poniedziałek, 16 stycznia 2023

TOP 10 - Książkowe rozczarowania 2022 roku

 

~Witajcie kochani!

Byli już zeszłoroczni ulubieńcy, a więc czas na największe książkowe rozczarowania 2022 roku. Zapraszam ♥







Miejsce 10

Sarah J. Maas "Księżycowe Miasto. Dom nieba i oddechu. Część I"




Moja ocena: 5/10


O ile „Dwory” Maas uwielbiam, tak w przypadku „Księżycowego miasta” mam pewien problem. Dotyczy on głównie pierwszych części, które w moim odczuciu są zbyt przydługawym wstępem. Takie same odczucia miałam po przeczytaniu „Domu Ziemi i Krwi. Część I”. Wynudziłam się niesamowicie podczas jej lektury i odkładałam w czasie sięgnięcie po część drugą. Podobnie jest w przypadku „Domu Nieba i Oddechu. Część I”.

Przyznaję, że miałam kilka podejść do tej części. Mnogość postaci i wydarzeń (w większości powtarzanych z pierwszego tomu) zwyczajnie mnie przytłaczała, co skutkowało tym, że sięgałam po coś innego. Tym razem historia urywa się w dość nudnym momencie, a więc nie ma we mnie takiej chęci, by od razu sięgnąć po kontynuację. Wręcz przeciwnie – potrzebuję odpoczynku od zagmatwanej historii Maas...






Miejsce 9

Lauren Price "Grzeczni chłopcy nie kradną staników"





Moja ocena: 5/10


Początek był dość nudny i nie wnosił nic wiele do fabuły, która skupiła się wokół wątku „hate-love” szarej myszki i szkolnego bad boy’a. Książka zaciekawiła mnie dopiero w momencie rozwinięcia wątku radzenia sobie ze stratą bliskich, który w moim odczuciu jest najlepszym aspektem tej książki. Reszta jest dość oklepana.

Kompletnie nie rozumiałam tego dziwnego cenzurowania niektórych słów. Uważam, że słowo „dupek” jest na tyle powszechne i tak często używane w historiach romantycznych, że nie trzeba zamieniać go na „dudek”.

Myślę, że nie wpisuję się do głównej grupy odbiorców tej książki. Stąd takie, a nie inne odczucia wobec niej. Mimo wszystko czytało mi się ją dość przyjemnie, momentami ten nastolatkowy humor nawet mnie rozbawił. Uważam, że młodszym czytelnikom powinna się spodobać.






Miejsce 8

Kate Clayborn "Między literami"






Moja ocena: 5/10



Pomysł na fabułę w moim odczuciu był świetny. Kaligrafia jest dla mnie zagadnieniem nowym, a fakt, że to na niej opierała się cała historia - łącznie z wątkiem romantycznym – sprawił, że ta historia mogła być oryginalna i nietuzinkowa. MOGŁA…

Dużo było takich momentów, gdy miałam ochotę odłożyć tę książkę i zabrać się za coś innego. Fabuła rozwija się dość mozolnie. Informacji o kaligrafii momentami jest bardzo dużo, stąd czasami czułam się jak na jakimś wykładzie dotyczącym tej sztuki. Może nie byłoby to złe, gdyby nie to, że przyćmiewały one wątek miłosny. A przecież „Między literami” to romans…

Wątek miłosny niestety się nie obronił, bowiem w moim odczuciu, między głównymi bohaterami nie ma żadnej chemii. Więcej jest tam emocji wywołanych analizą liczb i liter, niż opisów uczucia, jakie rodzi się między bohaterami. Sama kreacja bohaterów jest dość ciekawa, nie mniej jednak nie na tyle, aby pozostać w mej pamięci na dłużej.








Miejsce 7

Monika Skabara "Odrodzenie feniksa"






Moja ocena: 4/10



Fabuła według mnie nie była do końca przemyślana. Było kilka wątków, które zostały potraktowane po macoszemu, jak choćby sama Harpia. Tajemnicze zgrupowanie przestępców od początku było jedną wielką niewiadomą i do końca takim pozostało. Harpia była, ale w ostatnich rozdziałach już jej nie ma. Bo po co roztrząsać jeden z najistotniejszych wątków historii?

