~Witajcie kochani!
Na dobranoc podsyłam Wam świeżutką recenzję! :)
Zapraszam!
Autor: Sara Zarr
Tytuł: "Historia pewnej dziewczyny"
Ilość stron: 221
Wydawnictwo: YA!
Data premiery: 18 lipca 2018
Problemy dotykające współczesną młodzież są tematyką
napędową, zarówno dla filmów, seriali jak i książek. Większość z nich niesie ze
sobą jakiś przekaz, pewnego rodzaju wskazówki dla tych, którzy z takimi
problemami się borykają. Sięgając po „Historię pewnej dziewczyny” Sary Zarr,
oczekiwałam czegoś podobnego do „13 powodów”: brak akceptacji wśród
rówieśników, niezrozumienie ze strony najbliższych, próba odczepienia od siebie
złośliwej łatki, doczepionej przez społeczeństwo. Już sama informacja, że
historia ta została przeniesiona na ekrany, dała mi jasno do zrozumienia, że „Historia
pewnej dziewczyny” ma to „coś” w sobie. Ale jak jest naprawdę?
Przeszłość może okazać się Twoim największym wrogiem.
Pacifica w stanie Kalifornia. Na restauracyjnym parkingu ojciec nakrywa swoją
trzynastoletnią córkę i jej starszego chłopaka w jednoznacznej sytuacji. Nie
potrzeba wiele czasu, by o tym wydarzeniu dowiedziała się cała okolica.
Dziewczynie szybko przypięto łatkę, której nie może się pozbyć mimo upływu
kolejnych lat, a od nieprzychylnych spojrzeń nie jest wolna nawet we własnym
domu. Czeka ją trudna walka o zmianę osądu na jej temat i szansę na wyrwanie
się z upokarzającej roli miejscowej puszczalskiej.
Powieść nominowana do Nagrody Lincolna, znalazła się też
wśród finalistów National Book Award.
W 2017 roku ukazał się film telewizyjny, będący reżyserskim debiutem Kyry
Sedgwick. W roli głównej Sosie Bacon znana m.in. z serialu "13
powodów" (Netlix) i "Tu i teraz" (HBO).
Pierwszy zgrzyt pojawił się już w pierwszym rozdziale.
Jestem świadoma tego, że w Ameryce do wszystkiego podchodzi się na tzw. „lajcie”
i takie sytuacje jak współżycie poniżej 18 roku życia czy posiadanie przez
nastolatków całego naręcza broni to norma, ale gdy przeczytałam, że główna
nastolatka rozpoczęła swoje życie seksualne mając trzynaście lat, to pomyślałam
sobie, że jest jakaś granica. W tym przypadku, pani Zarr zdecydowanie ją
przekroczyła.
Wiele zarzutów mam również wobec bohaterów tej książki.
Próbowałam nawiązać jakąś więź między mną a główną bohaterką, postarać się ją
zrozumieć, ale po kilkudziesięciu stronach stwierdziłam, że to bezcelowe. Co
więcej, z każdym kolejnym rozdziałem, zaczynała działać mi na nerwy. Z jednej
strony chce na zawsze odciąć się od przeszłości, ale z drugiej strony, zupełnie
nie potrafi wyciągnąć jakieś nauki z popełnionych przez nią błędów, przez co
popełnia kolejne. Odnosiłam wrażenie, że uważa ona, że cała wina jej aktualnego
położenia leży po stronie… całego świata (oczywiście, nie wliczając jej samej).
Ugh. Rozpuszczony bachor i tyle.
Kolejną dość dziwnie skonstruowaną postacią był ojciec Deanny. Według mnie,
autorka poświęciła mu za mało uwagi. Jego zachowanie wobec całej rodziny,
postawa i tok myślenia były dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Cała ta postać
została dla mnie jedną, wielką tajemnicą. Szkoda, bo jednak nie da się ukryć,
że ta postać jest dość kluczowa.
Równie ważną postacią powinna być matka dziewczyny, ale w sumie o niej
dowiadujemy się najmniej. Co jakiś czas, Zarr rzuca jakimiś „ciekawostkami”
dotyczącymi każdej z tych postaci, ale nie potrafi ich wykreować tak, „jak Pan
Bóg nakazuje”. Takie jest przynajmniej moje odczucie.
