~Witajcie kochani!
Wygodny fotel.
Kubek gorącej herbaty.
Płynąca przez słuchawki ulubiona muzyka.
Ciekawa książka ...
Witaj weekendzie! :)
Niczego już chyba dodawać nie muszę :D Zapraszam na recenzję :)
Autor: Gena Showalter
Tytuł: "Firstlife. Pierwsze życie"
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: Harper Collins
Data premiery: 15 marca 2017
Większość z Was Gene Showalter kojarzy z serii przygód
„Alicji w Krainie Zombie”. Nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po jej twórczość,
ale słyszałam wiele pozytywnych opinii o wspomnianej wyżej serii. Gdy na rynek
wydawniczy trafiła jej najnowsza książka „Firstlife. Pierwsze życie”, stwierdziłam,
że to idealna okazja by w końcu dowiedzieć się co w trawie piszczy …
Żyje się tylko raz? Nie w tym świecie, tutaj prawdziwe życie
zaczyna się dopiero po śmierci. Jesteś pełnoletni? A więc pora zdecydować, czy
będziesz wyznawać zasady Trojki, czy Miriady. Te dwie frakcje toczą zaciekłą
walkę o dusze Niezwerbowanych i prawie nigdy nie grają czysto.
Tenley została naznaczona już w chwili narodzin. Jest obdarzona wielką mocą. I
Trojką, i Miriada nie cofną się przed niczym, by ją przeciągnąć na swoją
stronę. Wciąż nie zdecydowała, dokąd chce trafić po śmierci, a nie wie, że los
przygotował dla niej kilka niemiłych niespodzianek.
Pierwszą zaletą tej książki jest oryginalna fabuła. Mimo
tego, że spotkałam się już z wieloma historiami, gdzie społeczeństwo podzielone
jest na różnorodne frakcje, to jednak Showalter w ciekawy sposób ukazała życie
pośmiertne – stworzyła dwa różne światy, opierające się na pewnych zasadach i
wyznające odmienne wartości. Przyczepić się jednak muszę do zbyt wolnego
rozwoju akcji. Pomimo tego, że książkę czytało mi się przyjemnie, to jednak momentami
czułam lekkie znużenie. Na szczęście z każdą, kolejną stroną było coraz lepiej.
Do chwili obecnej nie potrafię określić mojego stosunku do
głównej bohaterki. Z jednej strony biła od niej ogromna siła i odwaga, przez co
postać ta bardzo mi imponowała. Z drugiej jednak strony jej nieuzasadniona buntowniczość,
która w zasadzie nie do końca została wyjaśniona, sprawiała, że nie
postrzegałam jej już jako dojrzałej i ambitnej kobiety. Irytowały mnie
niesamowicie te jej okrzyki: „Zero!”. Pełniły one funkcje zamienników
przekleństw itp. Mnie jednak strasznie dekoncentrowały. Początkowo nie mogłam
do nich przywyknąć, co nie było znowu takie dziwne, ponieważ numery, cyfry to w
tej powieści „chleb powszedni”. Cała ta numerologia i wszelaka symbolika
zawarta w tekście napędza całą fabułę i sprawia, że to powieść jest na swój
sposób wyjątkowa.
Wracając do bohaterów wykreowanych przez autorkę, niestety
znów muszę przyznać, że moje serce skradła dwójka męskich postaci – Killian i
Archer. Nie myślcie jednak, że są oni jakoś szczególnie wyjątkowi , wręcz
przeciwnie – zostali stworzeni na podstawie klasycznego schematu idealnego
faceta książkowego: przystojni, niesamowicie męscy, odważni i do tego zabawni!
Żyć nie umierać!
Ogromne oklaski należą się grafikowi, który stworzył tą świetną
okładkę. To w zasadzie dzięki niej w ogóle sięgnęłam po tą książkę.
To o czym zapomniałam napisać, a o czym warto tutaj
wspomnieć to to, że w książce pełno jest brutalnych i makabrycznych scen,
dzięki którym w jakimś większym stopniu przeżywałam tą historie. Nie ma tutaj
tej całej cukierkowej otoczki, którą możemy spotkać w większości książek tego
typu.
Podsumowując, „Firstlife. Pierwsze życie” jest lekką, choć
bardzo dobrą młodzieżówką z ciekawą i oryginalną fabułą, która niesamowicie wciąga
i nie wypuszcza ze swych objęć dopóki nie ujrzymy ostatniej strony. Z chęcią
sięgnę po inne książki pióra tej autorki i oczywiście z niecierpliwością będą
oczekiwała kolejnej części. Polecam!
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Harper Collins Polska.
Ktoś z Was już czytał?
Co sądzicie?
Girl from Stars
Spotkałam się już z kilkoma recenzjami tej książki, pozytywnymi, sama fabuła jest intrygująca, myślę, że kiedyś sięgnę po tę powieść z ogromną przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńJa jednak sobie odpuszczę, czytałam kilka recenzji tej książki i jakoś nie czuję się do niej przekonana, a po co się zmuszać :)
OdpowiedzUsuńMi również bardzo podobała się ta pozycja, wkrótce recenzja również na moim blogu. Miała w sobie coś, co mnie do niej przyciągało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Justyna z livingbooksx.blogspot.com
Zgadzam się, co do bohaterki. Nieuzasadniona buntowniczość sprawiała, że nie rozumiałam jej podejścia do wielu spraw.
OdpowiedzUsuńKsiążka dobra jednak jak dla mnie zbyt brutalna ;/
http://justboooks.blogspot.com/
Brzmi bardzo intrygująco :)
OdpowiedzUsuń