Cała historia kręciła się wokół Avy i wianuszka jej adoratorów. Bohaterka cały czas kręci się w kółko, nie wiedząc, czego tak naprawdę chce. Nagminnie jest okłamywana, choć nie zawsze osoby ją okłamujące, mają złe intencje. Ta ciągła lektura zaplątania bohaterów w ten wir kłamstw, z czasem robi się naprawdę nużąca.

Pierwszy tom przeczytałam ekspresowo i sama byłam zdziwiona tym, jak bardzo mi się spodobał. Kontynuacja jednak kompletnie mnie do siebie nie przekonała. Owszem, było kilka fajnych niuansów, jak choćby poruszenie przez autorkę problemu depresji. Nie obroniło to jednak tej historii.






Miejsce 6

Gallagher Fenwick "Wołodymyr Zełenski. Ukraina we krwi"





Moja ocena: 4/10



Nie nazwałabym tej książki biografią. Mam wrażenie, że autor bardziej skupił się na przedstawieniu sytuacji politycznej Ukrainy i ciągłego konfliktu na froncie Rosja – Ukraina, który tak naprawdę trwa od bardzo dawna. Sama postać ukraińskiego prezydenta została przybliżona w końcowych rozdziałach, gdzie możemy z bliska przyjrzeć się jego kampanii wyborczej, poznać pierwsze działania jako prezydent itp.

Nie będę ukrywać – pierwsza połowa książki szła mi opornie. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, a ten natłok pojęć, historii i polityki momentami mnie przytłaczał i zniechęcał do dalszej lektury. Druga połowa przyniosła więcej informacji o samym prezydencie i poruszała tematykę wyborów oraz bieżącej sytuacji na Ukrainie. Czytało się to znacznie lepiej, dzięki czemu moja ocena tej pozycja jest nieco wyższa, niż początkowo zakładałam.






Miejsce 5

Michelle Hercules "Mroczny książę"






Moja ocena: 4/10




Nie porwała mnie ta książka. Co więcej – gdyby nie druga połowa historii, to prawdopodobnie przerwałabym jej lekturę. Początek jest mozolny, bohaterowie denerwujący, a natłok informacji wywołuje niezły mętlik w głowie.

Rzadko bywa tak, bym nie polubiła żadnego bohatera książki. W przypadku „Mrocznego księcia” niestety tak było. Vivienne momentami bardzo mnie drażniłą swoją głupotą. Męczące było również ciągłe skakanie sobie do gardeł dwóch wampirzych samców alfa o Vivienne, w stylu „Ja być Tarzan, Ty być moja Jane”. Uczucie między bohaterami nie było jakieś porywające, a mnie bardzo łatwo zachwycić, bowiem jestem niepoprawną romantyczką.

Wielka szkoda, że autorka nie rozwinęła wątku akademii. Tak naprawdę nie wiadomo co robią w niej uczniowie, poza "jedzeniem". Vivi szkoli się na wartownika, ale poza jednym krótkim opisem ćwiczeń walk, nie dowiadujemy się o tej profesji nic więcej.






Miejsce 4

Katarzyna Mak "Kontrakt na miłość"





Moja ocena: 3/10



Natasza jest postacią, która początkowo mi zaimponowała, bowiem pokazała, że dla dziecka jest w stanie zrobić wszystko – nawet pracować jako „dziewczyna do towarzystwa”. Potem jednak (jak łatwo się domyślić) między nią, a Collinem rodzi się uczucie, które zamienia główną bohaterkę w naiwną i nieszanującą się kobietę, która jest wpatrzona w faceta jak „ciele w malowane wrota”.

Collin od początku mi nie pasował. Często słyszę, że kobiety „zmienne są”, ale on bije większość kobiet o głowę. Facet popadał ze skrajności w skrajność. A to co zrobił z Nataszą w ostatnich rozdziałach? Byłam w szoku. Nie rozumiem jak bohaterka miała w ogóle ochotę na niego patrzeć, czy z nim rozmawiać.

Tu pojawia się kolejny problem. Zbrakło mi chemii między bohaterami. Scen zbliżeń jest sporo, ale prawdziwe uczucie nie opiera się tylko na tym cielesnym wymiarze. W ogóle odnoszę wrażenie, że cała fabuła opiera się w większości na współżyciu głównych bohaterów. I nawet jeśli są one dobrze napisane, to po jakimś czasie stają się zwyczajnie nudne i nużące, jeśli nie podparte są prawdziwymi uczuciami.






