~Witajcie kochani!
Na dziś, mam dla Was recenzję kolejnej części "Braci Slater" :)
Zapraszam! :)
Autor: L. A. Casey
Tytuł: "Ryder"
Seria: "Bracia Slater"
Ilość stron: 404
Wydawnictwo: Kobiece
Data premiery: 9 listopada 2018
„Ryder” to już czwarty tom serii „Bracia Slater” od L. A.
Casey. Poprzednimi tomami autorka całkowicie skradła moje serce. Zawarte w nim
było to, co uwielbiam w tego typu książkach: namiętność, pożądanie, tajemnice z
przeszłości, niebezpieczeństwo i oczywiście mnóstwo żartów, docinek i „słownych
potyczek”, które nie raz bawiły mnie do łez. Poprzednie trzy tomy, pomimo tego
iż w dużym stopniu były do siebie podobne, to jednak bardzo mi się spodobały, a
seria „Bracia Slater” jest jedną z moich ulubionych serii książkowych.
Tym razem Wydawnictwo Kobieco kazało nam nieco dłużej czekać na IV tom, dlatego
z niecierpliwością czekałam na informacje o polskiej premierze. Gdy w końcu
książka trafiła w moje ręce, od razu rozpoczęłam lekturę…
Branna jest załamana tym, że jej
związek z ukochanym mężczyzną okazał się pomyłką. Chociaż kocha Rydera ponad
życie, to nie może w żaden sposób do niego dotrzeć. Nie pomagają kłótnie, płacz
ani niekończące się ciche dni.
Ryder Slater jest wściekły. Nie dość, że od
wielu miesięcy okłamuje najważniejszą kobietę w życiu, to jeszcze ukrywa coś,
co naraża wszystkich na śmiertelne niebezpieczeństwo. Nie może jednak nic
powiedzieć i zrobić.
Kiedy ich związek znajdzie się nad krawędzią,
Ryder zmierzy się z mrocznymi siłami. Jedno jest pewne, że mężczyzna zrobi
wszystko, aby uratować miłość i rodzinę.
Ryder chciał mieć Brannę od pierwszej chwili.
Ryder dominuje to, co chce mieć.
„Ryder” jest zdecydowanie inny od
poprzednich części. Trzy pierwsze tomy,
były napisane według jednego schematu. Działała w nich zasada „Kto się czubi,
ten się lubi”. Pomimo początkowych niechęci, autorka tworzyła między daną
dwójką bohaterów jakieś uczucie, które z każda kolejną stroną kwitło. Następnie
był wątek powrotów do przeszłości, traumatycznych przeżyć, po których następował
kulminacyjny, pełny licznych niebezpieczeństw moment.
Jednak czwarty tom serii różni się dość diametralnie od pozostałych. Na czym
polega ta różnica?
Po pierwsze, „Ryder” jest historią
bardziej dramatyczną. Brak tutaj jakiś przekomarzanek między bohaterami, gdyż
historia zaczyna się w momencie, gdy związek Rydera i Branny chyli się
nieubłagalnie ku końcowi. Brak tu jakiś początkowych flirtów, gdyż mamy tu do
czynienia z dojrzałym związkiem.
Po drugie, nie wprowadzone są tu
żadne nowe wątki, bohaterowie borykają się z problemami, mającymi początek w
przeszłości. Autorka nie wprowadziła do fabuły żadnych nowych postaci,
prawdopodobnie dlatego, by czytelnik mógł bardziej wczuć się w sytuację Branny
i Rydera.
Jak w takim razie wypadł „Ryder” na
tle pozostałych części?
Nie będę ukrywać, że brakowało mi tego charakterystycznego poczucia humoru
Braci Slater i tej „lekkości” fabuły. Co oczywiście nie oznacza, że tom IV jest
zły, czy też nudny. Nic z tych rzeczy.
Cieszę się, że autorka podążyła w nieco innym kierunku. Dzięki temu, nie odnosi
się wrażenia, że to kolejna, powielana historia. „Ryder” pokazuje to, że życie
wcale nie jest takie bajkowe, tak proste, jakby się mogło wydawać.
Zakończenie książki całkowicie
skradło moje serducho. Autorka świetnie poprowadziła pewien wątek, zupełnie
mnie przy tym zaskakując. Finał IV tomu jak dla mnie był najlepszy. Gdy
czytałam ostatnie strony, autentycznie szczerzyłam się do książki.
Cała historia bardzo mi się podobała.
Została ona poprowadzona w formie przeplatanki: aktualne wydarzenia, zostawały
chwilowo przerywane, by czytelnik mógł przenieść się do przeszłości i zobaczyć
jak ogromnie zmienił się los tej dwójki
bohaterów. Ta część została równie lekko napisana jak trzy poprzednie tomy.
Autorka posiada ten dar, że już od pierwszych stron potrafi zaciekawić
czytelnika.
Jeśli jeszcze nie mieliście do czynienia z tą serią, to koniecznie powinniście
nadrobić zaległości.
A jeśli czytaliście poprzednie tomy, to jestem przekonana, że Rydera pokochacie
równie mocno jak Dominica, Alec’a, czy Kane’a.
Z niecierpliwością będę wypatrywała
wieści na temat polskiej premiery ostatniej części serii. Całe szczęście, że na
półce czeka „Branna”, czyli dopełnienie tomu IV. Jeszcze raz gorąco polecam Wam
tą serię!
A teraz zmykam, by przeczytać „Brannę”.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Kto z Was zna tą serię?
Uwielbiacie ją równie mocno jak ja, czy wręcz przeciwnie? :)
Girl from Stars
Nie czytałam tej serii, ale brzmi intrygująco.
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, choć to nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńhttps://dajsiezlapacksiazce.blogspot.com
Nie czytałam tej serii jeszcze :)
OdpowiedzUsuń