~Witajcie kochani!
Po jakże ciężkim tygodniu w końcu mogę spokojnie rozsiąść się w fotelu z kubkiem gorącej herbaty i ciekawą książką (a ich nie brakuje).
Na moim biurku piętrzy się stos różnorodnych książek, które tak bardzo kuszą. Aż nie mogę zdecydować się po którą sięgnąć najpierw :D
Ale po kolei!
Na dziś - recenzja "Strażników światła". Zapraszam!
Autor: Abby Geni
Tytuł: "Strażnicy światła"
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Kobiece
Data premiery: 17 marca 2017
Tajemnicza, nieco fantastyczna okładka. Intrygująca stopka, która
na pierwszy rzut oka wydawać by się mogła zapowiedzią świetnego kryminału.
Takie były moje pierwsze spostrzeżenia dotyczące książki Abby Geni pt. „Strażnicy
światła”. Nic jednak bardziej mylnego …
Siedmioro ludzi. Jedna mała wyspa. Wyizolowane środowisko,
ograniczona grupa, problemy z zaufaniem oraz bezwzględna, tylko pozornie losowa
śmierć raptownie zbierająca żniwo… Strażnicy światła to thriller, który
przedstawia świat dzikiej natury i spektakl grozy.
Miranda jest fotografką natury, która została wysłana na zawodową misję. Jej
zadaniem jest robienie zdjęć ukazujących piękno otaczającej przyrody maleńkiej
wyspy. Towarzyszy jej jedynie sześciu osobliwych naukowców. Dzień po dniu,
Miranda jest świadkiem niewiarygodnych wydarzeń; pogłębia swoje przywiązanie do
egzotycznych wysp i… współtowarzyszy. Jednak mimo zażyłości, czuć dziwny
niepokój w powietrzu – budzące lęk podejrzenia. Atmosfera robi się coraz
gęstsza; słychać szepty o legendzie mówiącej, że miejsce ich zamieszkania zwie
się „Wyspami Śmierci”… A z każdym kolejnym aktem przemocy robi się… duszno. I
już każdy jest podejrzany o najgorsze.
NIEWYMOWNA KOMPOZYCJA MONSTRUALNEGO NIEPOKOJU ORAZ TRWOGI,
KTÓRĄ CZUJESZ, OGLĄDAJĄC SIĘ NIEUSTANNIE PRZEZ RAMIĘ.
„Strażnicy światła” to jedna z tych nielicznych książek, których
treść jest zupełnie inna niż wskazywałaby na to stopka oraz całkowicie różna od naszych
wyobrażeń. Zapewne wielu z Was teraz pomyślało: „To bardzo dobrze. Umiejętność
zaskoczenia czytelnika to duży plus”. Racja. Szkoda tylko, że autorka podążyła
w zupełnie innym kierunku, skupiając się na rzeczach (dla mnie) mało istotnych
a rzucając w kąt wątki, które można było ciekawiej rozwinąć …
Sięgając po tą książkę, spodziewałam się tajemniczego, nieco
mrocznego kryminału, z ewentualnym wątkiem fantastycznym. Nie brałam pod uwagę
tego, że w moje ręce trafi … atlas przyrody. Siedemdziesiąt procent tej książki
to ogromnie długie, czasem trochę nudne opisy życia ptaków, wielorybów, rekinów
i fok. Pozostałe trzydzieści procent to jakieś minimalistyczne dialogi i „rozwój
akcji”…
Osobiście dla mnie, fabuła jest momentami strasznie nudna.
Autorka nie do końca wykorzystała potencjał niektórych wątków. Po przeczytaniu
jednej trzeciej książki zastanawiałam się czy ktoś nie pomylił opisów i nie zamieścił
przypadkiem błędnego streszczenia z tyłu okładki. „(…)zostaje zaatakowana”, „(…)
znaleziony martwy”, „pojawiają się kolejne akty przemocy” – takie opisy jednak
do czegoś zobowiązują. W tym przypadku, dopiero po przeczytaniu ponad stu stron
coś zaczęło się dziać … I gdy w mojej głowie zaczęła tlić się iskierka nadziei
na rozwój wydarzeń, autorka po kilku stronach podawała mi na tacy kolejną stu
stronnicową dawkę opisów życia zwierząt.
Najdziwniejsze dla mnie było zakończenie. Niby zaskakujące,
ale czegoś w nim zabrakło. W mojej głowie wciąż jest wiele pytań, na które nie
znalazłam odpowiedzi podczas czytania tej książki. W książce był tylko jeden
watek, który z pewnością zapadnie mi długo w pamięci – mimo iż złamał mi serce
i nie do końca rozumiałam dlaczego autorka postąpiła tak, a nie inaczej. Więcej
na ten temat nie mogę powiedzieć, gdyż prawdopodobnie zespojlerowałabym Wam
całe zakończenie.
„Strażnicy światła” są debiutem Abby Geni. Autorka tą
powieścią nie do końca mnie do siebie przekonała, choć oczywiście nie oznacza
to, że w przyszłości nie sięgnę po jakąś inną pozycję jej pióra. Jest to
historia, która z pewnością spodoba się osobom kochającym naturę, zwierzęta i
dzikość przyrody. Mnie niestety ta książka ogromnie nudziła i nie będę ukrywać,
że często się po prostu męczyłam podczas jej czytania. Jednak komuś z Was może
przypaść do gustu …
Moja ocena: 5/10
Za możliwośc przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu ❤
Ktoś z Was już czytał?
Co sądzicie?
Girl from Stars
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSłyszałam sporo dobrego o tej książce, miałam nawet ją w planach, ale teraz już nie jestem pewna, czy warto po nią sięgać. Po prostu nienawidzę rozbudowanych opisów przyrody, a z Twojej recenzji wynika, że w tej powieści jest ich pełno. Może kiedyś po nią sięgnę, ale na pewno nie znajduje się ona na mojej liście priorytetów...
OdpowiedzUsuńRead With Passion
Jest to już kolejna recenzja tej książki, którą czytam i która nie jest pochlebna, więc książkę raczej sobie daruję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Kolejna niepochlebna recenzja... Odpuszczę sobie zatem.
OdpowiedzUsuńCoś chyba nie wyszło z tą książka tak jak miało wyjść :(
OdpowiedzUsuńZabierając się za tę książkę spodziewałam się zupełnie innych klimatów. Nie mówię, że się zawiodłam, ponieważ znalazły się i momenty grozy rodem z najlepszych thrillerów, intrygujące portrety psychologiczne, które znacznie wpłynęły na odbiór fabuły i zapierające dech w piersiach opisy przyrody, której niedostępność wywoływała ciarki :)
OdpowiedzUsuńNie oczekiwałam, że Strażnicy światła poruszą mnie w taki sposób, dlatego ja w przeciwieństwie do Ciebie polecam tę książkę każdemu, kto ma ochotę na drobne zaskoczenie i odpoczynek od konwencjonalnej literatury!
www.favouread.blogspot.com