niedziela, 18 marca 2018

[148] Sonia Belasco - "Mów do mnie"




~Witajcie kochani!

Spokojnie, żyję :D Choć te przygotowania do matury są naprawdę męczące :D
Nic jednak nie powstrzyma mnie przed krytykowaniem czy też zachwalaniem pod niebiosy książek! 

Dzisiaj trochę o książce należącej (niestety) do tej pierwszej grupy :/

Zapraszam!





Autor: Sonia Belasco
Tytuł: "Mów do mnie"
Ilość stron: 238
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Data premiery: 15 lutego 2018








Po raz kolejny (nieświadomie) sięgnęłam po książkę dla młodzieży, poruszającą tematykę dość „ciężkiego kalibru”: samobójstwo, śmierć, strata bliskich, żałoba. 

Nie tak dawno miałam okazję przeczytać „Lato Eden”, która była bardzo ciekawą i dobrze napisaną historią, choć nie zapadającą w pamięci na zbyt długi czas. Czy „Mów do mnie” Soni Belasco wypadło lepiej?




Mam tak przynajmniej dwadzieścia razy dziennie. Robię coś albo coś mówię, albo coś widzę i mam ochotę wysłać pocztówkę do tego miejsca bez adresu, w którym teraz przebywasz: „Szkoda, że Cię tu nie ma”.

Nie ma dobrych słów, by wyrazić ból po stracie. Nie ma słów, które pomogłyby walczyć z pustką po kimś, kto odszedł. 
To dlatego Melanie zaczęła malować. Jej matka była dość ekscentryczną artystką, wspaniałą kobietą. Zmarła przedwcześnie na raka. Melanie maluje, by poczuć jej bliskość.
To dlatego Damon zaczął robić zdjęcia. Carlos, jego najlepszy przyjaciel, był fotografem. Odebrał sobie życie. Damon chce zrozumieć, dlaczego. Wierzy, że przez obiektyw jego aparatu zobaczy świat oczami Carlosa.
Dla obojga sztuka to terapia, światło nadziei w trudnym powrocie do normalności. 
Spotykają się podczas prób do szkolnej wersji Otella. Mają ze sobą wiele wspólnego, coraz dłuższe rozmowy przynoszą obojgu ulgę. Przekonują się, że czasami wystarczy, by ktoś nas wysłuchał, bo zainteresowanie życzliwej osoby to najlepsze lekarstwo na smutek.




Wyobraźcie sobie teraz sytuację, w której macie pomysł na swoją książkę. W Waszych głowach tworzą się wizje niektórych scen, czy też dialogów. Każdą z nich spisujecie na osobnej karteczce. Następnie wrzucacie je wszystkie do jednego pojemnika, po czym losujecie przypadkowe części Waszej historii i sklejacie je w całość, bez przejrzenia ich treści. Takie było właśnie „Mów do mnie”.



Sonia Belasco stworzyła tak chaotyczną i niespójną historię, z jaką już dawno nie miałam do czynienia. Autorka kompletnie nie umiała przejść płynnie z opowieści teraźniejszych, do wspomnień z przeszłości. W praktyce wygląda to tak, że na początku czytasz co się dzieje aktualnie w życiu bohatera, ale po przeczytaniu dwóch stron, uświadamiasz sobie że co najmniej od połowy strony odczytujesz już jego wspomnienia z przeszłości. Nie ma chyba nic bardziej irytującego.



Sam pomysł na książkę nie był zły, choć ogólnie rzecz biorąc, książka ta jest bez żadnego polotu. Kompletnie nie potrafiłam utożsamić się z głównymi bohaterami. Pomimo tego iż cała ta historia porusza ciężką tematykę, to jednak nie wzbudziła ona we mnie żadnych emocji.  Ani smutku czy rozpaczy, radości czy szczęścia. Nic. Przeczytałam tą książkę z jedną, nie wyrażającą żadnych emocji miną.



Sam wątek romantyczny również mnie nie zachwycił. Jest to dość dziwne, biorąc pod uwagę mą duszę romantyka. W ogóle nie wyczułam tej chemii między głównymi bohaterami. Odnosiłam wrażenie, że to uczucie między nimi zostało stworzone tak na siłę. Lepiej byłoby z tego zrobić taką prawdziwą przyjaźń, niż mało wiarygodną miłość.



Kolejnym zarzutem wobec tej książki jest to, że „Mów do mnie” nie ma żadnej akcji. Fabuła tylko tak płynie, i płynie… Pomimo że książka liczy sobie niewiele ponad dwieście stron, to czytało mi się ją dość mozolnie. Nie potrafiła mnie zainteresować tak na dłuższą metę. Powiem wprost: nudziła mnie.



Podsumowując, „Mów do mnie” jest dość dużym niewypałem. Co prawda historia ta miała jakiś potencjał, ale niestety wykonanie zupełnie mi się nie spodobało. Gdybym miała określić ją dwoma przymiotnikami, byłyby to: chaotyczna i nudna.






Moja ocena: 4/10








Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Harper Collins Polska.









Ktoś z Was czytał?
Co sądzicie? Byliście równo mocno rozczarowani tą pozycją jak ja, czy wręcz przeciwnie? :)








Girl from Stars

3 komentarze:

  1. Te dwa końcowe przymiotniki w Twojej recenzji skutecznie mnie zniechęciły. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie, to ja podziękuję. Nienawidzę takich książek napisanych byle jak, byle tylko na chwilę zaistnieć na rynku i liczyć, że może nikt się nie spostrzeże...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uważam, że pomysł na ksiązkę był dobry, ale własnie, trochę za chaotycznie.
    pozdrawiam
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń