~Witajcie kochani!
Będziecie musieli przywyknąć do wieczornych, czasem nocnych recenzji, gdyż dojazdy na uczelnię i same zajęcia pochłaniają praktycznie cały mój dzień :D
Dzisiaj premierę ma kolejna historia od Mii Sheridan (tym razem wydana przez Wydawnictwo Edipresse :D )
Zapraszam!
Autor: Mia Sheridan
Tytuł: "Bez złudzeń"
Ilość stron: 344
Wydawnictwo: Edipresse
Data premiery: 17 października 2018
O twórczości Mii Sheridan słyszałam wiele dobrego, ale jakoś
nigdy nie było okazji, by przekonać się o tym na własnej skórze. Z tego co
wiem, dotychczas historie tej autorki były wydawane przez Wydawnictwo Otwarte
(„Bez lęku”, „Bez słów”, „Bez winy” itd.) Tym razem jednak, tłumaczeniem
kolejnej jej opowieści, zajęło się Wydawnictwo Edipresse. Zachęcona wieloma
pozytywnymi opiniami i zżerającą mnie od środka ciekawością, sięgnęłam po „Bez
złudzeń”.
Czy autorka potrafiła skraść i moje serce?
Kobieta, którą skrzywdzono…
Crystal już dawno zrozumiała, że miłość przynosi tylko ból. O wiele lepiej jest
nie czuć zupełnie nic, niż znów dać się zranić. Pod twardą skorupą skrywa
złamane serce i głęboką nieufność wobec mężczyzn – wiecznych wyzyskiwaczy.
Mężczyzna potrzebujący pomocy…
W życiu Crystal nagle pojawia się Gabriel Dalton. Ma za sobą mroczną
przeszłość, a mimo to widać w nim dobro. I choć Crystal zna ryzyko, coś ją do
Gabriela ciągnie. Spokojna siła i łagodna czułość mężczyzny przezwyciężają opory
dziewczyny, która zaczyna kwestionować wszystko, co zdawało jej się takie
pewne.
Tylko miłość może uleczyć złamane serce…
Crystal i Gabriel nigdy nie wyobrażali sobie, że świat, który pozbawił ich
nadziei, może im podarować tak głęboką miłość. Przeznaczenie przywiodło ich ku
sobie, ale teraz wybór należy wyłącznie do nich. Czy od nowa opancerzą własne
serca, czy może jednak znajdą odwagę, by wyzwolić się spod władzy bolesnej
przeszłości?
Jako wielbicielka tego typu historii, często sięgam po różne
romanse, czy erotyki. To z kolei uwarunkowało pewne cechy, które bardzo sobie
cenię i dzięki którym potrafię jasno stwierdzić czy dana historia była dobra,
czy też nie. Pomimo tego, że „Bez złudzeń” czyta się bardzo przyjemnie i potrafi
ona wciągnąć czytelnika, to jednak ma kilka wad.
Pierwszą z nich jest zbyt mała ilość poświęconej uwagi
przeszłości bohaterom. Nie zespojleruję Wam zbyt wiele, gdy zdradzę, że w
przeszłości Gabriel, jako dwunastolatek został porwany. Dowiadujemy się tego w
pierwszych rozdziałach, więc spokojnie – nie zdradziłam Wam całej fabuły.
Przejdźmy jednak do rzeczy. Osobiście uważam, że wydarzenia z przeszłości kształtują naszą
przyszłość i nas samych. Uwielbiam, gdy autorzy w swych historiach ukazują związek
pomiędzy przeszłością i teraźniejszością. Nie mniej jednak w tym przypadku Mia
Sheridan poległa, bo dla mnie sama informacja, że chłopak przeżył traumatyczne
sześć lat w piwnicy to zdecydowanie za mało. Skoro bierze się za poruszanie tak
mocnego tematu, to trzeba to zrobić, tak jak Pan Bóg nakazuje – opisać co dokładnie
przeżył, co czuł itp.
Co prawda autorka rzuca zdecydowanie więcej światła na przeszłość Crystal, ale
to już nie jest tak samo ciekawy wątek jak z Gabrielem. Problemy z jakimi boryka
się dziewczyna są dość klasyczne i często można je spotkać w tego typu
książkach.
Kolejnym minusem jest jak dla mnie postać Gabriela. Autorka
dała się ponieść wodzom fantazji i stworzyła… ideał. Być może są tacy ludzie,
którzy zawsze potrafią wynieść z jakieś traumatycznej sytuacji jakiś pozytyw, jednak
do mnie takie zachowanie nie przemawia. Odnosiłam wrażenie, że momentami Gabriel
był wdzięczny za to, że został porwany. Pani Sheridan nie pokazała w tej
książce żadnych jego wad, większych chwil słabości czy też załamania. Cała ta
postać ocieka perfekcjonizmem. Aż mdło się człowiekowi robi.
Ogólnie rzecz biorąc, cała ta historia jest zbyt bajkowa.
Moje serce zawsze kradną historie życiowe, które mogłyby przydarzyć się każdemu
z nas, w dowolnej chwili naszego życia. A tutaj? Sam proces zakochania się
Gabriela był jak błyskawica, przez co ich uczucie nie wydawało mi się
autentyczne, prawdziwe.
Zakończenie też mnie z nóg nie zwaliło. Nic zaskakującego,
co wbiłoby mnie w fotel. Żadnej kulminacyjnej dawki emocji, która starłaby moje
serce w proch.
Jednym zdaniem – typowy, klasyczny finał, jaki można spotkać w co drugiej, tego
typu książce.
Z moich narzekań, można by wywnioskować, że „Bez złudzeń”
okazało się być totalną klapą. Nic jednak bardziej mylnego. Nie żałuję tego, że
sięgnęłam po tą historię. Spędziłam z nią kilka, naprawdę przyjemnych godzin.
To co bardzo mi się spodobało, to umiejętność autorki przelania na papier
ogromnej dawki emocji.
Myślę, że historie pani Sheridan spodobają się wielbicielom książek Colleen
Hoover.
„Bez złudzeń” to piękna historia o zaakceptowaniu samego
siebie, z zarówno wszystkimi zaletami jak i wadami. To opowieść mówiąca o tym,
że czasem nawet najbardziej dramatyczne chwile naszego życia potrafią uczynić
nas silniejszymi i wyjątkowymi.
Mimo iż nie zachwyciła mnie aż tak bardzo, jak się spodziewałam, to jednak
zachęcam by w wolnej chwili się z nią zapoznać.
Moja ocena: 6/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Edipresse.
Lubicie twórczość tej autorki?
Jakie inne jej historie moglibyście mi polecić? :)
Girl from Stars
Już niebawem zabieram się za lekturę tej książki i muszę przyznać, że jestem jej ogromnie ciekawa. 😊
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę!
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam zamiar ją przeczytać i... szczerze powiedziawszy, miałam nadzieję na coś dobrego. A tutaj nieprzyjemne zaskoczenie. :/
OdpowiedzUsuńJak ideał, to ja poproszę :D Na razie tylko w takich książkach gustuję :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam twórczość autorki. Z pewnością przeczytam książkę :)
OdpowiedzUsuń