~Witajcie kochani!
Po raz kolejny trafiłam na słabiutką młodzieżówkę... Czasem aż się odechciewa czytać, gdy trafi się na coś takiego...
Zapraszam na recenzję!
Autor: Jessica Sorensen
Tytuł: "Niepewność Violet i Luke'a"
Ilość stron: 268
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 30 kwietnia 2018
Jestem ciekawa, czy na świecie jest drugi, równie nie
spostrzegawczy człowiek jak ja, który sięga po daną książkę, nie zastanawiając
się, czy nie jest to przypadkiem kontynuacja jakiejś serii. Ja tak właśnie
zrobiłam w przypadku „Niepewności Violet i Luke’a” Jessicy Sorensen. Brawa dla
mnie.
Całe szczęście, że w tej części autorka zamieściła najważniejsze informacje
dotyczące biegu całej tej historii, począwszy od pierwszego tomu. Dlatego też
ta recenzja będzie stricte o tej (dokładnie piątej) części.
Czy Violet i Luke'owi uda się odzyskać spokój, by mogli
przezwyciężyć swoje lęki i stwierdzić, co naprawdę do siebie czują?
Życie Violet Hayes to katastrofa, ma wrażenie, że zaraz straci kontrolę nad
sobą. Niespodziewane informacje spadają na nią jak grom z jasnego nieba i
okazują się ostatnią kroplą, która przelewa czarę. W rezultacie Violet robi
coś, przez co prawie traci życie. Całe szczęście, próba kończy się fiaskiem.
Obiecuje sobie, że odtąd jej rzeczywistość będzie wyglądała inaczej. Próbuje
więc dowiedzieć się, co tak naprawdę czuje do Luke'a Price, jedynej osoby, która
zawsze oferowała jej pomoc…
Ale Luke to alkoholik i hazardzista, który dopiero zaczyna zdrowieć i sam musi
zmagać się ze swoimi demonami. Zakochał się w Violet, lecz boi się jej to
powiedzieć, bo może ją tym wystraszyć, albo co gorsze, odkryć, że ona nie
odwzajemnia jego uczuć, tym bardziej, że na jej życiu nadal mrocznym cieniem
kładzie się chłopak z jej przeszłości…
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Niby to nie było
złe, czytało się dobrze, ale nie zachwyciło mnie aż tak, jak oczekiwałam. Historia
ta ma wiele zalet, ale nie ma co ukrywać – jest to kolejne romansidło młodzieżowe
– miłosna historia dwójki „nastolatków” (ciężko mi ich jakoś nazwać dorosłymi)
którzy zmagają się ze zmorami z przeszłości. Schemat goni schemat. Ale książka
ta niewątpliwie (tak jak wspomniałam) ma kilka zalet, o których warto tutaj
wspomnieć.
Pierwszą z nich są nietuzinkowi bohaterowie. Po lekturze
tych wszystkich młodzieżówek, pełnych irytujących bohaterek, których jedynym
życiowym problemem był fakt, iż facet jej marzeń nie zwracał na nią najmniejszej
uwagi, cudowną odmianą było poznanie tej dwójki. Na reszcie doczekałam się
jakiś bardziej inteligentnych przemyśleń dotyczących życia i zobaczyłam
wewnętrzny konflikt do tyczący tak wielu aspektów przyszłości. Z kolei zaś ta
sympatia sprawiła, że bardziej zaangażowałam się w przeżywanie tej historii. To
nie było zwykle wędrowanie wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu i bezmyślne
przekartkowanie stron, w celu jak najszybszego dojścia do końca historii.
Na to, iż w pewnym stopniu przeżyłam tą historię, w głównej mierze odpowiada emocjonalność
pióra pani Sorensen. Nie dość, że książkę czyta się lekko i przyjemnie, to
dodatkowo ta ogromna dawka uczuć bijąca z każdej strony sprawia, że los
bohaterów nie jest czytelnikowi obojętny. Wydaje mi się, że właśnie ta
emocjonalność zapewniła ten rozgłos i zachwyt wobec twórczości tejże autorki. Bo
jeśli chodzi o takie aspekty jak wciągająca fabuła, nagłe zwroty akcji czy też
jakaś nutka tajemniczości, to nie ma co ukrywać – tym razem autorka poległa.
Największe rozczarowanie? Beznadziejne zakończenie. Mam
pełną świadomość tego, że to romans i czy chcę czy nie, wszystko będzie się
kręciło wokół dwójki głównych bohaterów i budzącego się między nimi uczucia.
Nie mniej jednak gdy autorka wprowadza do fabuły takie wątki jak: narkotyki,
morderstwo czy stalking, to musi mieć świadomość konsekwencji, jakie niesie za
sobą takowy wybór. Uwierzcie mi na słowo, nie miałam wygórowanych oczekiwań
wobec finału historii. Ale to, co zaserwowała mi autorka rozczarowało mnie
niesamowicie. Wszystkie najciekawsze wątki historii zostały zamiecione pod
dywan a na pierwszy plan wysunięto wątek miłosny. Mueh. Już mi się to naprawdę
przejadło.
Podsumowując, „Niepewność Violet i Luke’a” zapowiadała się
całkiem nieźle, ale wyszło jak wyszło. To kolejny romans w którym nie istnieje
nic takiego jak element zaskoczenia, dreszczyk emocji czy nutka tajemności.
Wszystko jest banalne, schematyczne i pozbawione jakiejkolwiek oryginalności. Niestety
duża dawka emocjonalności i sympatyczni bohaterowie nie zdołali uratować tej
historii. Kto by pomyślał, że zakończeniem tak można zepsuć historię…
Moja ocena: 6/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Ktoś z Was czytał?
Co sądzicie o tej serii? :)
Girl from Stars
Teraz nie mam ochoty czytać tej ksiązki. Nie ciągnie mnie. Czytałam dwie pierwsze o Callie i Kaydenie. |Byly całkiem spoko.
OdpowiedzUsuńMam na półce pierwszy tom i może uda mi się go przeczytać w wakacje, choć jeśli się nie uda, to rozpaczać nie będę ;P
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli