poniedziałek, 31 stycznia 2022

[417] Kate Clayborn - "Między literami"

 

~Witajcie kochani!

Czas na ostatnią recenzję w tym miesiącu. Zapraszam :)







Autor: Kate Clayborn
Tytuł: "Między literami"
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Słowne
Data premiery: 24 listopada 2021







Talent do kaligrafii przyniósł Meg Mackworth sławę. Ale Meg ma też inną umiejętność: odczytuje znaki, których inni nie widzą. Domyśliła się, że związek Reida Sutherlanda i jego wytwornej narzeczonej był skazany na porażkę, dlatego wplotła wykaligrafowane tajne ostrzeżenie w ich program ślubny. Sądziła, że nikt tego nie zauważy, ale nie doceniła inteligencji i spostrzegawczości Reida.

Rok później Reid odnajduje Meg, aby zapytać, skąd wiedziała, że jego skrupulatnie zaplanowana przyszłość wkrótce legnie w gruzach. Meg nie ma czasu na pytania Reida — chyba że dzięki jego towarzystwu odnajdzie inspirację. Bohaterowie stają się sobie coraz bliżsi, choć próbują ignorować to, co zaczyna ich łączyć. Ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że rodzi się między nimi uczucie…

***

Pomysł na fabułę w moim odczuciu był świetny. Kaligrafia jest dla mnie zagadnieniem nowym, a fakt, że to na niej opierała się cała historia - łącznie z wątkiem romantycznym – sprawił, że ta historia mogła być oryginalna i nietuzinkowa. MOGŁA…

Dużo było takich momentów, gdy miałam ochotę odłożyć tę książkę i zabrać się za coś innego. Fabuła rozwija się dość mozolnie. Informacji o kaligrafii momentami jest bardzo dużo, stąd czasami czułam się jak na jakimś wykładzie dotyczącym tej sztuki. Może nie byłoby to złe, gdyby nie to, że przyćmiewały one wątek miłosny. A przecież „Między literami” to romans…

Wątek miłosny niestety się nie obronił, bowiem w moim odczuciu, między głównymi bohaterami nie ma żadnej chemii. Więcej jest tam emocji wywołanych analizą liczb i liter, niż opisów uczucia, jakie rodzi się między bohaterami. Sama kreacja bohaterów jest dość ciekawa, nie mniej jednak nie na tyle, aby pozostać w mej pamięci na dłużej.

Ciężko mi ocenić tę historię na tle innych, przeczytanych przeze mnie książek tego gatunku. Nie jest to jeden z tych lekkich, pełnych humoru romansów, ani jedna z tych trudnych, głębokich i niosących przekaz historii miłosnych.

Każdy powinien wyrobić sobie własne zdanie na temat tej książki. Bo ona nie jest zła. Po prostu nie jest w moim guście.




Moja ocena: 5/10



Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Słowne.








Czytaliście? Macie w planach? :)
Z jaką książką kończycie styczeń?







Girl from Stars


2 komentarze:

  1. Szkoda, że fabuła się ciągnie, a to zniechęca mnie do sięgnięci po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja chyba odpuszczę ten tytuł!

    OdpowiedzUsuń