~Witajcie kochani!
Dzisiejsza recenzja miała pojawić się wczoraj, ale wyszło jak wyszło :D
Serdecznie zapraszam do lektury recenzji przepełnionej moimi narzekaniami :)
Autor: Heidi McLaughlin
Tytuł: "Forever my girl"
Ilość stron: 253
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data premiery: 19 grudnia 2018
„Forever my girl” jest pierwszą pozycją od Wydawnictwa NieZwykłego,
którym niestety jestem trochę rozczarowana. Pierwszą myślą, po zapoznaniu się z całą historią, było to, że
po raz pierwszy nie było żadnego „efektu WOW” do którego przy wykłam, sięgając
po książki tego wydawnictwa.
Ale tak po kolei…
Nigdy nie myślałem, że zostanę gwiazdą rocka. Będąc w
college’u, planowałem grać w futbol, następnie dostać się do drużyny ligi
zawodowej i poślubić ukochaną z liceum, z którą wiódłbym długie i szczęśliwe
życie.
Informacją o wyjeździe złamałem serce nie tylko
jej, ale i sobie. Byłem młody. Podjąłem tę decyzję, mając na względzie swoje a
nie nasze dobro. Mimo że oddałem duszę muzyce, nie zapomniałem o zapachu czy
uśmiechu tej dziewczyny.
Po dekadzie wracam pełen nadziei, że uda mi się
to wszystko wyprostować. Wciąż pragnę, aby była moja na zawsze.
Książka ta, pomimo iż w jakimś stopniu jest ciekawa, a styl
pisania autorki lekki i przyjemny w odbiorze, to jednak jest dość przewidywalna
i schematyczna. Los tej dwójki bohaterów podążał w tym samym kierunku, jakim
się spodziewałam, a zakończenie nie było dla mnie nawet w najmniejszym stopniu
zaskakujące. Niby czyta się to dobrze, ale takich historii jest multum, przez
co łatwo o niej zapomnieć.
Narracja prowadzona jest przez dwie osoby: Liama i Josie.
Uważam to za bardzo dobry pomysł, gdyż dzięki temu możemy poznać tą historię z
dwóch, różnych perspektyw.
Główni bohaterowie są bardzo sympatyczni i można ich polubić
na czas lektury, nie mniej jednak w moim odczuciu Liam w roli rockman’a wypada
mało wiarygodnie. Momentami jest zbyt słodki i wyidealizowany. Zdecydowanie
brakuje mu pazura. Taka ckliwość i sentymentalność
nie pasuje mi do wytatuowanego
motocyklisty, tworzącego rockowe kawałki.
Josie z kolei momentami działała mi na nerwy. Chyba sama
gubiła się w tym, czego chce od życia, kogo tak naprawdę kocha itp.
Autorka w głównej mierze skupiła się na wątku romantycznym, przez co pozostałe,
poruszane przez nią wątki nieco kuleją. Jednym z przykładów jest nikły wgląd do
świata show biznesu. Niby Liam jest wielką gwiazdą rocka, wydaje nowe płyty ,
udziela wywiadów itp. Ale jest to tylko ukazane w formie takiej okrojonej
informacji.
Nie potrafiłam również wyczuć jakiejś więzi między Liamem a
muzyką. Ponoć to dla niej rzucił futbol, ale w moim odczuciu pani McLaughlin
zupełnie nie umiała opisać tej jego pasji.
Przez to, że cała historia praktycznie w stu procentach
skupia się na Josie i Liamie, to pozostali bohaterowie idą w odstawkę. Do
chwili obecnej nie mogę zrozumieć, jak można było tak bezsensownie poprowadzić
postać Nicka, który był dość kluczowym bohaterem tej historii. Na więcej uwagi ze strony autorki zasługiwał
również według mnie ojciec Liama, o którym też dostajemy zaledwie „ochłapy”
informacji.
Pod względem emocjonalności również mnie nie porwała.
Historia ta jest zbyt przerysowana, bajkowa. Wszystko dzieje się zbyt łatwo:
duże problemy rozwiązują się po kilkunastu stronach, a wybaczenie sobie
nawzajem bohaterom przychodzi zaskakująco prosto.
Dużym rozczarowaniem był dla mnie oficjalny powód , przez
który Liam porzucił Josie. Dawno już nie poznałam tak mało wiarygodnego
uzasadnienia postępowania bohatera.
W 2018 roku na postawie tej historii, powstał film o tym
samym tytule. Jej reżyserem była Bathany Ashton Wolf. W głównych rolach możemy
zobaczyć m.in.: Alex’a Roe i Jessice Rothe.
Podsumowując, do książki „Forever my girl” trzeba podejść bez
większych oczekiwań. Czyta się ją bardzo dobrze i z pewnością jest lekką i
przyjemną lekturą na jeden wieczór, ale nie ma w sobie niczego wyjątkowego.
Czegoś, co sprawiłoby, że ta historia zagości w naszych sercach na dłużej.
Moja ocena: 6/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.
Czytaliście tą książkę? A może inne historie tej autorki? :)
Co sądzicie?
Girl from Stars
Ja się nie skuszę, ani na film, ani na książkę ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wydała się słaba, bo miałam ochotę po nią sięgnąć jak przeczytałam opis.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)