Kobiece
Data premiery: 28 sierpnia 2019











W ubiegłym tygodniu miałam okazję przeczytać ostatni tom serii „Bracia Slater” L.A. Casey, pt. „Damien”. Seria ta nie należy do literatury ambitnej, nie mniej jednak już od pierwszego tomu skradła moje serce. Na „Damiena” czekałam chyba najbardziej. Niestety, autorka mocno mnie rozczarowała. W książce zabrakło nie tylko jakiejś świeżości, oryginalności, ale także atutów poprzednich części, jak np. słownych potyczek, ciętego humoru bohaterów itp. Dlatego też po „Alannah”, czyli króciutkiej nowelce dopełniającej historię piątego tomu, nie spodziewałam się zbyt wiele. Miałam jednak nadzieję, że pani Casey z przytupem zakończy tą serię. Niestety, znów spotkałam się z rozczarowaniem. 


Alannah Ryan zmaga się z demonami: nawiedzająca ją w snach twarz zamienia jej noce w koszmar. Zachowuje to dla siebie, chcąc chronić ukochanego, uginającego się pod ciężarem własnych problemów. Jednak strach zaczyna całkowicie ją pochłaniać. Damien Slater wiedzie życie, jakiego zawsze pragnął, i ma u swojego boku kobietę, którą kocha. Zauważa jednak, że Alannah tłumi w sobie coś, co ją niszczy.
Czy zdoła dotrzeć do ukochanej? Czy udowodni, że jego miłość jest wieczna?


Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl po przeczytaniu tej nowelki to to, że autorka kompletnie nie miała pomysłu na tą historię. Problem z jakim boryka się główna bohaterka jest powielany. Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to z koszmarami walczyła również Bronagh i Keela, więc nie ma w tym nic nowego, ciekawego. Dodatkowo, autorka zamiata pod dywan proces radzenia sobie z demonami przeszłości. Alannah zwierza się Damienowi ze swoich koszmarów, on rzuca banalnym tekstem typu: „nie pozwólmy by przeszłość zawładnęła naszą przyszłością” i tyle. Problemu nie ma. Ot, po prostu. Jak ręką odjął. 


Główna bohaterka jest wybitnie irytująca. Sama nie wie czego chce. Jej humorki zmieniają się w błyskawicznym tempie, tak jak u kobiet w ciąży. Cały czas wywołuje jakieś bezsensowne kłótnie i zawsze oczekuje, że to ją będą przepraszać. W poprzednim tomie narzekała, że przyjaciele jej nie odwiedzają, a w tej części gdy sprawdzają co u niej (po pewnym incydencie) to ona zachowuje się jak totalna zołza. 


Tak jak i w poprzednim tomie, tak w tej nowelce przytłaczała mnie ilość ciąż wśród bohaterek. Jest ich raptem pięć, a w ciągu tych dwóch części („Damien” i „Alannah”) trzy z nich urodziły (z czego jedna z nich bliźniaki), a dwie zaszły w ciążę. Bez przesady. Fabuła leży i kwiczy, bo autorka postanowiła z braci Slater zrobić maszyny do robienia dzieci. 


W tej części nie dzieje się nic nowego, ciekawego. Casey nie miała chyba pomysłu co napisać. Pod koniec tej historii wtrąciła pewną scenę akcji, ale była ona niepotrzebna i głupia, kompletnie nic nie wnosiła do fabuły. Gdy to przeczytałam, nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. 


Na całe szczęście, nowelka ta liczy sobie raptem sto sześćdziesiąt stron, więc nie męczyłam się z nią zbyt długo. Bywały momenty, w których autorka potrafiła mnie rozbawić, jak np. przekomarzanki Alec’a z Alannah, ale to za mało by uratować tą historię. 


Zamiast zakończyć super serię w porządnym stylu, autorka zostawia czytelnika z takim czymś. Wielka szkoda. Nie mniej jednak pewnie w przyszłości sięgnę po inne jej książki, gdyż polubiłam jej lekkie pióro i poczucie humoru.




Moja ocena: 5/10






Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.






Czytaliście może tą serię? Który tom podobał się Wam najbardziej? :)





Girl from Stars

3 komentarze:

  1. Nie znam tej serii, ani twórczości autorki, ale być może to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy dobrze zrozumiałam, że jest to jedna książka z jakiejś serii? Eh i znowu musiałabym nadrabiać, więc podziękuję na ten moment.

    OdpowiedzUsuń