piątek, 22 lutego 2019

[214] Penelope Douglas - "Birthday Girl"


~Witajcie kochani!

W ten zimny i deszczowy wieczór podsyłam Wam recenzję pewnego romansu, po który zdecydowanie powinniście sięgnąć :D

Zapraszam!








Autor: Penelope Douglas
Tytuł: "Birthday Girl"
Ilość stron: 470
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data premiery: 9 stycznia 2019






Początkowo miałam pewne obawy co do „Birthday girl” Penelope Douglas. Romans nastolatki z dwukrotnie starszym od niej mężczyzną jest dość kontrowersyjnym motywem, który nie zawsze jest odbierany pozytywnie przez czytelników. Nie mniej jednak potrzebowałam pewnego rodzaju „odskoczni” od tych wszystkich podobnych do siebie erotyków i romansideł, z licealnymi dramami i miłostkami na czele.
Jak się okazało, „Birthday Girl” okazało się być strzałem w dziesiątkę.


Jordan

Przygarnął mnie, gdy nie miałam dokąd iść. Nie wykorzystuje mnie, nie rani ani o mnie nie zapomina. Nie traktuje tak, jakbym była niczym. Nie bierze mnie za pewnik. Nie sprawia, że czuję się zagrożona. Nie zapomina o mnie. Śmieje się razem ze mną. Patrzy na mnie. Słucha. Broni. Zauważa. Czuję na sobie jego oczy, gdy razem jemy śniadanie. Kiedy wraca z pracy, moje serce zaczyna bić szybciej na dźwięk parkującego na podjeździe samochodu. Muszę to zatrzymać. To się nie może wydarzyć. Siostra powiedziała mi kiedyś, że porządni faceci nie istnieją, a nawet jeśli na jakiegoś trafię, to i tak pewnie będzie zajęty. Sęk w tym, że to nie Pike Lawson jest zajęty. Tylko ja.

Pike
Przygarnąłem ją, bo myślałem, że jej pomagam. W zamian czasem coś ugotuje i trochę posprząta. Jasny układ. Szybko zrozumiałem, że to wcale nie będzie takie proste. Muszę się powściągać, by o niej nie myśleć i przestać wstrzymywać oddech za każdym razem, gdy trafiamy na siebie w domu. Nie mogę jej dotknąć i nie powinienem tego pragnąć. Jednak za każdym razem, kiedy nasze ścieżki się przecinają, ona coraz bardziej staje się częścią mnie. Nie możemy sobie na to pozwolić. Ma dziewiętnaście lat, a ja trzydzieści osiem. Jestem ojcem jej chłopaka. I tak się niefortunnie składa, że oboje właśnie wprowadzili się do mojego domu.



Romans między bohaterami z tak dużą różnicą wieku niewątpliwie wciąż pozostaje tematem tabu. Autorka rzuciła się na dość głęboką wodę. Część czytelników może być zwyczajnie zniesmaczona samym pomysłem na fabułę i skreśli ją już na początku, bez zaznajomienia się z nią. Sami zapewne przyznacie, że sam opis, w którym dowiadujemy się, że dziewczyna zakochuje się z wzajemnością w ojcu swojego chłopaka, który jest od niej dwukrotnie starszy, budzi dość mieszane uczucia. Niektórym, to może nawet podchodzić to pod pedofilię.
Mimo iż sama nie jestem zwolenniczką tego typu związków, to muszę przyznać, że historia Jordan i Pike’a bardzo mi się spodobała.


Główną tego zasługą są wykreowani przez autorkę bohaterowie. W Jordan spodobało mi się to,  że pomimo dużej dojrzałości, wciąż dostrzegałam w niej słodką nastolatkę z głową pełną marzeń. Z kolei Pike nie jest kolejnym bogatym i napakowanym facetem. Pod skorupą silnego i niezależnego mężczyzny skrywa się nieśmiały i wrażliwy facet, który chce od życia tego, co każdy z nas - szczęścia. To uczucie które się między nimi zrodziło, było wybuchową mieszanką, w której raz dominowało szaleńcze, młodzieńcze pożądanie, a raz dojrzała miłość, pełna wzajemnej troski i zrozumienia.
Historia została opowiedziana z perspektywy obojga bohaterów. Jest to według mnie świetny zabieg, bo nie dość, że poznajemy punkt widzenia osób odmiennej płci, to jeszcze widzimy tą historię z perspektywy nastolatki i dojrzałego mężczyzny.
Bardzo mi się również podobało tempo rozwoju historii. Autorka niczego nie przyśpieszała, dzięki czemu zamiast tandetnego erotyka powstał dojrzały i ciekawy romans.


Jedynie do czego mogłabym się przyczepić, to mało rozwinięte wątki poboczne. Autorka w głównej mierze skupiła się na głównych bohaterach, przez co inne, intrygujące mnie postaci, nie miały swoich „pięciu minut”. Z chęcią dowiedziałabym się czegoś więcej o siostrze Jordan – Cam i o jej zmarłym przyjacielu Nicku. Ale jak widać, wszystkiego mieć nie można.


Podsumowując, „Birthday Girl” okazało się być dość odważnym romansem poruszającym temat tabu. Wszystko jest jednak opisane subtelnie i ze smakiem, przez co jej lektura jest czystą przyjemnością. Polecam!





Moja ocena: 7/10






Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.








Ktoś z Was już czytał? Co sądzicie?
Czytaliście inne historie tej autorki? :)





Girl from Stars

5 komentarzy:

  1. Okładka jest bardzo zachęcająca. Opis nieco mnie zniechęcił. Rzeczywiście wydaje się to być bardzo odważnym tematem, ale nie do końca chyba takim, który mógłby mnie zainteresować.

    interpretatorka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię czytać książki na odważne tematy, a ta z pewnością taka jest :) jestem bardzo ciekawa tego romansu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gustuję w takich książkach, dlatego z chęcią zapisuję na listę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa okładka, ale książki nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobała mi się ta książka, tak jak zauważyłaś autorce idealnie udało się przedstawić Jordan jako dojrzałą nastolatkę, ale czasami dość infantylną. A w Pike dało się poczuć faceta, nie chłopaka. Dla mnie w tej książki czuć było różnicę wieku, ale nie aż dwukrotnie co idealnie mi odpowiadało. Jeszcze kilka lat temu pomyślałabym " o boże, facet prawie 40 letni to dziad, fuj". Dziś jednak wiem, że 40 latek może być zadany, przystojny i fajny. Dlatego myślę, że osoby w nastoletnim wieku mogą poczuć się zniesmaczone, ale nieco starsze będą zadowolone z lektury. Po za tym ja uwielbiam łamanie tabu, więc dla książka spełniła moje oczekiwania i czekam na kolejne powieści autorki :)

    OdpowiedzUsuń