Po przeczytaniu całej tej historii, mogę śmiało przyznać, że
w dużym stopniu ta książka była dla mnie rozczarowaniem. Autorka jak dla mnie
wzięła na swoje barki zbyt wiele, przez co nie do końca podołała zadaniu. W
swojej książce porusza wiele problemów z jakimi boryka się współczesna
młodzież: brak akceptacji zarówno przez znajomych jak i siebie samego, brak zrozumienia
ze strony swojej rodziny, walka o zachowanie swej reputacji, problemy miłosne itp.
Jednak poruszając aż tyle tych problemów, trzeba być świadomym konsekwencji swojego
wyboru. Jak się coś zaczęło, to trzeba to skończyć, a nie zostawić czytelnika z
takim CZYMŚ. Dawno już nie miałam do czynienia z książką z tak nijakim i bezpłciowym zakończeniem.
Podsumowując, „Historia pewnej dziewczyny” była dla mnie
dużym rozczarowaniem. Liczyłam na coś więcej niż opowiastkę o rozpuszczonej
nastolatce, która w wieku 13 lat zaczyna współżyć z starszym od siebie
chłopakiem (dlaczego? W sumie to nie wiadomo, bo sama przyznaje, że nie była w
nim zakochana, ani nawet zauroczona).
A co dalej? W dalszej części fabuły ma
żal do całego świata, że jej życie jest takie beznadziejne. Szkoda tylko, że
nie potrafi znaleźć ani grama swojej winy.
Owszem, czyta się to dość lekko i
szybko, ale fabuła mnie nie zachwyciła.
Moja ocena: 5/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu YA!
Czytaliście już tą książkę?
A może macie ją w planach? :)
Girl from Stars
Raczej się na nią nie zdecyduje.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ostatnio ją przeczytałam i mnie się podobała, ze względu na to, że wszystko było wg mnie bardzo realne, to się mogło wydarzyć. Masz rację, autorka trochę popłynęła z tym, że Deanna rozpoczęła współżycie z licealistą (!) w wieku 13 lat. Zastanawia mnie też dlaczego sam Tommy na to nie zareagował, przecież laska ma 13 lat! Mimo że, ta powieść do najlepszych w tym roku nie należała, to mnie bardzo dobrze się ją czytało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko,
Martyna
martynapiorowieczne.blogspot.com
Ciekawa jestem swoich własnych wrażeń po lekturze, bo szczerze mówiąc też mam wobec niej pewne oczekiwania :)
OdpowiedzUsuńTo mnie z lekka zaskoczyłaś, bo niedawno czytałam tak pozytywną opinię, że sama zapragnęłam przeczytać tę książkę, a tu proszę - sama się nad nią nie rozpływasz. I owszem, motyw trzynastolatki współżyjącej ze starszym chłopakiem mocno szokuje, ale patrząc na to, co aktualnie wyprawiają małolaty, to niestety musi przejść do tego na porządku dziennym. Żeby nie było, ja sama tego nie akceptuję, ale skoro ich rodzice zlewają na to, to co ja na to poradzę? Przecież nie będę robić za czyjąś niańkę.
OdpowiedzUsuńA co się tyczy samej bohaterki, to zaczynam obawiać się jej wpadania ze skrajności w skrajność. Poznałam już wiele książkowych postaci, gdzie wpadały z deszczu pod rynnę, co im na dobre nie wychodziło. Cóż... Teraz nie mam zielonego pojęcia, czy chcę poznać Deannę, choć z drugiej strony sama chciałabym zobaczyć, jak ja wypowiedziałabym się na temat tej książki. Jednakże nie śpieszy mi się do jej lektury. ;)
Pozdrawiam!
DEMONICZNE KSIĄŻKI
Szkoda, że jesteś rozczarowana :( Muszę przyznać, że to pierwsza recenzja tej książki którą czytam i która nie wychwala tej książki. Ja mimo wszystko ją przeczytam, bo bardzo jestem jej ciekawa. No i jest krótka, więc też szybciutko się przeczyta. Mam jednak nadzieję, że mnie bardziej się spodoba :)
OdpowiedzUsuń