wtorek, 23 lipca 2019

[248] K. N. Haner - "Ring girl"



~Witajcie kochani!

Deszczowa aura zdecydowanie sprzyja czytaniu :D Ja aktualnie wzięłam się za "Uwięzioną królową" Kristen Ciccarelli. Na razie bardzo mi się podoba, ale zobaczymy jak będzie dalej :D
Zanim jednak recenzja "Uwięzionej królowej", kilka słów o moim pierwszym spotkaniu z twórczością naszej rodzimej autorki K. N. Haner...
Zapraszam!










Autor: K. N. Haner

Tytuł: "Ring girl"
Ilość stron: 274
Wydawnictwo: Kobiece
Data premiery: 3 lipca 2019
















O książkach pani Kasi Haner już wiele słyszałam. Mnóstwo zachwytów i okrzyknięcie jej polską Colleen Hoover, ale też dużo krytyki za przerysowane i zbyt dramatyczne historie itp. Jej najnowsza powieść pt. „Ring girl” została dość mocno wypromowana. Powyższą okładkę widziałam dosłownie wszędzie: na instastory, stronach księgarń, portalach związanych z czytelnictwem. WSZĘDZIE. Pomimo, że jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do twórczości naszej rodzimej autorki, to postanowiłam przekonać się na własnej skórze, o co chodzi z tym całym szumem wokół jej książek.


Pełna żaru, energetyczna opowieść o miłości w brutalnym świecie boksu.
ONA - córka boksera o międzynarodowej sławie.
ON – pretendent do tytułu Mistrza Świata.
ONA trzyma się jak najdalej od ringu i bokserskiego świata. ON żyje tylko po to, by walczyć i zwyciężać. Przypadek sprawia, że dwójka dawnych znajomych spotyka się ponownie.
Czy odnajdą się w świecie, który oboje równie mocno kochają, co nienawidzą? 
Czy tajemnice, które mają przed sobą, nie przeszkodzą im w drodze do szczęścia?


Autorce należą się gratulacje, gdyż z tak irytującą, niedojrzałą i najzwyczajniej w świecie głupią bohaterką to już dawno nie miałam do czynienia. Eden ma bodajże dwadzieścia dwa lata, ale zachowaniem dorównuje rozkapryszonej szesnastolatce. Pełno w niej sprzeczności, a jej idiotyczny tok myślenia czasem woła o pomstę do nieba. Przykładowo: dość często narzeka na to że jest sama, po czym po chwili stwierdza, że miłość to zło, bo przez nią człowiek traci rozum. Aha. Ogólnie rzecz biorąc uważa się za dużo lepszą od innych. Zupełnie nie szanuje ojca, rości sobie jakieś prawa do krytykowania i oceniania jego decyzji, ale nie widzi problemu w tym, że żyje rozrzutnie, dzięki dostępowi do jego konta. 


Postać ojca Eden została nierealnie wykreowana. Autorka narzuca nam swój obraz ojca alkoholika, awanturnika, ale w żaden sposób nie potrafi poprzeć swojej wizji jakimiś dowodami. Z każdą kolejną stroną widziałam w nim upartego, ale troskliwego rodzica. Nic więcej. 


Jak dla mnie również postacie poboczne autorka potraktowała po „macoszemu”. Skupiła się tylko i wyłącznie na Eden i Loganie i na relacji, uczuciu, jakie się między nimi zrodziło (które swoją drogą, również mnie nie zachwyciło). Na pewno zabrakło mi Cartera, czyli przyjaciela naszej głównej bohaterki. Był ciekawą postacią i wiele wniósł do tej historii. Szkoda, że pani Haner tylko sporadycznie rzucała jakimiś krótkimi informacjami na jego temat. 


Dwa, najważniejsze wątki, czyli: relacja rodzic & dziecko i motyw boksu, ring girl wypadły bardzo blado. Między Loganem a jego ojcem jest uczucie nienawiści, które autorka znów poparła tylko jakimiś krótkimi informacjami. Pana Johnsona praktycznie w tej książce nie ma. Tylko pod koniec pani Haner rzuca na jego postać nieco więcej światła. Z kolei boks… Jego tu w ogóle nie ma. Zero opisów walk, czy treningów. Nic. Czasem tylko pojawiało się zdanie, typu: „Logan wygrał walkę” czy też „Logan udał się na trening”. I to by było na tyle. O „ring girl” też za wiele z tej książki się nie dowiecie. 


Nie bez powodu autorka nazywa siebie „Królową dramatów”. W „Ring girl” znajdziecie wszystko: napad, przemoc domową, przestępstwa, narkotyki itd. Taki „misz masz wszystkiego”. Normalnie polska wersja brazylijskiej telenoweli. 


Styl pisania autorki nie jest zły. Dialogi mocno średnie. „Ring girl” czytało mi się dość szybko, choć często Eden tak działała mi na nerwy, że po prostu musiałam na chwilę odłożyć lekturę. 


Nie do końca rozumiem zachwytu nad tą książką, ani jej wysokich ocen na portalu Lubimy Czytać. Bądźmy szczerzy, ta książka jest przeciętna. Mam jeszcze w planach jedną powieść autorki. Być może spodoba mi się ona nieco bardziej niż „Ring girl”.
Nie zachęcam, nie odradzam – wybór należy do Was.








Moja ocena: 5/10






Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.






Co sądzicie o tej, i o innych powieściach tej autorki? :)




Girl from Stars

6 komentarzy:

  1. Koleżanka mi ją polecała, ale obawiałam się tego co opisałaś😉
    Dzięki za tę recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj nie, takie książki są zupełnie nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Po twojej opinii zdecydowanie po nią nie sięgnę :(
    Nie przemówiła do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Głośno o tym tytule, ale ja się raczej nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że Twoim zdaniem ta książka wypada tak przeciętnie. Aczkolwiek mimo to chętnie po nią sięgnę i przekonam się na własnej skórze.

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Początkowo chciałam ją przeczytać, ale obecnie tego nie zamierzam robić. ;)

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń