poniedziałek, 19 listopada 2018

[201] C. J. Roberts - "Smak ciemności"



~Witajcie kochani!

Nadszedł czas na recenzję ostatniego tomu serii ""The Dark Duet" :D
Czy finał tej mrocznej historii skradł moje serce czy też totalnie rozczarował? Sprawdźcie sami! :)

Zapraszam na recenzję!




Autor: C. J. Roberts
Tytuł: "Smak ciemności"
Seria: "The Dark Duet"
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data premiery: 19 września 2018








Po dwóch, dość rozczarowujących tomach trylogii „The Dark Duet” od C.J. Roberts, postanowiłam zmierzyć się z ostatnią częścią pt. „Smak ciemności” i ostatecznie zakończyć moją przygodę z tą serią. Nie miałam wobec niej żadnych wymagań, czy oczekiwań, gdyż rzadko bywa tak by kontynuacja serii była lepsza, lub równie dobra co tom pierwszy. Czy pani Roberts mnie czymś tym razem zaskoczyła?

Czy jesteś gotowy przekroczyć wszelkie granice dla prawdziwego uczucia? Dobrze się zastanów, zanim powiesz… tak. Ostatnia część bestsellerowej trylogii „The Dark Duet” wywróci do góry nogami Wasze wyobrażenia o Calebie.
Piszę to, bo błagaliście. A wiecie, jak ja kocham, gdy błagacie. Właściwie to już za dużo o mnie wiecie. Kim jestem? Cóż, odpowiedź na to pytanie dopiero próbuję poznać. W dzieciństwie byłem dziwką, jako młody chłopak zostałem zabójcą, a w dorosłym życiu potworem. To ja porwałem Livvie. To ja trzymałem ją w ciemnym pokoju przez kilka tygodni. Jednak najważniejsze jest to, że jestem też mężczyzną, w którym się zakochała. Którego kocha. To trochę chore, prawda? Oczywiście naszej historii nie da się streścić w kilku krótkich zdaniach, jednak nie potrafię wytłumaczyć mojego zachowania z tamtego okresu. Zakładam, że jeśli to czytacie, nie muszę już nic tłumaczyć. Zdążyliście już mnie ocenić. Czytacie to, ponieważ pragniecie poznać zakończenie tej historii. Chcecie dowiedzieć się, co się wydarzyło tamtego ciepłego wrześniowego wieczora, kiedy to spotkałem Livvie w Barcelonie. Tamtej nocy moje życie znowu zupełnie się zmieniło. Nie przebiegło to jednak dokładnie tak, jak opisała to Livvie. Bardzo łaskawie potraktowała mnie w swojej opowieści. Prawda jest o wiele bardziej… skomplikowana.


W przypadku tego typu kontynuacji, człowiekowi aż na język się ciśnie: I po co Ci to było? 
„Smak ciemności” w mojej opinii jest bezsensownym dodatkiem do historii. Dlaczego bezsensownym? Otóż dlatego, że III tom nie wnosi niczego nowego do tej historii. Mnóstwo jest tutaj retrospekcji, które jednak nie mają w sobie niczego świeżego. Fabuła jest nudna jak flaki z olejem, a jej uwieńczeniem jest przewidywalne zakończenie.


Początkowo miałam nadzieję, że autorce uda się obronić tą III częścią. Taka myśl zrodziła się w mojej głowie, głównie dzięki temu, że narratorem ostatniej części jest Caleb. Historia widziana oczyma prześladowcy. Brzmi nieźle, prawda?
Niestety jednak na nic się to nie zdało. Tej części nie uratowałyby nawet jakieś wybitne przemyślenia Caleba, gdyż autorka poległa na fabule. Do chwili obecnej zastanawia mnie to, jak z tak mrocznej, brutalnej i niepokojącej historii można zrobić tak cukierkową sieczkę. Aż ciężko uwierzyć, że „Smak ciemności” należy do tej trylogii. Jak dla mnie ta część to nawet nie leżała obok pozostałych.


Kolejny zarzut – zbyt wiele scen seksu.
Ja rozumiem, że to jest erotyk, ale ten gatunek nie może się opierać tylko i wyłącznie na scenach współżycia! Ludzie, szanujmy się. Ja już po kilku rozdziałach miałam serdecznie dość tej książki, i jestem pełna podziwu dla samej siebie, że udało mi się ją dokończyć.

I i II tom to chociaż się dobrze czytało, ale ten? To była tak niespójna historia, że aż się ciężko to czytało. Odnosiłam wrażenie, że historia ta, opowiedziana  jest w formie małych anegdot, jakie mają miejsce przy przeglądaniu albumu ze zdjęciami. Najpierw opowiadają Ci jakieś wybrane momenty z dzieciństwa, po czym przewracają stronę i skupiają się już na momencie, gdy dorastałeś/aś. Tak ni z gruszki, ni z pietruszki. Pani Roberts w „Smaku ciemności” robi dokładnie to samo.

Wynudziłam się niesamowicie podczas lektury tej części. Zapewne gdyby seria ta miała jeszcze inne części, prawdopodobnie bym po nie nie sięgnęła. 
Gdzie się podział ten mrok? Ta nienawiść pomieszana z namiętnością i pożądaniem, dzięki którym zafascynowałam się tą historią? GDZIE?!
Jeśli przeczytaliście poprzednie dwa tomy i zastanawiacie się nad trzecim, to osobiście mogę Wam go odradzić.







Moja ocena: 4/10






Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.









Co sądzicie o tej serii? 
Czytaliście? A może macie w planach? :)







Girl from Stars

4 komentarze:

  1. Niespójność zdecydowanie mnie odrzuca... Dzięki za szczerą recenzję.

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety zakończenia serii bywają rozczarowujące. Tak jest szczególnie wtedy, kiedy autor pisze na siłę. Szkoda, bo historia naprawdę zapowiadała się świetnie i brakuje jej mocnego zakończenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno, dawno temu czytałam tom pierwszy, który bardzo mi się podobał. Ja uwielbiam Darki, więc ten w mój gust trafił. Potem jakoś ciężko było mi się zabrać za kontynuację i do dziś jej nie przeczytałam. Myślę, że nadrobię te książki od początku, gdzieś bliżej premiery filmu (gdzieś mi się chyba obiło o uszy, że seria ma być zekranizowana). Jeśli chodzi o twoje rozczarowanie powyższą częścią, to wcale się nie dziwię. Szczególnie, że jak piszesz, jest dużo retrospekcji. Ja jakoś też nie przepadam za takimi kontynuacjami.

    OdpowiedzUsuń