~Witajcie kochani!
Dziś kilka słów o świetnej książce, której premiera już jutro! :)
Zapraszam!
Autor: Ninni Holmqvist
Tytuł: "Jednostka"
Ilość stron: 276
Wydawnictwo: Editio
Data premiery: 12 lutego 2019
Otwarcie przyznaję, że rzadko sięgam po książki, w których
bohaterowie są już po czterdziestce. Zazwyczaj poruszana w nich problematyka jest
mojemu pokoleniu zupełnie obca, przez co jej lektura staje się dla mnie mało interesująca.
Gdy dostałam maila z propozycją recenzji „Jednostki”, początkowo nie byłam
zainteresowana, widząc, że główna bohaterka ma 50 lat. Jednak opis fabuły
wzbudził moje zainteresowanie, dzięki któremu postanowiłam poznać tą historię.
Już na samym wstępie mogę stwierdzić, że to była dobra
decyzja.
Bezdzietni nie są przydatni w starzejącym się społeczeństwie.
W pewnym wieku stają się zbędni. Kiedy ten moment dla nich nastaje, trafiają do
specjalnych ośrodków zwanych Jednostkami. W Jednostce bezdzietny staje się
użyteczny: bierze udział w badaniach naukowych, służy testom medycznym.
Stopniowo oddaje swoje organy osobom, które społeczeństwu są bardziej
potrzebne. W zamian za to dożywa swoich dni w luksusowych warunkach. Znakomite
jedzenie, świetna opieka, bogata oferta sportowa i kulturalna. A do tego można
realizować swoje pasje, poszerzać zainteresowania i bezpłatnie korzystać ze
wszystkich dóbr aż do dnia ostatecznej donacji. Czyż to nie znakomity układ dla
bezdzietnych, którzy przecież są zbędni?
Gdy Dorrit przybywa do Jednostki, jest pogodzona ze swoim
losem. Nie udało jej się założyć rodziny ani urodzić dzieci, straciła
ukochanego psa i swój mały dom. Jej mężczyzna coś do niej czuł, ale postanowił,
że nie będzie jej ratował. Pod koniec życia kobieta pragnie tylko odrobiny
spokoju. Nic więcej jej nie zostało. Sytuacja zmienia się jednak, gdy
niespodziewanie dla siebie Dorrit się zakochuje. Coś w niej ożywa. Chce dla
siebie szczęścia. Postanawia więc dokonać zaskakującego wyboru...
Początek
był dość… nudny. Wszystko za sprawą zbyt długiego rozwodzenia się nad budową i
wyglądem tytułowej jednostki. Autorka zbyt dużo uwagi poświęcała opisom roślin,
owadów występujących w ogrodzie, mieszkań „zbędnych” czy planowi całej tej
budowli. Być może gdyby ta powieść liczyła sobie trochę więcej stron, to nie
miałabym nic przeciwko dokładnemu zaznajomieniu się z „nowym terenem”. Jednak „Jednostka”
nie liczy nawet 300 stron, więc poświęcanie jednej trzeciej powieści na opisy
tego miejsca jak dla mnie jest zupełnie zbędne.
Pierwszy
raz spotkałam się z powieścią dystopijną, gdzie podział społeczny nie jest
uwarunkowany od wykonywanej pracy (np. „Niezgodna”, „Igrzyska śmierci”) czy posiadanych,
wyjątkowych umiejętności („Skaza”, „Mroczne umysły”), lecz oparty jest na wieku
i ilości posiadanych dzieci.
Bowiem
bezdzietni stają się zbędni.
Dla
mnie książka ta była trochę dołująca. Pewne spostrzeżenia głównej bohaterki,
która jest inteligentną i wrażliwą kobietą, dotyczące np. sensu życia miały w
sobie dużo pesymizmu, jednak nie da się ukryć, że zawarta była w nich prawda.
W
tej powieści łamane są również pewne stereotypy dotyczące osób starszych: ich
miłości, seksualności, współżycia, czy związków homoseksualnych. Początkowo nie
raz byłam zaskoczona czytając o niektórych relacjach mieszkańców jednostki,
jednak potem uświadomiłam sobie, że to przecież też ludzie – osoby, które jak
każdy z nas, potrzebują odrobiny uwagi, troski, czułości.
Dodatkowo
dzięki ukazaniu tych relacji, historia ta nabiera również emocjonalnego
wymiaru, dzięki czemu czytelnik może przeżyć na swój sposób tą historię. Jeden
fragment wyjątkowo mnie wzruszył i czuję, że na długo zostanie w mej pamięci.
Cała
historia zdecydowanie daje do myślenia. To, co w głównej mierze mnie uderzyło,
to fakt, iż różni się ona od innych powieści dystopijnych tym, że ukazana w
niej wizja społeczeństwa nie jest zwykłą abstrakcją, wymysłem autora. Podczas
jej lektury nie raz zastanawiałam się, czy współczesny świat nie podąża w
kierunku tej wizji, gdzie pięćdziesięciolatkowie stają się bezużyteczni, a fakt
iż nie mają dzieci, spycha ich całkowicie na margines społeczeństwa.
Zakończenie
jak dla mnie było zbyt przyśpieszone. Nie ma jakieś spójności między
rozwinięciem tej historii a jej finałem. Wszystko dzieje się nagle, zbyt
prosto, bez jakiegoś wytłumaczenia. Trochę byłam rozczarowana tym zakończeniem,
choć muszę przyznać, że w jednym aspekcie, autorce udało się mnie zaskoczyć.
Pomimo
jakiś drobnych wad, jestem przekonana, że „Jednostka” na długo pozostanie w mej
pamięci. Z mojej strony, mogę ją Wam tylko polecić.
Warto
po nią sięgnąć i zastanowić się nad przekazem, jaki niesie ta historia…
Moja
ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editio.
Kto ma tą powieść w planach?
A może mieliście okazję ją już przeczytać? Co o niej sądzicie? :)
Girl from Stars
Będę ją miała na uwadze:)
OdpowiedzUsuńLubię książki ,które skrywają w sobie przysłanie, nad którym warto pomyśleć. 😊
OdpowiedzUsuńMam na oku tę książkę :)
OdpowiedzUsuńFabula mnie mocno zainteresowala, bo temat jest dla mnie wazny. Szkoda, ze sa tak dlugie opisy Jednostki, ale mimo tego chce przeczytac te ksiazke :-)
OdpowiedzUsuńZwrócę na nią uwagę :)
OdpowiedzUsuń