~Witajcie kochani!
Dzisiaj zapraszam na przedpremierową recenzję książki, którą już wkrótce wyda Wydawnictwo Kobiece :)
Zapraszam!
Autor: Shari L. Tapscott
Tytuł: "Odrobina brokatu"
Ilość stron: 310
Wydawnictwo: Kobiece
Data premiery: 15 czerwca 2018
Ciężko teraz o naprawdę dobrą „młodzieżówkę”. Wymyślenie
jakiejś naprawdę oryginalnej fabuły, czy wykreowanie nietuzinkowych bohaterów to
nie lada wyzwanie w dzisiejszych czasach. Wszystko już praktycznie było, przez
co pisarze zapewne nie raz mają zagwozdkę typu: „Co zrobić by ich zaskoczyć?
Jak napisać, by to zapamiętali? Itp. W tym natłoku historii New Adult
przewijają się lepsze i gorsze pozycje. Do której grupy można zaliczyć „Odrobinę
brokatu” Shari L. Tapscott?
Pełna blasku historia o pierwszej młodzieńczej miłości!
Lauren ma prosty plan nażycie: skończyć szkołę, dalej rozwijać swojego bloga
DIY i poślubić kogoś sławnego. W swojej przyszłości widzi jeszcze dwa słodkie
pieski i bardzo dużo brokatu. Klasyczne „i żyli długo i szczęśliwie”.
Plany krzyżuje Harrison, szkolny przyjaciel jej brata, który nagle postanawia
zamieszkać w ich domku gościnnym. Przecież to studio nagraniowe Lauren! Gdzie
ma teraz kręcić nowe filmy dla swoich fanów?
Dziewczyna decyduje się na ignorowanie intruza. Jakoś przeczeka jego niechcianą
obecność i wróci do swojej kreatywnej codzienności. Gdyby tylko Harrison nie
był taki przystojny… i zabawny… i zdolny… i wkurzający!
Czy kiedy przyjdzie pora przeprowadzki, Lauren będzie w stanie rozstać się z
Harrisonem? W sumie każda chwila z nim spędzona ma w sobie jakiś tajemniczy
blask.
Aby uniknąć wszelkich nieporozumień, na samym wstępie muszę
zaznaczyć, że lektura „Odrobiny brokatu” w żadnym wypadku nie była dla mnie
żadną katorgą czy stratą czasu. Historię tą czytało mi się bardzo przyjemnie,
ale… No właśnie – ALE! Niestety to nie było nic nowego. Młodzieżowy romans
jakich wiele. Nie potrafiłam znaleźć ani
jeden cechy która by w jakiś sposób wyróżniała tą historię na tle innych.
Bohaterowie wykreowani przez autorkę są sympatyczni, ale
niestety okropnie schematyczni. Harrison to dobrze zbudowany, inteligentny,
zabawny facet do którego lgną praktycznie wszystkie dziewczyny z okolicy. Z
kolei zaś Lauren to cichutka, nieśmiała dziewczyna, która otacza się w gronie
popularnych osób (choć kompletnie się w nim nie odnajduje) i oddaje się swojej
pasji, jaką jest prowadzenie bloga o tematyce DIY.
Czy tylko w mojej głowie zapala się czerwona lampka z napisem: TO JUŻ WSZYSTKO
BYŁO?
Czytało mi się to lekko i przyjemnie, choć nie da się ukryć,
że brakowało mi tutaj jakiejkolwiek, choćby najmniejszej akcji. Ta historia
może i miała jakiś potencjał, ale jak dla mnie była za mało „doprawiona”. Obyło się bez jakichkolwiek wzruszeń,
uniesień, rollercoastera emocjonalnego. Nie było to złe, choć trochę mdłe.
(Zarymowałam i jeszcze ukazałam swoje gastronomiczne oblicze :D).
Zawsze w tego typu historiach na drodze ku wiecznej miłości
zazwyczaj jest przeszkoda nie do pokonania. Tym razem autorka postawiła na
różnicę w wieku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, iż Harrison był
starszy od Lauren o… całe trzy lata. Potraficie w to uwierzyć? Trzy lata! To ja
nie wiem jak sobie radzą pary, między którymi jest sześć, osiem czy dziesięć
lat różnicy. Nie wiem jak dla Was, ale
dla mnie był to nieco absurdalny i wygórowany problem. (W zasadzie to żaden
problem, no ale cóż).
Podsumowując, „Odrobina brokatu” to taka lekka pozycja na
jeden wieczór, gdy jest się zbyt zmęczonym na bardziej zaawansowane historie.
Zapewne wielu nastolatkom się ona spodoba, jednak dla tych, którzy tak jak ja
przeczytali już naprawdę wiele „młodzieżówek”, „Odrobina brokatu” będzie po
prostu słaba.
Moja ocena: 5/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Skusicie się na tą pozycję? :)
A może mieliście okazję już ją przeczytać? Co sądzicie?
Girl from Stars
Nie ciągnie mnie do czegoś, co prawdopodobnie czytałam i nie zrobi na mnie wrażenia.
OdpowiedzUsuńWszystko jasne! Raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńHmmm. 3 lata różnicy jest między mną a moim mężem 😂 jak my się dogadujemy? Jak tak można żyć? Właśnie jestem w trakcue czytania tej książki i rzeczywiście. Nic nadzwyczajnego.
OdpowiedzUsuńW takim razie raczej po nią nie sięgnę - mam za sobą tyle młodzieżówek, że nie mam już czasu na te słabsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania egzemplarz książki pt. “Dom węży”!
Nie ukrywam, że liczyłam na coś więcej po tej historii :( Trochę mnie zmartwiłaś "problemem" wieku, bo jak napisałaś - to żadnej problem ;D Obawiam się, że przez pół książki bohaterzy będą rozkminiać co zrobić skoro ich do siebie ciągnie, ale tyle lat ich dzieli :D Jednak myślę, że z czasem i tak po nią sięgnę, chociażby z ciekawości i dla tej kolorowej okładki :D Myślę, że "na raz" podczas opalania będzie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńA mnie z kolei się ta książka spodobała :D Owszem zgadzam się - nie było to nic oryginalnego, ale bardzo lekka i urocza historia :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli