piątek, 29 lipca 2016

[48] Marta Alicja Trzeciak - "Dwadzieścia siedem snów"



~Witajcie kochani!

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem niesamowicie zdumiona tym, jak ten czas szybko płynie. Ledwie skończył się rok szkolny, a tu za chwilę połowa wakacji za nami :/ Ale nie ma co myśleć o szkole! Mamy przecież jeszcze cały miesiąc :)
Na dziś przygotowałam dla Was kolejną recenzję :) Zapraszam!










Autor: Marta Alicja Trzeciak
Tytuł: "Dwadzieścia siedem snów"
Ilość stron: 330
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 24 maja 2016






Zazwyczaj po przeczytaniu jakiejś książki moja głowa pęka od nadmiaru mysli a serce od zbyt dużej lub małej dawki emocji. Po przeczytaniu książki "Dwadzieścia siedem snów" w mojej głowie  jest tylko jedno pytanie: Czy nie spodziewałam się czegoś lepszego? 

Do zapomnianej przez świat wsi przyjeżdża młoda pisarka, która planuje rozpocząć pracę nad swoją najnowszą powieścią. Wynajmuje pokój u tajemniczej kobiety, zwanych przez miejscowych Szarą. Już pierwsze chwile pobytu u gospodyni pokazują dobitnie, że zarówno dom, jak i cała wieś kryją w sobie wiele sekretów.
Równolegle do fabuły prowadzonej na jawie, czytelnik zostaje wprowadzony w świat niezwykle realistycznych snów pisarki. Pojawiają się w nich niby ci sami bohaterowie, których spotyka w świecie rzeczywistym, a jednak zupełnie odmienni od postaci rzeczywistych. Sny prowadzą pisarkę dalej niż jej dociekania na jawie. Podążając ich tropem, główna bohaterka zaczyna odkrywać tajemnice pobliskiego wzgórza, jak i sekrety skrywane przez mieszkańców całej wsi. 
Pisarka pochłonięta swoimi dociekaniami, nie zauważa nawet, że jej najnowsza powieść zaczyna pisać się sama. Każdy kolejny sen przynosi nowy rozdział, a zagadki rozwiązują się zarówno podczas jawy, jak i w czasie snu.

Ostatecznie główna bohaterka będzie musiała odpowiedzieć na pytania: Co wydarzyło się naprawdę, a co jej się tylko śniło? Kto jest bohaterem powstającej powieści? Czy przypadkiem nie jest tak, że pisarka to tylko postać z własnej książki?

Jak już wspomniano w opisie i jak sam tytuł podpowiada, książka ta to historie, które przydażają się głównej bohaterce w rzeczywistości, jak i te, o których śni.Niby różne, a jednak takie same ...
Zapowiadało się tak ciekawie, wyszło jednak inaczej ...
Styl pisania tych snów był dla mnie irytujący, gdyż czasami nie potrafiłam zrozumieć o co w ogóle chodzi, a ta niewidza doprowadzała mnie do białej gorączki. Na szczęście pozostała część, która odbywała się w rzeczywistości była dużo przyjemniejsza do czytania.

Styl i język prosty, choć niezwykle magiczny. Mimo licznych opisów, za którymi nie przepadam, książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Choć zdarzały się też takie momenty, gdzie miałam ochotę zamknąć książkę i nigdy do niej nie wracać, gdyż nudne fragmenty po prostu mnie usypiały.

"Dwadzieścia siedem snów" to wbrew pozorom nie taka banalna historia. Wymaga wyciszenia, włączenia myślenia i wykorzystania swych szarych komórek, aby zrozumieć to, co autorka ma nam do przekazania.

Ogromny plus dla wydawnictwa za wspaniałą okładkę. Niby taka prosta i zwyczajna, a zarazem taka magiczna.

Podsumowując, książka mi się podobała i polecam ją każdemu kto uwielbia motyw snów w powieściach. Ta ksiażka jeszcze bardziej uświadomiła mnie w przekonaniu, że polska literatura jest coraz lepsza.



Moja ocena: 7/10





Za możliwość przeczytania dziękuję:

źródło





Kto z Was czytał?
Co sądzicie?




Girl from Stars




3 komentarze:

  1. Bardzo interesujący pomysł na fabułę prowadzoną w dwóch równoległych rzeczywistościach. Podoba mi się to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie powieści już dodaję na swoją wirtualną biblioteczkę i czeka na swoją kolej. Dziękuję że opowiedziałaś o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zapowiada ta powieść, sny to jest zdecydowanie motyw, które lubię w powieściach :)

    OdpowiedzUsuń