środa, 21 sierpnia 2019

[254] Guillermo del Toro, Cornelia Funke - "Labirynt fauna"



~Witajcie kochani!

W sierpniu miałam czytać więcej, ale moje plany znów wzięły w łeb :D Zostało mi jednak całe 10 dni na poprawę :D
A dzisiaj zapraszam na recenzję wyjątkowej baśni :)








Autor: Guillermo del Toro, Cornelia Funke
Tytuł: "Labirynt fauna"
Ilość stron: 285
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 16 lipca 2019













Coraz częściej na podstawie jakiejś książki powstaje jej ekranizacja. Pierwszy raz jednak spotkałam się z taką sytuacją, w której inspiracją do napisania historii stał się film. „Labirynt fauna” wyreżyserowany przez Guillermo del Toro, miał swoją premierę aż 13 lat temu. Początkowo byłam nieco sceptycznie nastawiona do tej historii, bo jak można napisać coś dobrego, tylko na podstawie jakiegoś „suchego” scenariusza? Niespodziewanie jednak zostałam pozytywnie zaskoczona, gdyż „Labirynt fauna” Cornelii Funke okazał się być jedną z najlepszych współczesnych baśni, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. 

Akcja tej historii rozgrywa się w 1944 roku w Hiszpanii, która została dotknięta widmem wojny domowej. Główną bohaterkę Ofelię poznajemy, gdy ma trzynaście lat. Wtedy wraz ze swoją mamą wprowadzają się do starego młyna, należącego do kapitana Vidala, nazywanego przez główną bohaterkę Wilkiem. Pewnego razu trzynastolatka trafia do tajemniczego labiryntu, w którym spotyka starego fauna. Dziwny stwór przekonuje ją, iż jest ona zaginioną księżniczką. Podczas tego spotkania w ręce Ofelii trafia magiczna księga, która ma wyznaczyć jej trzy zadania, które bohaterka musi wykonać, aby trafić do swojego rodzinnego królestwa… 

Zupełnie przepadłam w tej opowieści. Ciężko było mi choć na chwilę przerwać lekturę. Zawdzięczam to przede wszystkim ciekawie skonstruowanej fabule, ale także i świetnie wykreowanej głównej bohaterce, która pomimo swojego wieku była bardzo dojrzała i inteligentna, ale też znała się na ludziach. 

Fabuła została podzielona na dwie części: historię Ofelii i jej rzeczywistości oraz legendy pewnego królestwa, które Cornelia Funke trafnie nazwała „przerywnikami”. Każda taka legenda została opatrzona przepiękną ilustracją. Rozdziały są bardzo krótkie, co o dziwo bardzo przypadło mi do gustu. 

„Labirynt fauna” można zinterpretować na kilka sposobów. Z jednej strony jest to bardzo mroczna baśń ukazująca obraz wojennej rzeczywistości, widzianej oczami dziecka. Z drugiej jednak strony, to piękna historia o potędze i sile miłości, zarówno tej rodzicielskiej, jak i siostrzanej, braterskiej itp. 

Jako „okładkowa sroka” muszę wspomnieć o cudnym wydaniu tej historii. Wydawnictwo Zysk i S-ka wręcz przeszło samo siebie! Przepiękna okładka, twarda oprawa z obwolutą i klimatyczne ilustracje. Coś pięknego! 

Pomimo tego, że „Labirynt fauna” jest baśnią, to jednak nie jest on przeznaczony dla dzieci. W historii tej, zawartych jest kilka fragmentów, które według mnie są zbyt brutalne dla małych słuchaczy, czy czytelników. Wydaje mi się, że starsi czytelnicy bardziej docenią ukryte piękno w tej baśni. 

„Labirynt fauna” to niezwykle mroczna, ale pełna piękna baśń, która przeniesie Was do brutalnej, ale jakże fascynującej krainy, pełnej magii. Jak tylko znajdę wolną chwilę to z pewnością obejrzę film, na podstawie którego powstała ta książka. Polecam gorąco! 



Moja ocena: 9/10 







Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.






Oglądaliście film? Macie w planach tą książkę? :)





Girl from Stars

3 komentarze:

  1. Pamiętam, że jako dziecko czytałam książki Funke i bardzo mi się podobały ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam film, naprawdę warto zobaczyć a książkę chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń