poniedziałek, 21 października 2024

[605] Carissa Broadbent - "Żmija i skrzydła nocy"

 

~Witajcie kochani!

Jaka książka ostatnio Was rozczarowała?



 




Autor: Carissa Broadbent
Tytuł: "Żmija i skrzydła nocy"
Ilość stron: 503
Wydawnictwo: FILIA
Data premiery: 24 stycznia 2024






Adoptowana córka króla wampirów Zrodzonych z Nocy, Oraya, ugruntowała sobie pozycję w świecie, w którym polowano na jej życie. Aby móc być czymś więcej niż zdobyczą, musi wziąć udział w Kejari: legendarnym turnieju organizowanym przez boginię śmierci we własnej osobie.

Jednak droga do zwycięstwa nie będzie łatwa, Oraya stanie bowiem w szranki z najokrutniejszymi wojownikami ze wszystkich trzech wampirzych domów. Aby przeżyć, będzie zmuszona zawrzeć sojusz z tajemniczym rywalem.

Wszystko, co związane z Raihnem, jest niebezpieczne. Jest bezlitosnym wampirem, zabójcą doskonałym, wrogiem korony ojca Orayi i... jej największą konkurencją. Ale księżniczkę najbardziej przeraża to, jak bardzo Raihn zaczyna ją pociągać.

W Kejari nie ma jednak miejsca na litość. Wojna przybiera na sile i niszczy wszystko, co Oraya uważała za dom. Raihn wydaje się rozumieć ją jak nikt inny, ale ich rozwijająca się relacja może stać się jej zgubą – w królestwie, w którym nic nie jest groźniejsze od miłości.

***

Ależ ta historia mnie wymęczyła. Naprawdę nie pojmuję fenomenu tej powieści. Czekałam na moment, w którym autorce uda się wyrwać mnie z kapci, ale się nie doczekałam.

Nie czytam jakoś dużo fantastyki, a jednak mam wrażenie, że „Żmija i skrzydła nocy” to taki odgrzewany kotlet. Oraya do bólu przypominała mi Feyrę z Dworów Maas. Niby taka niepozorna, a jednak ostatecznie jest ponad wszystkimi. Kejari to takie Igrzyska śmierci, tyle że biorą w niej udział głównie wampiry.

Cała historia jest niezwykle płaska. Albo autorka kompletnie nie potrafi przelać emocji na papier, albo jest to wynik bardzo słabego tłumaczenia. Akcji jest sporo. Krew momentami leje się hektolitrami. Ale co z tego, jeśli książka nie wzbudziła we mnie żadnych emocji.

Nie kupiła mnie postać Orayi ani Raihna. Nie wspominając o łączącym ich „uczuciu”, które w moim odczuciu było tylko i wyłącznie pożądaniem. Końcówka historii była trochę ciekawsza, ale jak dla mnie nie uratowała tej książki. Nie wiele brakło, by skończyło się to DNF-em.

Po tylu zachwytach na bookstagramie, wzięłam tę powieść za pewniaka, a ostatecznie jest to jedno z największych rozczarowań tego roku.

Kolejnym częściom podziękuję.





Moja ocena: 4/10




Czytaliście "Żmiję i skrzydła nocy"?




Girl from Stars 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz