wtorek, 12 lutego 2019

TOP 10: Najgorsze książki 2018



~Witajcie kochani!

Początkiem stycznia na blogu ukazał się ranking 10 najlepszych książek, jakie udało mi się przeczytać w ubiegłym roku. 
Na dziś z kolei przygotowałam dla Was listę 10 najgorszych książek, które zdecydowanie nie wspominam najlepiej :D

Zapraszam!







Miejsce 10

Colleen Hoover "Point of retreat" + "This girl"





Najzabawniejszy jest fakt, iż pierwszy tom tej trylogii znalazł się w dziesiątce najlepszych książek 2018...

Choć bardzo lubię twórczość tej autorki, to jednak muszę przyznać, że te dwa tomy to kompletmne niewypały. Niech lepiej pani Hoover pisze jednotomowe powieści - to wychodzi jej zdecydowanie lepiej :/

II tom był niemiłosiernie nudny, z Layken autorka zrobiła nabuzowane hormowami, głupiutkie dziewcze, a charakterystycznych dla tej serii wierszy (które pokochałam w I tomie) było tyle, co kot napłakał.

III tom to z kolei taki "podgrzewany kotlet". Powtórka historii z "Slammed" tyle że z persperktywy Will'a. Czasem dobrze poznać męski punkt widzenia, ale to trochę za mało jak dla mnie.

Jednym słowem, uważam że pierwszy tom sam w sobie by się obronił i z pewnością pozostawiłby bardziej pozytywne wspomnienie bez kontynuacji.








Miejsce 9

Jay McLean "Więcej niż my"





Słyszałam tyle zachwytów nad tą historią, ale mnie jakoś nie porwało.

Autorka chyba uwielbia dręczyć swoich bohaterów, zsyłając na nich wszelkie możliwe katastrofy. W "Więcej niż my" dramat goni dramat. Aż dziwne, że główna bohaterka jakoś to wszystko ogarnęła. Naprawdę, jestem pełna podziwu.
Nie ma się jednak co dziwić, to ten rodzaj książki, gdzie niezależnie czy świat się wali, to miłość rozwiąże każdy problem. 

Poza tym, bohaterka działała mi mocno na nerwy, a fakt, iż wątek miłosny przyćmił to, co w tej książce najważniejsze, zupełnie obniżył moją ocenę.







Miejsce 8

Geneva Lee "Royals. Kochanka księcia"




W tej książce WSZYSTKO zastąpione jest  seksem.
Brak wątków pobocznych.
Brak odpowiedzi na jakiekolwiek pytania.
Bohaterowie tak nijacy, że aż boli.

Facet jest niby księciem, ale gdyby na początku autorka jasno nie określiła jego tytułów, to większość z nas zapewne mogłaby pomyśleć, że to jakiś biznesman.

Bohaterowie za przeproszeniem pieprzą się jak króliki, gdzie tylko popadnie: w samochodzie, na sianie, na łące, na koniu...
Przez ponad pięćset stron nie dzieje się nic poza seksem, po którym zazwyczaj następował kolejny stosunek. Mueh.


Mnie to nie przekonało. 





Miejsce 7

Leslie Pietrzyk "Srebrna dziewczyna"




To była tak nijaka książka, że aż trudno mi o niej cokolwiek napisać.

Miała być przerażająca, poruszać trudne tematy, ale... coś chyba nie wyszło.

Wynudziłam się epicko podczas jej lektury. Męczyłam ją ponad tydzień, by w ostateczności dostać beznadziejne zakończenie. 

Nie mam nic więcej do dodania.






Miejsce 6 

Sara Zarr "Historia pewnej dziewczyny"





Kolejny przykład z niewykorzystanym potencjałem.

Pierwszy zgrzyt nastąpił po przeczytaniu pierwszego rozdziału, w którym dowiadujemy się, że główna bohaterka rozpoczęła swoje życie seksualne w wieku trzynastu lat.
Ja rozumiem, że to Ameryka, która rządzi sie innymi prawami, ale dla mnie to było przekroczenie pewnej granicy.

Autorka porusza w swej książce wiele problemów, dotykających współczesną młodzież, ale zupełnie nie umiała tego ciekawie rozwinąć i odpowiednio zakończyć.
Pozostawia czytelnika z nijakim i bezpłciowym zakończeniem.

Ogólnie rzecz biorąc przez całą książkę główna bohaterka biadoli, jakie to jej życie jest beznadziejne, ale nie robi nic, by to zmienić.
I oczywiście winę widzi we wszystkich, tylko nie w sobie.






Miejsce 5

Lucy D'Andrea "Lissy"




To była zdecydowanie najdziwniejsza książka, jaką w życiu przeczytałam.

Chaotyczna narracja, bohaterowie, którzy do końca pozostali mi zupełnie obojętni i dziwaczne zakończenie.
I ta świnia (Ci, co czytali, zrozumieją :D).

Kompletnie nie zrozumiałam wizji autora.