Miejsce 3

Agnieszka Lingas - Łoniewska "Śniadanie z Arsenem"





Moja ocena: 3/10




Przez większą część książki wieje nudą. Owszem, jest napisana lekko i całość czyta się błyskawicznie, nie mniej jednak często przyłapywałam się na tym, że czytając, odpływam myślami gdzieś indziej. A to niestety nie świadczy najlepiej o książce.

Między głównymi bohaterami w moim odczuciu nie było chemii. Chris i Lina są (tak jak i cała fabuła) dość schematyczni. Ubolewam nad tym, że bohaterki poprzednich części, które naprawdę polubiłam, w tej części były autentycznie nie do zniesienia.

Zakończenie, to była dla mnie mało śmieszna abstrakcja. Miałam nadzieję, że autorka tak jak zawsze zakończy jakimś spektakularnym finałem, jednak nie byłam przygotowana na coś takiego. Gdybym miała określić je jednym słowem, byłoby to ABSURD. Być może miał to być zabawny akcent tej historii, ale jak dla mnie był to gwóźdź do trumny tej opowieści.








Miejsce 2

Anna Langner "Two dirty souls"






Moja ocena: 3/10



ie kupuję tej historii. Co więcej, bywały momenty, gdy myślałam, że nie dotrwam do jej końca. Dlaczego? Otóż, „Two dirty Souls” to bardzo kontrowersyjna historia, poruszająca patologiczne tematy.

Nie polubiłam się z głównymi bohaterami, a tym bardziej nie mogłam zrozumieć łączącej ich relacji. Jax to typ nadętego bufona z stanowczo zbyt dużym ego. Nie mam nic do kreacji „bad boya”, nie mniej jednak w moim odczuciu był irytujący. Oczywiście jak łatwo się domyślić, przechodzi on gigantyczną przemianę, która spada na czytelnika jak grom z jasnego nieba.

Skipper (swoją drogą dziwaczne imię, które cały czas przypominało mi o pingwinie z Madagaskaru) jest jeszcze gorszą postacią. Autorka próbowała pokazać, że postać ta skrywa się za dwoma maskami, ale jak dla mnie jest kobieta pełna sprzeczności i niczym nie różni się od swoich okropnych sióstr.

Sam początek książki (jakieś pierwsze sto stron), w moim odczuciu był nieco prostacki, momentami żenujący. Już wtedy czułam, że ni e polubię się z tą historią. A z każdą kolejną odkrywaną tajemnicą utwierdzałam się w tym przekonaniu.






Miejsce 1

Ada Tulińska "W ciemnościach 2"





Moja ocena: 3/10



Zupełnie nie rozumiem, dlaczego autorka postanowiła zrobić z drugiej części romans mafijny. Do stworzenia emocjonalnego i zapadającego w pamięci romansu nie potrzeba broni, wytatuowanych mięśniaków, porwań czy strzelaniny. Naprawdę. Dowodem na to jest pierwszy tom, który choć niepozorny, skrywał w sobie rewelacyjną historię, która skradła moje serducho.

Pojawiła się nowa postać – Igła. Jest to dość dziwny bohater, którego intencji nie umiałam zrozumieć. Między nim a Oliwią rodzi się dziwna relacja, która kompletnie mi się nie spodobała. Główna bohaterka przechodzi z kolei pewną przemianę, której też nie kupiłam. A Maks? Jest, ale jakby go nie było.
Po pierwszej części cieszyłam się, że będę miała możliwość poznania dalszych losów Oliwii i Maksa, jednak po przeczytaniu tomu drugiego, mam ochotę wymazać sobie z pamięci tę część. Ogromnie żałuję, że autorka obrała sobie taki, a nie inny kierunek historii Oliwii i Maksa.
Jestem ogromnie ciekawa opinii innych czytelników, którym także spodobała się pierwsza część. Ja jestem niestety zawiedziona.






A jakie książki Was rozczarowały w minionym roku?





Girl from Stars

2 komentarze:

  1. Nie miała okazji przeczytać żadnej z powyższych książek. Może zweryfikuję Twoje opinie w tym roku. Czas pokaże...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście nie czytałam żadnej. Co prawda pierwszą część cyklu Maas mam na półce, ale już tak strasznie długo nie mogę się za nią zabrać. A próbowałam dwa razy już.

    OdpowiedzUsuń