czwartek, 6 lutego 2020

[279] Anthony de Mello - "Wezwanie do miłości"


~Witajcie kochani!

Bez zbędnych przedłużeń - zapraszam do lektury najnowszej recenzji :)









Autor: Anthony de Mello
Tytuł: "Wezwanie do miłości"
Ilość stron: 162
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 19 listopada 2019





Wezwanie do miłości” to nie jest typ książki po jaki zazwyczaj sięgam. Prawdę powiedziawszy, to chyba pierwsza książka „filozoficzna” z jaką mam do czynienia. Co w takim razie skłoniło mnie do sięgnięcia po tą pozycję? Jej główny motyw, czyli miłość. Chciałam prawdziwych, rzeczywistych poglądów, spojrzeń na to wyjątkowe uczucie. Pozbawione tej cukrowej otoczki, jaką serwuje nam praktycznie każda powieść romantyczna. Czy właśnie to otrzymałam? 

"Wezwanie do miłości" prezentuje ostatnie medytacje Anthony'ego de Mello, autora słynnego "Przebudzenia". Są to zapiski człowieka, który miał odwagę zobaczyć rzeczywistość i dlatego był pełen współczucia i miłości dla wszelkich istot i rzeczy; mistyka, który rozkoszował się wszystkim i niczym. Ich tematem jest przede wszystkim miłość i to, co ją utrudnia: przywiązania, pragnienia, żądza, chciwość, system wierzeń lub przekonań - jednym słowem uwarunkowania oraz sposób, w jaki można się od nich wyzwolić po to, aby wiedzieć, aby kochać. "Wezwanie do miłości" tworzy wraz z "Przebudzeniem" integralną całość, która pozwala głębiej i adekwatniej zrozumieć przesłanie Anthony'ego de Mello. 

Z czystej ciekawości, po zakończonej lekturze zerknęłam na portal Lubimy Czytać by sprawdzić, jak inni oceniają tą książkę. Zdecydowana większość czytelników chwali sobie „Wezwanie do miłości”. Jak jest w moim przypadku? Niby nie jestem rozczarowana, ale zdecydowanie nie było to coś, czego oczekiwałam. 

Jak dla mnie książka ta powinna nosić tytuł „Wezwanie do wolności”, bo autor w głównej mierze skupia się na właśnie na niej. Część jego przemyśleń mi się spodobała. Niektóre jego poglądy, obserwacje były bardzo trafne. Były jednak też takie które były masłem maślanym. Odnosiłam wówczas wrażenie, że autor sam gubi się w tym, co pisze. 

Anthony de Mello niezależnie od poruszanego zagadnienia, posługuje się tymi samymi metaforami, przez co ja osobiście dość często plątałam się w jego rozumowaniu. Odniosłam również wrażenie, że rozwiązaniem na wszystkie problemy związane z wolnością jest „wyzbycie się przywiązań”. Autor powtarza to w każdym rozdziale, czyli mniej więcej co drugą stronę. 

Książka liczy sobie sto sześćdziesiąt stron i zawiera krótkie, kilkustronicowe rozdziały, przez co jej lekturę można sobie odpowiednio „dawkować”. Irytowało mnie trochę to, że autor pisze w taki sposób, jak gdyby tylko on miał rację i nie istniały inne poglądy na tematy nad którymi od medytuje. Nie czytało się tego źle, ale chyba nie jestem jeszcze gotowa na tego typu lekturę. Za kilka lat do niej wrócę, by sprawdzić czy więcej z niej wyciągnę. 



Moja ocena: 5/10







Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.






Ktoś z Was czytał? Co sądzicie o tej książce? :)




Girl from Stars

3 komentarze:

  1. Nie jestem do końca przekonana. Bardziej niż do filozofii ciągnie mnie psychologia Junga.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkąd na studiach miałam filozofię, omijam ją szerokim łukiem :D

    OdpowiedzUsuń