~Witajcie kochani!
Prawdopodobnie będzie to jedyna recenzja jaka ukaże się w tym miesiącu, gdyż nawał nauki przed sesją nie daje mi nawet chwili czasu na lekturę niczego poza podręcznikami :D
"Papierowe duchy" swoją oficjalną premierę mają już jutro!
Autor: Julia Heaberlin
Tytuł: "Papierowe duchy"
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: W.A.B.
Data premiery: 16 stycznia 2019
To, co uwielbiam w thrillerach psychologicznych, to fakt, iż
autor skupia się na czymś więcej niż makabrycznych opisach zbrodni,
odwzorowaniu działania współczesnej policji, czy fascynującej sekcji zwłok.
Thriller psychologiczny to przede wszystkim możliwość wejścia w umysł zabójcy:
możliwość dostrzeżenia jego punktu widzenia, zrozumienia jego postępowania itp.
Opis fabuły „Papierowych duchów” Julii Heaberlin na tyle mnie zaintrygował, że
postanowiłam poznać historię domniemanego”seryjnego mordercy”…
Jak wypadło moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Heaberlin?
Mapa Teksasu oznaczona trzema czerwonymi punktami niczym
kroplami krwi. Seryjny morderca, który twierdzi, że cierpi na demencję.
Tajemnicza młoda kobieta, domagająca się odpowiedzi.
Carl Louis Feldman za młodu był słynnym
fotografem. To było kiedyś, w innym życiu, zanim jeszcze został skazany za
morderstwo młodej kobiety. Uniewinniono go z powodu demencji, od tamtego czasu
leczy się w specjalistycznym ośrodku. Do momentu, gdy pojawia się w nim jego
córka, która chce zabrać go na wycieczkę...
Czekała na ten moment połowę swojego życia.
Planowała, zbierała informacje, trenowała. Układała w głowie wszystkie możliwe
scenariusze. Dlatego teraz ma prawie całkowitą pewność, że staruszek, który
siedzi obok niej na fotelu pasażera, przed laty porwał i zamordował jej siostrę
Rachel.
Carl nie wierzy jej za grosz, gdy próbuje mu
wmówić, że jest jego córką. Gdy z kolei on twierdzi, że nie pamięta, aby
kiedykolwiek zamordował jakąś dziewczynę – ona nie wierzy jemu. Które z nich
kłamie? A może kłamią oboje?
Po zakończonej lekturze mam dość mieszane uczucia. „Papierowe
duchy” nie jest złą książką, nie mniej jednak pewne drobne niuanse nie
pozwoliły mi przeżyć tej historii tak jakbym chciała. Nie mogę zarzucić autorce
niedopracowania fabuły, gdyż widać, że poświęciła ona jej dużo pracy i czasu.
Widoczne
jest to m.in. w motywie podróżowania. Bohaterowie cały czas przemieszczają się
po terenach Teksasu, a czytelnik może poznać wiele świetnych zakątków tego
stanu. Autorka dostarcza nam wiele autentycznych historii związanych z danym miejscem,
przywołuje rzeczywiste miejsca, takie jak hotele, puby.
Julia
Heaberlin obeznana jest również w temacie fotografii. Widać, że zawarty w „Papierowych
duchach” motyw fotografii nie jest jakimś literackim „widzi mi się” autorki. W
samych podziękowaniach autorka umieściła informację, że swoją miłość do
fotografii odziedziczyła po swoim dziadku, a podczas pisania tej powieści
inspirowała się różnymi pracami fotografów, takich jak np. Keitha Cartera.
Nawet jeśli nie zamieściła by ona tych informacji, to i tak przeczuwam, że
większość czytelników od razu wyczułaby tą pasję do fotografii podczas lektury „Papierowych
duchów”.
Nie mniej jednak perfekcyjne przegotowanie ze strony autorki nie
zastąpi mi całkowitego braku jakiejkolwiek akcji. Cała historia wlecze się
wręcz w żółwim tempie. Bywały takie momenty gdzie miałam ochotę na jakiś czas
odłożyć lekturę tej książki na inny dzień. Suma summarum, postanowiłam jednak
być cierpliwa, jednocześnie szykując się na jakiś dobry finał.
Ale i tym razem czekało mnie rozczarowanie. Wyjaśnienie
zaginięcia siostry bohaterki było jak dla mnie strasznie nijakie. Zero jakiś
emocji, wzruszeń, ale także i dokładnych informacji z dnia, w którym zaginęła.
To tak jakby autorka miała jakiś plan dotyczący zakończenia, jednak będąc już
strasznie zmęczoną pisaniem całej tej historii w zakończeniu napisała…
cokolwiek.
Wykreowane przez bohaterkę postacie są intrygujące i z
pewnością na dłużej pozostaną w mej pamięci. Od samego początku byłam
zafascynowana postacią Carla i do samego końca nie potrafiłam go rozgryźć. Nie
mogę również przeboleć tego jak mało światła na jego postać pani Heaberlin
rzuciła w zakończeniu książki. Z kolei główna bohaterka, której imię poznajemy
dopiero w zakończeniu książki ma w sobie cechy zarówno szaleńca, jak i
kochającej siostry. Zaskakuje swoją silną wolą oraz chęcią odkrycia tajemnicy
zaginięcia jej siostry.
„Papierowe duchy” to jak dla mnie książka nieidealna. Posiada
pewne niedoskonałości, nie mniej jednak fabuła jest na tyle ciekawa, by po nią
sięgnąć.
Moja ocena: 6/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Skusicie się? :D
A może mieliście okazję już przeczytać? Co sądzicie o "Papierowych duchach"?
Girl from Stars
Bardzo lubię thrillery psychologiczne, więc może skuszę się ze względu na ciekawą fabułę :)
OdpowiedzUsuńCałość nie wydaje mi się na tyle wciągająca, żebym się na nią skusiła. Dodatkowe mankamenty obok średniego zainteresowania raczej mnie od tej książki odwodzą. Tę akurat sobie podaruję.
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Zaciekawiły mnie postacie i ukazanie fotografii, którą sama na poziomie hobby uwielbiam. Jednak wolna akcja to jedna z rzeczy, których najbardziej nienawidzę, więc tą pozycję chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Złodziejka zapisanych stron
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń