środa, 22 maja 2019

[237] Tammy Robinson - "Twoje fotografie"


~Witajcie kochani!

Deszczowa aura wręcz zachęca by pozostać w domu i umilić sobie czas lekturą jakiejś ciekawej ksiażki :D Ja właśnie zabieram się za "Odwyk" Adama Widerskiego. Ten dość obszerny thriller liczy sobie ponad 600 stron, więc trochę czasu na niego muszę poświęcić :D

Dzisiaj jednak zapraszam na recenzję cudownej powieści :)









Autor: Tammy Robinson
Tytuł: "Twoje fotografie"
Ilość stron: 335
Wydawnictwo: IUVI
Data premiery: 15 maja 2019







Recenzje których książek pisze się zdecydowanie najtrudniej? W moim przypadku są to historie, które „poturbowały” mnie emocjonalnie. Są to pozycje, które może i nie należą do literatury wybitnej, ale po których lekturze, człowiek ma łzy w oczach i czuje ucisk w piersi, wywołany ogromną dawką uczuć i emocji, a także życiową prawdą, którą za pośrednictwem danej historii, chciał nam przekazać autor. Tak właśnie wpłynęła na mnie lektura powieści Tammy Robinson pt. „Twoje fotografie”. I choć wiem, że moje słowa nie oddadzą mojego zachwytu nad tą książką, to jednak chociaż spróbuję.


W dniu swoich dwudziestych ósmych urodzin Ava dowiaduje się o wznowie raka, z którym walczyła trzy lata wcześniej. Lekarze nie pozostawiają nadziei: dziewczyna ma przed sobą jakiś rok życia. Ava nie zamierza jednak pozwolić chorobie decydować o tym, jak przeżyje ostatnie cenne miesiące – pragnie urządzić swój wymarzony ślub. Jest tylko jeden mały problem. Brak pana młodego.
Ava nie ma też zbyt wiele pieniędzy, a przede wszystkim czasu… Lecz to wszystko jest bez znaczenia. Zorganizuje wesele dla siebie samej.
Gdy przyjaciele i rodzina mobilizują się, by pomóc jej spełnić ostatnie marzenie i zorganizować przyjęcie wszech czasów, w sprawę angażują się media i wieść o Avie rozchodzi się po całym kraju. Lecz plany dziewczyny nieco się komplikują. Nagle do głosu dochodzą uczucia, z którymi zdążyła się już pożegnać. Teraz musi zdecydować, czy wystarczy jej odwagi, by pokochać, a potem sił, by się pożegnać.



Przyznam szczerze, że ten pomysł z weselem wydawał mi się dość makabryczny. To niezwykle piękne i radosne wydarzenie w życiu każdej kobiety. Stąd też idea „wesele zamiast pogrzebu” wywołała u mnie mieszane uczucia. Jednak z każdą kolejną stroną, uświadamiałam sobie, że główna bohaterka nie porywa się na takie wyczyny jak opłynięcie świata, zdobycie jakiegoś szczytu, lecz chce po prostu  urzeczywistnić marzenie każdej kobiety. Która z nas, kobiet nie planowała, bądź nie planuje tego wyjątkowego dnia? I od tego momentu kibicowałam Avie w realizacji tego niezwykłego wydarzenia.


Nie było w tej historii bohatera, którego bym nie pokochała, począwszy od głównych postaci, po rodziców i przyjaciółki Avy. Pani Robinson w odpowiedni sposób wyważa wszystkie emocje towarzyszące dziewczynie podczas choroby: chwile słabości, nienawiść i niezrozumienie wobec swojego losu, strach przed śmiercią, zachwyt otaczającym ją światem, tęsknota za tym, czego już nie doświadczy.


 Początkowo James był jak dla mnie zbyt wyidealizowany, potem jednak uświadomiłam sobie, że nie mam do czynienia z nastolatkami, tylko z dorosłymi ludźmi. Bohaterowie mają trzydzieści lat, a więc ich zachowanie jest po prostu dojrzałe.


Historia ta, nie tylko przedstawia wpływ choroby na osobę, której ona dotyka, ale również na rodzinę chorego, jego przyjaciół i znajomych. Raczej nie trudno domyślić jak historia się zakończyła. Nie mniej jednak ogromnie mnie ona wzruszyła i na długo pozostanie w mej pamięci. Z pewnością w przyszłości jeszcze nie raz po nią sięgnę.


Bardzo spodobało mi się poprowadzenie wątku miłosnego tej historii. Nie przyćmiewa on fabuły. Nie sprawia, że z tej historii robi się ckliwie romansidło. To uczucie, które zrodziło się między głównymi bohaterami nadało dodatkowego koloru tej opowieści.


Nie oczekiwałam zbyt wiele od „Twoich fotografii”, dlatego tym bardziej cieszę się, że zostałam tak mile zaskoczona. Nie dość, że zapewniła mi kilka godzin relaksu, to dodatkowo skłoniła do przemyśleń. Zachęciła do tego, by choć na chwilę się zatrzymać i docenić to, co mam. 


Może i nie jest to literatura górnych lotów, nie mniej jednak ja dałam się całkowicie oczarować tą książką. Jest przede wszystkim szczera i do bólu prawdziwa. Dostarcza wiele emocji. Sama miałam łzy w oczach po przeczytaniu całości, mimo iż wiedziałam w jakim kierunku podąża ta historia. Wszystkie przemyślenia bohaterki, na pozór może i są banalne, nie mniej jednak skłaniają do refleksji. A to właśnie cenię sobie najbardziej w książkach: dużą dawkę emocji, realność historii i ukryty w niej przekaz. Stąd też taka, a nie inna ocena tej książki.

Gorąco polecam!




Moja ocena: 10/10




Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu IUVI.








Macie w swoich czytelniczych planach tą książkę? :)




Girl from Stars

7 komentarzy:

  1. Planowałam ją przeczytać, ale teraz jeszcze bardziej mam na nią ochotę. :D

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. W ogóle nie kojarzę autora, o książce też po raz pierwszy słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie spędziłabym z tą książką jakiś majowy weekend:) mam nadzieję że mnie także oczaruje

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam, że ta książka potrafi wywołać u czytelnika wiele emocji.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem właśnie w trakcie czytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno przeczytam, a okładka piękna <3

    OdpowiedzUsuń