sobota, 30 marca 2019

[224] Vi Keeland, Penelope Ward - "Milioner i bogini"



~Witajcie kochani!

Serdecznie zapraszam na ostatnią marcową recenzję! :D









Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Tytuł: "Milioner i bogini"
Ilość stron: 280
Wydawnictwo: EditioRed
Data premiery: 16 stycznia 2019







Zawsze zastanawiało mnie, jak wygląda proces tworzenia książki w przypadku duetu autorów. Czy dzielą się oni po połowie, na zmianę rozdziałami, a może wyznaczają sobie oni wspólny termin, spotykają się i łączą swe siły? Nie wiem, jak to było w przypadku Vi Keeland i Penelope Ward i ich książką „Milioner i bogini”. Ci, co często sięgają po historie tych dwóch pań, twierdzą, że łatwo rozróżnić, która część została napisana przez Keeland a która przez Ward. Osobiście nie mam tego porównania, gdyż o ile dobrze pamiętam jedyną książką pani Vi, którą przeczytałam było „MMA Fighter. Walka” (która średnio mi się podobała), a w przypadku pani Penelope miałam okazję przeczytać „Przyrodzonego brata” (który był dla mnie rozczarowaniem) i „Mieszkając z wrogiem” ( czyli historia, która przekonała mnie do twórczości tejże autorki). Jak zatem wypadł owoc ich wspólnej pracy?


Choć Bianca George i Dex Truitt po raz pierwszy spotkali się w zepsutej windzie, ich historia zaczęła się wiele lat wcześniej. Tylko wtedy jeszcze nie zdawali sobie z tego sprawy. Bianca śpieszyła się na ważny wywiad, który miała przeprowadzić z właścicielem finansowego imperium, biznesmenem Dexterem Truittem, a Dex... Cóż, właśnie wracał do pracy po siłowni.
Dex od razu zrozumiał, że przypadek zetknął go z absolutnie wyjątkową kobietą. Była śliczna, odważna i pełna ognistego temperamentu, a dodatkowo doskonale wiedziała, czego chce. Przy okazji zdradziła mu, że nie znosi ludzi pokroju Dextera Truitta — zbyt bogatych i snobistycznych, a przy tym bezwzględnych i zapatrzonych tylko w siebie. Mężczyzna co prawda miał inną opinię na swój temat, ale nie chciał ryzykować konfrontacji w windzie: przedstawił się jako Jay i skłamał, że jest kurierem.
Bianca zaczęła się z nim umawiać. Chłopak spodobał się jej jak nikt dotąd. Zaiskrzyło od razu. W tym samym czasie Dexter udzielił jej drogą mailową obiecanego wywiadu, jednak potem nie zerwał kontaktu.
Magnetyczny urok, inteligencja i poczucie humoru Truitta sprawiły, że Bianca nie mogła przestać o nim myśleć. Tymczasem Jay zakochał się w Biance i Dexter zakochał się w Biance, a ona pokochała ich obu. Jednak to nie mogło trwać wiecznie. Nieuchronnie zbliżała się katastrofa. Kiedy prawda wyjdzie na jaw, Dex na pewno straci tę śliczną dziewczynę...



To co pierwsze da się zauważyć po lekturze „Milionera  i bogini” to fakt, że fabuła została podzielona na dwie, różne od siebie części. Być może na tym polegał podział pracy autorek? Nie mam pojęcia, która z pań pisała „pierwszą część” książki, ale jednak bardziej mi się ona podobała. Była lekko i ciekawie napisana, z odpowiednią dawką humoru. Z kolei ta druga połowa była dla mnie zbyt przerysowana. Odniosłam wrażenie, że osoba która to napisała dała się ponieść wyobraźni. Bo w taki zbieg okoliczności, jaki zdarzył się w tej historii, ciężko mi uwierzyć.


Największy atut historii to fajny pomysł na oryginalny „trójkąt”. Walka Dextera z jego alterego nie raz potrafiła mnie rozbawić. Wydaje mi się, że pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, ale śmiało mogę przyznać, że znacznie uatrakcyjniło to całą historię.


Co do bohaterów – nie porwali mnie. Dexa jeszcze da się polubić. Nie jest to ten typ bogatego dupka, który myśli, że cały świat należy do niego. Brak w nim jakieś wygórowanej arogancji czy bezczelności.  Ale też nie było w nim nic nadzwyczajnego, co sprawiłoby, że skradnie moje serce na dłużej. Bianca wypadła nieco blado w porównaniu z Dexem. Zabrakło mi w niej jakiejś iskry, która sprawiłaby, że na długo pozostanie w mej pamięci. To, co jednak spodobało mi się w kreacji tej postaci, to fakt, że jest ona konsekwentna w swoich decyzjach i szanuje samą siebie. Jak Dexter narozrabiał to nie wystarczyło zwykłe „przepraszam” by już wszystko było jak dawniej.


To, czego muszę się przyczepić, to okładka. Nie do końca rozumiem dlaczego wydawnictwo Editio każdy romans wydaje w takiej szacie graficznej, że każdy czytelnik ma te historie za tandetne erotyki. Bo z czym mogą się kojarzyć rozebrani faceci z sześciopakiem na klacie? Zwróciłam już na to uwagę w recenzji „Mieszkając z wrogiem” również wydanej przez to wydawnictwo. Taka grafika jest krzywdząca dla treści. Poza tym, z takimi oklepanymi okładkami ciężko wypromować jakąkolwiek książkę.


Podsumowując, „Milioner i bogini” to lekki i przyjemny romans na jeden wieczór. Kilka rzeczy nadaje się do poprawy, nie mniej jednak jest miłą odskocznią od poważnych i trudniejszych lektur.





Moja ocena: 6/10






Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Editiored.







Ktoś z Was czytał? Co sądzicie? :)
Lubicie historie tych autorek?





Girl from Stars

3 komentarze:

  1. Vi Keeland kojarzę, ale drugą autorkę niekoniecznie. Raczej nie sięgnę po tę pozycję. Męczę się czytając jak bohaterowie nie są ciekawi oraz są irytujący.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pierwszą część i nie bardzo mi przypadła gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazji przeczytać pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń