piątek, 1 marca 2024

[555] K. N. Haner - "Call girl"

 

~Witajcie kochani!

Znacie powieści K.N. Haner? ♥







Autor: K.N. Haner
Tytuł: "Call girl"
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: Ale!
Data premiery: 28 lutego 2024 








Aurora Lawson jest wzorową studentką prawa, ale dorabia na sekstelefonie. Wbrew wszelkim stereotypom dziewczyna lubi tę pracę i widzi w niej coś więcej niż płytkie konwersacje z napalonymi facetami. Jej „klienci” to również mężczyźni, którzy po prostu potrzebują rozmowy i bliskości. Jest silna, zdeterminowana i wie, czego chce od życia.

Hektor Cross to szanowany prawnik i wykładowca na nowojorskim uniwersytecie. Jego nienaganna reputacja to zbroja, pod którą skrywa swoje prawdziwe oblicze. Cross ma opinię zimnego i bardzo surowego profesora oraz genialnego adwokata, który nigdy nie przegrywa. Nigdy też nikomu nie pobłaża i nie odpuszcza.

***

Powieści K.N. Haner to dla mnie zawsze ogromna zagadka. Chyba nie znam drugiego takiego autora, czy autorki, których książki wywoływałyby tak różne odczucia. Bo są takie, które bardzo mi się podobały np. „Wycena”, ale i takie, które kompletnie do mnie nie trafiły, jak np. „Drwal” czy „Ring girl”. Gdzie w takim razie uplasowała się najnowsza powieść autorki – „Call girl”? Myślę, że gdzieś po środku.

Bardzo lubię świat prawniczy w romansach. Spotkania na sali sądowej, jakieś przesłuchania itp. Zagadka kryminalna, jaką mieli do rozwiązania główni bohaterowie była ciekawa i nadała całej fabule dodatkowego koloru. A gdy do tego dołączy się jeszcze motyw zakazanego uczucia między wykładowcą i studentką, których dzieli różnica wieku, wydawać by się mogło, że przepis na świetny romans mamy gotowy, prawda? Jak się okazuje nie do końca.

Czegoś mi w tym zabrakło. Być może za dużo się działo naraz. Być może relacja między Aurorą i Hektorem rozwijała się zbyt szybko. A może problem tkwił w tym, że cała historia była bardzo przewidywalna. To tego typu książka, którą przeczyta się z umiarkowanym zainteresowaniem i jest idealna na „odmóżdżenie”. Ale jak dla mnie to trochę za mało.

„Call girl” to króciutka historia na jeden wieczór. Duża czcionka i niewielka ilość tekstu na stronie sprawia, że przez tą powieść dosłownie się przepływa. Przeczytałam ją bez jakiegoś większego zaangażowania i wydaje mi się, że szybko o niej zapomnę.






Moja ocena: 6/10





Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Ale!






Macie w planach lekturę "Call girl"? ♥







Girl from Stars


1 komentarz: