niedziela, 7 kwietnia 2024

[563] Anastazja Drabot - "Kos"

 

~Witajcie kochani!

Co ciekawego czytacie w ten weekend? ♥







Autor: Anastazja Drabot
Tytuł: "Kos"
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Muza
Data premiery: 6 marca 2024







Znany architekt, wyskakuje (a może zostaje wypchnięty?) z okna. Zamkniętego.

Policjant Bruno Kosowski i jego nieoficjalna asystentka mają przed sobą trudne śledztwo. Muszą rozwikłać nie tylko sprawę śmierci, ale też rozplątać sieć relacji, tajemnic i uczuć, która oplata wszystkich wokoło.

Czemu architekt zginął akurat w czasie przyjęcia? Kim jest dziewczyna w białej sukience? O czym śpiewa kos zamknięty w klatce?

***

Polski debiut. Jak sugeruje opis książki – kryminał, choć z elementami obyczajówki. Po zakończonej lekturze odnoszę jednak wrażenie, że jest to bardziej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym.

Nie lubię pisać negatywnych opinii na temat debiutów, jednak w przypadku „Kosa” sporo rzeczy mi się nie spodobało. Przede wszystkim – główny bohater. Ależ to była męcząca postać. Dawno już nie spotkałam tak rozmemłanego faceta, który sam nie wie, czego chce od życia, a przy tym jest wybitnym pantoflarzem.

Drugim zastrzeżeniem jest wciągnięcie (ot tak) studentki w prowadzone śledztwo. Mam świadomość tego, że jest to fikcja literacka, ale nie przesadzajmy. Dziewczyna która była na miejscu zbrodni, ot tak po prostu uczestniczy w zeznaniach świadków, przegląda dokumentacje z miejsca zbrodni, a nasz wspaniały Bruno wyśpiewuje jej wszystkie informacje jak na spowiedzi. No absurd.

Rozdziały poprowadzone są z perspektywy chyba wszystkich postaci, jakie występują w tej historii. Nie pojmuję, dlaczego autorka na początku robi wielką tajemnicę z tego, kto dany rozdział opowiada. Na pierwszej stronie określa go tylko „mężczyzna” bądź „kobieta” by na następnej stronie zdradzić kim ta osoba jest. Tylko po co?

Historia zawiera w moich odczuciu wiele zbędnych opisów. Wskazówki dotyczące śledztwa powinny być ujawniane systematycznie, tak aby zaangażować czytelnika w rozwiązanie zagadki. A tu było trochę na opak. Mam wrażenie, że część tych wskazówek była celowo niewspomniana, by na zakończeniu efekt był bardziej „Wow”.

Przyznam, że dopiero końcówka jakoś bardziej mnie zaciekawiła, choć w pewnym stopniu rozszyfrowałam tą zagadkę. Warto również wspomnieć o ładnym wydaniu powieści.

Podsumowując, jak na debiut było OK. Ale tylko OK.





Moja ocena: 5/10




Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza






Lubicie sięgać po debiuty? ♥





Girl from Stars


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz