sobota, 13 października 2018

[189] Pepper Winters - "Łzy Tess"



~Witajcie kochani!

Co prawda recenzja poniższej książki miała ukazać się już wczoraj, nie mniej jednak przedłużone zajęcia na uczelni troszkę namieszały w moich planach :D Dlatego też oddaję ją Wam dopiero dzisiaj :)



Zapraszam na recenzję dość mocno kontrowersyjnej historii ...






Autor: Pepper Winters
Tytuł: "Łzy Tess"
Ilość stron: 496
Wydawnictwo: Kobiece
Data premiery: 17 sierpnia 2018











Nie od dziś wiadomo, że miedzy nienawiścią  a miłością istnieje cienka granica. Pomimo iż watek miłosny między katem a jej ofiarą jest dość oklepany, to jednak ma w sobie coś, co sprawia, że koniecznie muszę poznać daną historię. Gdy zapoznałam się z zarysem historii „Łzy Tess” wiedziałam, że będzie to mój jesienny „must have”.

Pierwszy tom mrocznej serii, w której pożądanie miesza się ze strachem.
Dwudziestoletnia Tess Snow prowadzi spokojne życie. Jest o krok od rozpoczęcia kariery na rynku nieruchomości, a jej chłopak to idealna mieszanka czułości i odpowiedzialności. Aby świętować ich drugą rocznicę, Brax robi jej niespodziankę i zabiera na wycieczkę do Meksyku.
Romantyczne plaże, gorący seks i świetna zabawa — tego spodziewa się Tess. Dziewczyna nie wie, że zostanie uprowadzona, odurzona narkotykami i sprzedana. Siłą wepchnięto ją w mroczny świat prostytucji i zdegradowano do roli zabawki. Jej nowy pan, tajemniczy Q, nie lubi się dzielić.
Czy Brax odnajdzie i uratuje Tess, zanim jej nowy właściciel całkowicie ją zniszczy? Czy dziewczyna odnajdzie w sobie siłę, aby walczyć o swoje bezpieczeństwo i wolność?


„Łzy Tess” zdecydowanie nie jest nastolatkową opowiastką o zakazanym uczuciu. Jest to niezwykle mroczna historia, w której namiętność i pożądanie często idą w parze z bólem i cierpieniem. To odważna, momentami przerażająca opowieść o nietypowym uczuciu, które dla wielu może okazać się zbyt kontrowersyjne.

Pepper Winters wciągnęła mnie w  swoją historię już od pierwszych rozdziałów. Stworzyła intrygujących bohaterów, którzy byli dla mnie nie małą zagadką – zwłaszcza Q. Przeważnie w jakimś stopniu potrafię rozpracować bohaterów, jednak w przypadku Q, miałam nie mały orzech do zgryzienia. Do samego końca był on dla mnie intrygującą zagadką.
Nie da się jednak ukryć, że psychika bohaterów jest dość wyrazista i nietypowa, przez co nie zawsze może być odebrana pozytywnie przez każdego czytelnika. Tak jak już wspominałam „Łzy Tess” jest historią dość kontrowersyjną i z pewnością nie każdemu się spodoba. Dla wielbicieli klasycznych romansów, z delikatnymi, łagodnymi scenami seksu ta książka może nie być odpowiednia. 
Czytałam wiele erotyków z motywem BDSM, jednak jak na razie „Łzy Tess” było historią zdecydowanie najodważniejszą.


Spodobało mi się to, że autorka nie uczyniła swoich bohaterów zbyt schematycznymi. Nie idealizowała ona Q, tworząc z niego ucieleśnienie samego Boga, a z Tess nie stworzyła szarej myszki, która nie wie, czego chce w  życiu. 
Duży plus dla pani Winters również za to, że potrafiła mnie zaskoczyć. Bywały momenty niebezpieczne, w których spodziewałam się klasycznego rozwoju, tj. : przybycia Q na białym koniu i uratowaniu Tess. A tu bum! Autorka niszczy ten oklepany schemat, charakterystyczny dla tego typu romansów, i pokazuje, że życie to nie bajka – nawet to fikcyjne. Byłam nieco zaskoczona takim obrotem sprawy, ale po zakończeniu lektury wiem, że to sprawiło, że ta historia pozostanie w mej pamięci na dłużej.


Od każdej strony bije ogromna dawka emocji, która sprawia, że nie mogłam być obojętna wobec niej. Pochłonęłam tą książkę w bardzo krótkim czasie i zdecydowanie czekam na więcej. Z tego co czytałam, kolejny tom jest jeszcze odważniejszy niż pierwszy, przez co moje zainteresowanie nią jest jeszcze większe.

„Łzy Tess” zdecydowanie nie jest dla nastolatek. To ten typ książki, który albo się pokocha albo znienawidzi. Dla jednych ta historia jest obrzydliwa i zbyt wulgarna, a dla innych uzależniająca i niezwykła. Jeśli jesteście fanami mroku, to koniecznie powinniście sięgnąć po „Łzy Tess”.






Moja ocena: 8/10







Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.




Lubicie takie mocne historie czy wręcz przeciwnie? 







Girl from Stars

6 komentarzy:

  1. Czytałam i mnie ta książka zupełnie nie przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna książka z syndromem sztokholmskim? Jak w ogóle można mówić o jakimkolwiek uczuciu między oprawcą a ofiarą? I coś takiego wydaje wydawnictwo, które w nazwie ma "kobiece". I ciekawe ile w tym seksu BDSM, a ile tak naprawdę gwałtów... Ech, naprawdę nie wiem, dokąd my zmierzamy w literaturze, ale jest coraz gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kontrowersyjna jest na pewno... Zwykle nie sięgam po takie książki, nie dlatego, że jakoś mnie odstręczają, ale po prostu wolę inne pozycje. Czy mam coś przeciwko? Nie wiem, nie wydaje mi się, chyba zależy jak coś jest napisane czy jest logiczne i czy jestem w stanie to kupić. Jak mówiłam zwykle nie sięgam po taką literaturę, ale trochę mnie kusi po twojej recenzji.

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio ją czytalam i więcej bym nie dotknęła. Dla mnie coś tragicznego, co nie powinno powstać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama nie wiem czytałam już kilka recenzji tej książki i były one różne. Myślę, że kiedyś, ale nie prędko sama się z nią zapoznam i zobaczymy jak ją odbiorę.


    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń