~Witajcie kochani!
Słuchacie muzyki podczas czytania książek? ♥
Autor: Laura Savaes
Tytuł: "Into that good night"
Ilość stron: 520
Wydawnictwo: Papierowe Serca
Data premiery: 2 lipca 2025
Lavender przez lata robiła wszystko, by zostawić przeszłość za sobą. Ucieczka z rodzinnego miasta, nowe życie i praca w nowojorskim szpitalu, gdzie każdy dzień to precyzyjnie zaplanowana rutyna. Zero ryzyka. Zero uczuć. Zero nieprzewidzianych sytuacji. Aż do chwili, gdy dostaje tajemnicze i budzące niepokój zaproszenie.
Na miejscu – w pełnym nieznajomych penthousie pulsującym rockowym basem – spotyka jego. Kai jest utalentowanym muzykiem z mroczną przeszłością, o której nie chce mówić, oraz ze spojrzeniem, które mówi zbyt wiele.
Spotkanie, choć wydaje się pomyłką, przeradza się w coś o elektryzująco ryzykownego. W relację, w której tajemnice są równie głębokie jak emocje i wzajemne przyciąganie. A prawda może okazać się zbyt bolesna, by ją udźwignąć – zwłaszcza że nie tylko Kai coś ukrywa…
***
Początek dość mocno mnie zaintrygował. Tajemnicze zaproszenia i spotkania z nieznajomym, nadawały pewnego dreszczyku tej historii. Coraz bliższe zapoznawanie się z głównymi bohaterami i ich przeszłością, ukazywało drzemiący w książce potencjał. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem wszystko zaczęło iść w złym kierunku.
Rozdziały są stanowczo za długie. Już po przeczytaniu jednego rozdziału, gdzie 70% jego treści, to są jakże głębokie przemyślenia Lavender, dotyczące życia i odpokutowania swoich win, czułam potrzebę odłożenia książki na bok i zrobienia sobie przerwy. Z każdą kolejną stroną wkradała się pewna monotonia, a jakakolwiek akcja umierała śmiercią naturalną.
Nie spodobało mi się zakończenie tej historii. Byłam święcie przekonana, że autorka pójdzie zupełnie inną ścieżką. Na dodatek informacja, że wystarczyłoby, aby Lavender odebrała jeden telefon, a jej życie wyglądałoby zupełnie inaczej, wyjątkowo mnie rozdrażniła. A wisienką na torcie było zakończenie, które również nie sprostało moim oczekiwaniom. Spodziewałam się większej ilości dramaturgii.
Wielka szkoda, że zawód dziewczyny został potraktowany dość po macoszemu. Muzyka stanowi spory filar tej historii, natomiast profesja Lavender to słabo widoczne tło.
Chyba za bardzo nakręciłam się na tą historię, za sprawą działań marketingowych i licznym, pozytywnym opiniom. Jak dla mnie jest to po prostu średniaczek.
Moja ocena: 6/10
Czytaliście? Znacie inne powieści autorki? ♥
Girl from Stars
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz