wtorek, 15 stycznia 2019

[207][PRZEDPREMIEROWO] Julia Heaberlin - "Papierowe duchy"



~Witajcie kochani!

Prawdopodobnie będzie to jedyna recenzja jaka ukaże się w tym miesiącu, gdyż nawał nauki przed sesją nie daje mi nawet chwili czasu na lekturę niczego poza podręcznikami :D

"Papierowe duchy" swoją oficjalną premierę mają już jutro!








Autor: Julia Heaberlin
Tytuł: "Papierowe duchy"
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: W.A.B.
Data premiery: 16 stycznia 2019







To, co uwielbiam w thrillerach psychologicznych, to fakt, iż autor skupia się na czymś więcej niż makabrycznych opisach zbrodni, odwzorowaniu działania współczesnej policji, czy fascynującej sekcji zwłok. Thriller psychologiczny to przede wszystkim możliwość wejścia w umysł zabójcy: możliwość dostrzeżenia jego punktu widzenia, zrozumienia jego postępowania itp. 

Opis fabuły „Papierowych duchów” Julii Heaberlin na tyle mnie zaintrygował, że postanowiłam poznać historię domniemanego”seryjnego mordercy”…
Jak wypadło moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Heaberlin?






Mapa Teksasu oznaczona trzema czerwonymi punktami niczym kroplami krwi. Seryjny morderca, który twierdzi, że cierpi na demencję. Tajemnicza młoda kobieta, domagająca się odpowiedzi.

Carl Louis Feldman za młodu był słynnym fotografem. To było kiedyś, w innym życiu, zanim jeszcze został skazany za morderstwo młodej kobiety. Uniewinniono go z powodu demencji, od tamtego czasu leczy się w specjalistycznym ośrodku. Do momentu, gdy pojawia się w nim jego córka, która chce zabrać go na wycieczkę...
Czekała na ten moment połowę swojego życia. Planowała, zbierała informacje, trenowała. Układała w głowie wszystkie możliwe scenariusze. Dlatego teraz ma prawie całkowitą pewność, że staruszek, który siedzi obok niej na fotelu pasażera, przed laty porwał i zamordował jej siostrę Rachel.
Carl nie wierzy jej za grosz, gdy próbuje mu wmówić, że jest jego córką. Gdy z kolei on twierdzi, że nie pamięta, aby kiedykolwiek zamordował jakąś dziewczynę – ona nie wierzy jemu. Które z nich kłamie? A może kłamią oboje?





Po zakończonej lekturze mam dość mieszane uczucia. „Papierowe duchy” nie jest złą książką, nie mniej jednak pewne drobne niuanse nie pozwoliły mi przeżyć tej historii tak jakbym chciała. Nie mogę zarzucić autorce niedopracowania fabuły, gdyż widać, że poświęciła ona jej dużo pracy i czasu.



Widoczne jest to m.in. w motywie podróżowania. Bohaterowie cały czas przemieszczają się po terenach Teksasu, a czytelnik może poznać wiele świetnych zakątków tego stanu. Autorka dostarcza nam wiele autentycznych historii związanych z danym miejscem, przywołuje rzeczywiste miejsca, takie jak hotele, puby.  







Julia Heaberlin obeznana jest również w temacie fotografii. Widać, że zawarty w „Papierowych duchach” motyw fotografii nie jest jakimś literackim „widzi mi się” autorki. W samych podziękowaniach autorka umieściła informację, że swoją miłość do fotografii odziedziczyła po swoim dziadku, a podczas pisania tej powieści inspirowała się różnymi pracami fotografów, takich jak np. Keitha Cartera. Nawet jeśli nie zamieściła by ona tych informacji, to i tak przeczuwam, że większość czytelników od razu wyczułaby tą pasję do fotografii podczas lektury „Papierowych duchów”.

Nie mniej jednak perfekcyjne przegotowanie ze strony autorki nie zastąpi mi całkowitego braku jakiejkolwiek akcji. Cała historia wlecze się wręcz w żółwim tempie. Bywały takie momenty gdzie miałam ochotę na jakiś czas odłożyć lekturę tej książki na inny dzień. Suma summarum, postanowiłam jednak być cierpliwa, jednocześnie szykując się na jakiś dobry finał.





Ale i tym razem czekało mnie rozczarowanie. Wyjaśnienie zaginięcia siostry bohaterki było jak dla mnie strasznie nijakie. Zero jakiś emocji, wzruszeń, ale także i dokładnych informacji z dnia, w którym zaginęła. To tak jakby autorka miała jakiś plan dotyczący zakończenia, jednak będąc już strasznie zmęczoną pisaniem całej tej historii w zakończeniu napisała… cokolwiek.







Wykreowane przez bohaterkę postacie są intrygujące i z pewnością na dłużej pozostaną w mej pamięci. Od samego początku byłam zafascynowana postacią Carla i do samego końca nie potrafiłam go rozgryźć. Nie mogę również przeboleć tego jak mało światła na jego postać pani Heaberlin rzuciła w zakończeniu książki. Z kolei główna bohaterka, której imię poznajemy dopiero w zakończeniu książki ma w sobie cechy zarówno szaleńca, jak i kochającej siostry. Zaskakuje swoją silną wolą oraz chęcią odkrycia tajemnicy zaginięcia jej siostry.









„Papierowe duchy” to jak dla mnie książka nieidealna. Posiada pewne niedoskonałości, nie mniej jednak fabuła jest na tyle ciekawa, by po nią sięgnąć.




Moja ocena: 6/10







Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu W.A.B.







Skusicie się? :D
A może mieliście okazję już przeczytać? Co sądzicie o "Papierowych duchach"?






Girl from Stars

4 komentarze:

  1. Bardzo lubię thrillery psychologiczne, więc może skuszę się ze względu na ciekawą fabułę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całość nie wydaje mi się na tyle wciągająca, żebym się na nią skusiła. Dodatkowe mankamenty obok średniego zainteresowania raczej mnie od tej książki odwodzą. Tę akurat sobie podaruję.

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiły mnie postacie i ukazanie fotografii, którą sama na poziomie hobby uwielbiam. Jednak wolna akcja to jedna z rzeczy, których najbardziej nienawidzę, więc tą pozycję chyba sobie odpuszczę.

    Pozdrawiam cieplutko,
    Złodziejka zapisanych stron

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń