wtorek, 17 lipca 2018

TOP 5: Najgorsze książki I półrocza 2018



~Witajcie kochani!

Był już ranking najlepszych książek, a więc przyszedł czas na te nieco słabsze :)
Zapraszam na ranking 5 najgorszych książek I półrocza 2018 roku :D







Miejsce 5

Mia Asher "Arsen"





Moja ocena: 5/10




Jak dostatecznie zniechęcić czytelnika do danej książki? Odpowiedź jest prosta: wystarczy wykreować głupią i irytującą do sześcianu bohaterkę, której (mówiąc prostolinijnie) w dupie się poprzewracało.
Cathy ma wszystko: pracę, przyjaciół, piękny dom i cudownego męża, który jest jej niezwykle oddany i prawdopodobnie poszedłby za nią w ogień. Ale po co to komu, prawda? Lepiej to poświęcić w imię przelotnego romansu z młodszym od siebie facetem.
A tym facetem jest tytułowy Arsen. 
To co najdziwniejsze, to to, że bad boy'e z góry dość łatwo kradną moje serce, a tutaj stało się coś odwrotnego. Postać Arsena była kompletnie nijaka. Cathy chociaż mnie irytowała, a czasem już mocno wnerwiała, ale Arsen? Ten gość został mi zupełnie obojętny.
Zakończenie nieco wyssane z palca i jak dla mnie zbyt pozytywne. Oczekiwałam, że Cathy dostanie nieco mocniejszego kopa w tyłek od życia.
No ale cóż.
Nie można mieć wszystkiego.
Rozciągnięta na aż 500 stron historia, która pomimo tego, iż miała jakiś tam potencjał, potrafiła tylko podnieść mi ciśnienie. 










Miejsce 4

J. L. Weil "Biały kruk"





Moja ocena: 4/10



Podczas czytania tej książki w mojej głowie była tylko jedna myśl: "Boże drogi! Któż to pisał? Jakaś gimnazjalistka?"
Sam pomysł nie był zły, ale to wykonanie? Po prostu tragiczne. 
Nie dość, że niesamowicie ciężko mi się to czytało, to dadatkowo pani Weil postawiła na mojej drodze Piper (po raz kolejny pytam: Co to za dziwaczne imię? XD)
To dziwne dziewcze w całej tej historii miało tylko jedno zadanie.
A co nim było? Ślinienie się na widok Zane'a.
Ambitnie, prawda?
Piper (XD) jednak jest przekonana, że stworzona została do wyższych celów i czuje po kościach, że da radę uratować świat... (Życzę powodzenia.)
Nie spodziewałam się, że bedzie to lektura górnych lotów, ale nie da się ukryć, że oczekiwałam czegoś więcej.
Nie od dziś wiadomo, że kocham sarkazm i ironię w każdym wydaniu, ale w "Białym kruku" nawet te potyczki słowne nie były zabawne.
Piper co chwila groziła Zane'owi, że pozbawi go męskich narządów płciowych (po dzięsiątym razie byłam już tym naprawdę znudzona) i myślała, że jest zabawna, gdy rzucała różnymi "ripostami" (głupia ona XD).
Słabeusz i tyle.
A szkoda.
Mogło być lepiej.
DUŻO LEPIEJ.
Naprawdę.










Miejsce 3

Sonia Belasco "Mów do mnie"






Moja ocena: 4/10



Chaos, chaos i jeszcze raz: CHAOS XD
Ta książka to taki zlepek miliona pomysłów autorki, które nijak nie potrafią stworzyć spójnej całości.
Pani Belasco kompletnie nie potrafi płynnie przejść z teraźniejszej akcji do wspomnień z przeszłości, przez co tą historię czyta się po prostu źle.
Słowo AKCJA to jednak zbyt dużo. 
Wszystko w tej książce płynie, płynie i płynie... bez celu.
Wynudziłam się niesamowicie podczas lektury tej pozycji. 
Nie dość, że fabuła ciagnęła się jak flaki z olejem, to na dodatek nie dostarczyła mi żadnej (nawet najmniejszej) dawki emocji.
Jak na historię poruszającą tak ważne i aktualne problemy wśród młodzieży, była po prostu bezpłciowa.