Miejsce 4 

Mary H. K. Choi "Kontakt alarmowy"



Dużo nawiązań do komiksów, których kompletnie nie rozumiałam.
Beznadziejni bohaterowie.
Penny to przykład kosmicznego antyspołecznika. Uważa się za superbohatera, który nie popełnia błędów, tylko ratuje innych z opresji. Nieznosi swojej matki, choć ciężko mi było stwierdzić dlaczego. Przez większość czasu tylko biadoli i pisze swoje opowiadania, które są równie niezrozumiałe jak ona sama.
A Sam to taki pantoflarz. I tyle.

Oczekiwałam wciągającej od pierwszych stron młodzieżówki, a dostała mi się dziwna historia z jeszcze dziwniejszymi bohaterami.







Miejsce 3

J.L .Weil "Biały kruk"






Podczas czytania tej książki w mojej głowie była tylko jedna myśl: "Boże drogi! Któż to pisał? Jakaś gimnazjalistka?"
Sam pomysł nie był zły, ale to wykonanie? Po prostu tragiczne. 
Nie dość, że niesamowicie ciężko mi się to czytało, to dadatkowo pani Weil postawiła na mojej drodze Piper (po raz kolejny pytam: Co to za dziwaczne imię? XD)
To dziwne dziewcze w całej tej historii miało tylko jedno zadanie.
A co nim było? Ślinienie się na widok Zane'a.
Ambitnie, prawda?
Piper (XD) jednak jest przekonana, że stworzona została do wyższych celów i czuje po kościach, że da radę uratować świat... (Życzę powodzenia.)
Nie spodziewałam się, że bedzie to lektura górnych lotów, ale nie da się ukryć, że oczekiwałam czegoś więcej.
Nie od dziś wiadomo, że kocham sarkazm i ironię w każdym wydaniu, ale w "Białym kruku" nawet te potyczki słowne nie były zabawne.
Piper co chwila groziła Zane'owi, że pozbawi go męskich narządów płciowych (po dzięsiątym razie byłam już tym naprawdę znudzona) i myślała, że jest zabawna, gdy rzucała różnymi "ripostami" (głupia ona XD).
Słabeusz i tyle.
A szkoda.
Mogło być lepiej.
DUŻO LEPIEJ.
Naprawdę.





Miejsce 2

C. D. Reiss "Małżeńska gra"




Odgrzewane "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a"?
Nie wiem. Jak dotąd nie przeczytałam Grey'a XD

To było moje pierwsze spotkanie z erotykiem z motywem BDSM.
Przyznaję otwarcie - jeśli inne tego typu książki, są równie nudne jak ta, to ja chyba mówię pas.
Gdzie się podziała namiętność, akcja, uczucia, emocje?!
To było tak nudne i bezsensowne, że czytanie "Małżeńskiej gry" było dla mnie istną katorgą.
Główna bohaterka ni z tego ni z owego chce rozwodu, po czym jednak sprzedaje się na miesiąc pod władanie męża, by w ostatecznym rachunku zgarnąć cały majątek po rozwodzie.
Logiczne prawda?
Niby to erotyk, a tak naprawdę to większość książki przeznaczona jest głupim przemyśleniom głównej bohaterki (której imienia nawet nie pamiętam).
Gdybym miała jednym jednym słowem opisać tą historię byłoby to: GDYBANIE.
Na tym właśnie bazuje autorka.
NA JEDNYM, WIELKIM I BEZSENSOWNYM GDYBANIU.






Miejsce 1

Tijan Meyer "Anti-stepbrother. Antybrat"




W tej książce absurd poprzedza absurd, będący absurdem początkowego absurdu XD
Dziwaczna historia o tym, że studia polegają na ciągłym imprezowaniu i współżyciu z kim popadnie przez 24 godziny na dobę.
Beznadziejna fabuła, okropni bohaterowie, fatalny styl pisania autorki.
Jednym słowem: GNIOT.
Znowu miałam do czynienia z bohaterką, która myśli, że jest przezabawna (choć oczywiście nie jest).
Wpleciona jest ona w fabułę bez ładu i składu, która swoją drogą jest nudna jak flaki z olejem.
A na deser?
Dialogi tak  inteligentne, jak gdyby rozmowę prowadziły dwa przedszkolaki.
To ten typ książki, o której chce się po prostu zapomnieć.







I tak oto przedstawia się mój ranking najgorszych książek ubiegłego roku :D
Czytaliście którąś z nich? Co o nich sądzicie?





Girl from Stars





7 komentarzy:

  1. Zgadzam się jeżeli chodzi o Kochankę księcia i Antybrata... Antybrat był tak bardzo dziwny. A ten wątek z chorobą, jaki tam się pojawia jest tak śmieszny, że głowa mała :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam żadnej z tych książek, ale w kontekście posta, to chyba nawet dobrze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. zdecydowanie nie moja literatura, chociaż Kochankę Księcia kiedyś w Legimi wrzuciłam na półkę. ;) ale na tym skończyła się moja interakcja z tą książką i pewnie więcej ich nie będzie. ;)
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, mam identyczne zdanie co do Lissy. Do tej pory sie zastanawiam o co kaman? I nawet za kilka dni pojawi sie u mnie post m.in. o tek ksiazce ;-)
    Reszty nie znam i dobrze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam Kochankę księcia i w 100%sie z tobą zgadzam. :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Żadnej z nich nie czytałam, ale w takim razie się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam żadnej z tej książki i wiem już czego unikać :)

    OdpowiedzUsuń