środa, 8 grudnia 2021

[412] Anna Dąbrowska - "Nasza melodia"

 

~Witajcie kochani!

Grudzień rozpoczęłam dość przeciętną książką. Sięgając po kolejną, miałam nadzieję na dużą dawkę emocji i wciągającą historię, która na długo zapadnie w mej pamięci. Czy taka właśnie była?







Autor: Anna Dąbrowska
Tytuł: "Nasza melodia"
Ilość stron: 305
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: 15 października 2021






Jeśli prawdą jest, że muzyka łagodzi obyczaje, to Rita i Daniel są żywym wyjątkiem od tej reguły. On nienawidzi jej, a ona… kocha jego. Ale za nic się do tego nie przyzna. Na drodze do ukochanego stoją przecież jej rude włosy, piegi i pianino – grają na nim oboje, lecz Rita jest przekonana, że przewyższa w tej sztuce Daniela. Daniel nie pozostaje jej dłużny i uparcie twierdzi, że Rita jest brzydka. Nie ma mowy o żadnych pozytywnych uczuciach z jego strony, więc zraniona do żywego dziewczyna z pasją oddaje się rywalizacji muzycznej. Kiedy po wielu latach spotykają się ponownie, Daniel jest już sławnym Dannym, muzykiem zespołu Płomienie, a Rita - właścicielką klubu i nauczycielką w szkole muzycznej. Nieoczekiwanie wybucha miłość ognista jak jej włosy, ale bolesna tajemnica z przeszłości może sprawić, że happy endu nie będzie…

***

Nie znoszę pisać negatywnych opinii książek, których autorów lubię. Cenię sobie jednak szczerość, dlatego nie mogę udawać zachwytu nad najnowszą historią Anny Dąbrowskiej „Nasza melodia”, bowiem srogo się nią rozczarowałam.

W powieściach pani Ani uwielbiam emocje, które potrafi przelać na papier, a także to, że często zawierają one w sobie głęboki przekaz. Poprzedni tom serii „Płomienie” – „Czas na ciszę”, opowiadający historię Kosmy i Oksany bardzo mi się spodobał. Ich opowieść (a zwłaszcza zakończenie) zawładnęła mną i na długo pozostała w mej pamięci. W tym przypadku było zupełnie odwrotnie.

Zacznę od tego, że proces przejścia z nienawiści do miłości według mnie był za szybki. Wypadło to mało realnie. Ponadto w ciągu lektury cały czas miałam wrażenie, że bohaterowie zachowują się jak przepełnieni hormonami nastolatkowie, którzy mylą uczucie z pożądaniem.

Główni bohaterowie mnie do siebie nie przekonali. Męczyły mnie ich zachowania, a podejmowane przez nich decyzje zwyczajnie mnie irytowały. Ciężko czytało mi się również dialogi – albo miałam do czynienia z jakimiś dwuznacznymi tekstami, które po jakimś czasie robiły się niesmaczne, albo bohaterowie wyskakiwali z jakimiś głębokimi myślami, pełnymi patosu. Tyle że nikt normalny tak ze sobą nie rozmawia.

Spory problem miałam również z zakończeniem. Tajemnica Rity okazała się być tajemnicą „większego kalibru”. Wszystko byłoby dobrze, gdyby autorka odpowiednio ją rozwinęła i zakończyła. A tymczasem po wyjawieniu tajemnicy, autorka całkowicie zamknęła temat. A uwierzcie mi na słowo, to nie był sekret, po którego wyjawieniu można ot tak przejść do porządku dziennego.

Wielka szkoda, że wydawnictwo postanowiło na taką okładkę. Poprzednie trzy tomy utrzymane są w podobnej kolorystyce i stylu, przez co wizualnie są ze sobą bardzo spójne. A okładka ostatniej części zwyczajnie odstaje od tych poprzednich.

Być może tylko ja mam jakiś problem z tą historią, bo widziałam, że zbiera ona naprawdę wysokie oceny (8 gwiazdek na LC). Do historii Kosmy z pewnością kiedyś wrócę, a jeśli chodzi o Daniela… wolałabym raczej o niej zapomnieć.





Moja ocena: 4/10





Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.







Czytaliście inne historie autorki? :)








Girl from Stars




4 komentarze:

  1. Mam nieco odmienne odczucia, bo powieść mi się podobała, jak i okładka, która faktycznie nie nawiązuje do poprzednich części, ale książkę czytało mi się bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy :) Każdy z nas lubi co innego i powinniśmy to szanować :)
      Mnie nie przekonała, co nie znaczy, że odradzam ją innym. Wręcz odwrotnie :)

      Usuń
  2. Również bardzo lubię twórczość autorki, dlatego po ten tytuł nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem nie mój typ literatury :)

    OdpowiedzUsuń