Miejsce 2

C. D. Reiss "Małżeńska gra"






Moja ocena: 4/10



Odgrzewane "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a"?
Nie wiem. Jak dotąd nie przeczytałam Grey'a XD

To było moje pierwsze spotkanie z erotykiem z motywem BDSM.
Przyznaję otwarcie - jeśli inne tego typu książki, są równie nudne jak ta, to ja chyba mówię pas.
Gdzie się podziała namiętność, akcja, uczucia, emocje?!
To było tak nudne i bezsensowne, że czytanie "Małżeńskiej gry" było dla mnie istną katorgą.
Główna bohaterka ni z tego ni z owego chce rozwodu, po czym jednak sprzedaje się na miesiąc pod władanie męża, by w ostatecznym rachunku zgarnąć cały majątek po rozwodzie.
Logiczne prawda?
Niby to erotyk, a tak naprawdę to większość książki przeznaczona jest głupim przemyśleniom głównej bohaterki (której imienia nawet nie pamiętam).
Gdybym miała jednym jednym słowem opisać tą historię byłoby to: GDYBANIE.
Na tym właśnie bazuje autorka.
NA JEDNYM, WIELKIM I BEZSENSOWNYM GDYBANIU.






Miejsce 1

Tijan "Anti-stepbrother"






Moja ocena: 3/10



W tej książce absurd poprzedza absurd, będący absurdem początkowego absurdu XD
Dziwaczna historia o tym, że studia polegają na ciągłym imprezowaniu i współżyciu z kim popadnie przez 24 godziny na dobę.
Beznadziejna fabuła, okropni bohaterowie, fatalny styl pisania autorki.
Jednym słowem: GNIOT.
Znowu miałam do czynienia z bohaterką, która myśli, że jest przezabawna (choć oczywiście nie jest).
Wpleciona jest ona w fabułę bez ładu i składu, która swoją drogą jest nudna jak flaki z olejem.
A na deser?
Dialogi tak  inteligentne, jak gdyby rozmowę prowadziły dwa przedszkolaki.
To ten typ książki, o której chce się po prostu zapomnieć.









I tak oto przedstawia się moja koszmarna piątka :D
Czytaliście którąś z powyższych?
Jaką książkę dodalibyście do tej listy? :D







Girl from Stars

11 komentarzy:

  1. Spotkałam się z pozytywnymi recenzjami ,,Małżeńskiej gry'' i jakoś nie dałam się namówić, więc chyba dobrze.
    Również jeszcze nie przeczytałam Greya i nie zamierzam.


    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesting books!!

    https://julesonthemoon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę się wystrzegać tych książek ;) Mogłoby być całkiem ciekawie, gdybyś napisała bardziej szczegółowe recenzje takich niezbyt dobrych książek, np podając przykładowe, słabe cytaty itp. Ludzie lubią czytać uzasadnioną krytykę :) Pozdrawiam serdecznie

    https://chaotycznewizje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No niestety.. nie zawsze wszystko przypada nam do gustu :) na szczęście jest wiele cudownych książek, dla których warto zarwać noc :D
    https://owionbl.blogspot.com/ - Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga ;)
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczęśliwie nie czytałam żadnej z wymienionych książek i na pewno nie będę tego zmieniać. :)

    Pozdrawiam,
    Czytanie Naszym Życiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Na szczęście nie czytałam żadnej i nie żałuję :) Myślę też, że w tej kwestii nic się nie zmieni :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam żadnej. Swego czasu zastanawiałam się nad Arsen, ale ostatecznie zrezygnowałam, bo nie miałam ochoty na taki trójkąt. I chyba dobrze zrobiłam ;)
    Zapewne również tylko bym się irytowała.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to dobrze, że nie czytałam tych książek. :D Chociaż kusił mnie "Biały kruk". xd
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  9. A jeszcze kilka miesięcy temu zastanawiałam się czy przeczytać "Antybrata" XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Żadnej nie czytałam i żadnej nie mam w planach, chociaż o większości słyszałam. ;))

    biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam żadnej z tych książek, ale Antybrata mam na półce. Czytałam wiele negatywnych opinii i nie ukrywam, że trochę się jej obawiam. Mimo wszystko dam jej szanse, szczególnie że ją mam. W planach mam też niby Arsena, ale ten trójkąt mnie przeraża. Nie za bardzo lubię książki z tym motywem, a o tym tytule słyszałam bardzo dużo. Szczególnie, że bohaterka doprowadza do szewskiej pasji. Dlatego nie wiem czy kiedykolwiek się na nią zdecyduję. Małżeńską grę odpuściłam sobie już po pierwszych recenzjach jakie się pojawiały :D
    Do twojej listy dodałabym "Moje miejsce na ziemi" J. Daniels na ostatnim miejscu. Pierwsze zająłby "Srebrny łabędź" Amo Jones. Ojej co się wymęczyłam na niej to szkoda gadać. Oraz "Jesteś moim światłem" Abbi Glines, którą bardzo lubię, ale tą książką zawiodła mnie na całej linii. Jedna wielka nuda.

    OdpowiedzUsuń