~Witajcie kochani!
O jakiej książce, według Was powinno być zdecydowanie głośniej? ♥
Autor: Robinne Lee
Tytuł: "Na samą myśl o tobie"
Ilość stron: 440
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 11 sierpnia 2021
Solène jest trzydziestodziewięcioletnią właścicielką galerii sztuki, rozwódką i matką nastoletniej Isabelle. Gdy Isabelle spełnia swoje największe marzenie – idzie na koncert ukochanego zespołu i spotyka się z muzykami – Solène nie spodziewa się, że ta noc odmieni również jej życie. Za kulisami poznaje sławnego Hayesa Campbella, który oszałamia urodą, pewnością siebie i talentem. Jest wszystkim, o czym Solène marzy w najskrytszych fantazjach... I jest od niej dziewiętnaście lat młodszy. Kobieta próbuje mu się oprzeć, ale zwycięża elektryzujące przyciąganie.
W Nowym Jorku, Buenos Aires, Paryżu, na Lazurowym Wybrzeżu... w świecie blichtru rozwija się ich płomienny romans, a Solène na nowo odkrywa swoją seksualność i zmysłowość. Gdy romans zostaje ujawniony i staje się medialną sensacją, Solène musi zdecydować, czy związek, w którym odnalazła siebie, jest wart tego, by zupełnie się w nim zatracić…
***
Premiera pierwszego wydania „Na samą myśl o tobie” odbyła się bez większego szumu. Dopiero za sprawą ekranizacji tej książki, zrobiło się dość głośno o tej historii...
Ta powieść z pewnością miała spory potencjał, ale ostateczne wykonanie nie porwało mnie aż tak, jak tego oczekiwałam. Ubolewam nad tym, że świetnie zapowiadający się romans przemienił się w erotyk. Poza tym, odnoszę wrażenie, że główną barierą w związku Solene i Hayesa nie była wbrew pozorom różnica wieku, ale celebryckie życie na świeczniku.
Odnoszę wrażenie, że Hayes był postacią dużo bardziej dojrzałą. Wnosił o wiele więcej do tego związku, a jego uczucia wypadły bardziej autentycznie. Z kolei z Solene miałam trochę problem. Zdaję sobie sprawę, że autorka postawiła sobie za cel promowanie seksualności dojrzałych kobiet, jednak czasami zachowania Solene budziły we mnie zażenowanie i niesmak.
Usłyszałam wiele zachwytów nad zakończeniem tej historii i muszę przyznać, że dla mnie jest ono rozczarowujące. Nie dość że nagłe i szybko napisane, to dodatkowo utwierdziło mnie w przekonaniu o niestałości uczuć jednego z bohaterów.
Chyba po raz kolejny nastawiłam się efekt „WOW”, a w ostateczności dostał mi się taki średniaczek.
Moja ocena: 6/10
Czytaliście? A może widzieliście ekranizację? ♥
Girl from Stars
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz