~Witajcie kochani!
Matura już praktycznie za mną :) W poniedziałek czeka mnie ostatnia bitwa z geografią rozszerzoną :D
Tak więc po raz pierwszy od dłuższego czasu, mam wolny weekend! :)
Szykujcie się na dostawę mnóstwa recenzji i innych ciekawych (mam nadzieję) postów!
A dziś zapraszam na recenzję "Confess" :)
Autor: Colleen Hoover
Tytuł: "Confess"
Ilość stron: 300
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 10 maja 2017
Jako ogromna wielbicielka twórczości pani Hoover, nie jestem
w stanie przejść obojętnie i nie sięgnąć po jej kolejne powieści. Tak też było
w przypadku „Confess”. Korzystając z okazji posiadania karty podarunkowej
Empik, postanowiłam wziąć w ciemno tą pozycję. Czekała ona na swą kolej prawie
rok, gdyż nawał egzemplarzy recenzenckich skupił całkowicie moją uwagę. Po
ogromnie rozczarowującym II tomie „Pułapki uczuć”, z dużymi wątpliwościami
podchodziłam do „Confess”.
Jak wypadła ta historia?
Czy książki Colleen Hoover wciąż mają w sobie ten urok, który pokochałam odkąd
przeczytałam „Maybe Someday”?
Znajdź w sobie odwagę, by wyznać…
SEKRET,
PRAWDĘ,
MIŁOŚĆ.
Niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i głęboko
skrywane grzechy są dla Owena największą inspiracją. Utalentowany malarz
kolekcjonuje anonimowe wyznania i przenosi je na płótno. Auburn od kilku lat
walczy o odzyskanie normalnego życia i desperacko potrzebuje pieniędzy.
Zakochanie się w przystojnym malarzu nie jest częścią jej planu, ale przekorne
przeznaczenie stawia na swoim. Dziewczyna odkrywa jednak, że przeszłość
ukochanego może odebrać jej to, co dla niej najważniejsze...
Wszystkie wyznania, które przeczytacie w tej powieści, są prawdziwe.
W „Maybe Someday” mieliśmy do czynienia z muzyką. To ona
była głównym spoiwem łączącym głównych bohaterów. W przypadku „Confess”,
autorka zaprasza nas do niezwykłego świata sztuki. Do sfery pełnej niezwykłego
malarstwa, nie będącego chaotyczną mieszanką przypadkowych barw, pozbawionego
jakiejkolwiek wizji. Hoover oprócz swych emocjonalnych słów przelanych na
papier, serwuje nam niezwykłe opisy uczuć, przedstawionych właśnie za pomocą
obrazów. I to właśnie jest zdecydowanie największy atut tej książki.
W tym wydaniu zawarte są kolorowe wersje obrazów, jakimi
posłużyła się autorka. Ich autorem jest Danny O’Connor, brytyjski malarz, który
w swoich pracach zawiera elementy graffiti. Jego obrazy są niezwykle kolorowe i
naładowane całą gamą uczuć i emocji. Jeśli jesteście ciekawi innych jego dzieł
(prócz tych zawartych tutaj), zapraszam na jego Instagrama: https://www.instagram.com/artbydoc/?hl=pl.
W historii tej nie zabrakło tego, co charakterystyczne dla
tej autorki, a mianowicie emocjonalnego rollercoastera. Colleen Hoover dużą
uwagę poświęca opisom uczuć towarzyszącym bohaterom, dzięki czemu czytelnik
może jeszcze bardziej przeżyć tą opowieść.
Przejdźmy zatem do tego, co mi się nie do końca podobało. Największy zarzut mam do fabuły, która pomimo
tego, że jest ciekawa, to jednak brakuje w niej jakiejś akcji, która
sprawiłaby, że nie mogłabym oderwać się od lektury. Momentami historia ta była
zbyt przeciągana, tak jakby autorka nie do końca przemyślała to, co chce w tej
książce zawrzeć. Nie zachwycili mnie również bohaterowie, którym według mnie
brakowało oryginalności. Hoover przedstawiła nam dwójkę bohaterów, z jakimi
zazwyczaj mamy do czynienia w młodzieżówkach.
Zawsze największym atutem historii pani Hoover było ich
zakończenie. Zawsze autorka na sam finał wyciągała asa z rękawa, sprawiając, że
jej książki zapadały na długo w mej pamięci i sercu. W przypadku „Confess”
zabrakło mi efektywnego zakończenia. Przedstawiony przez autorkę finał był jak
dla mnie mało satysfakcjonujący i taki… wyssany z palca? Gdzie się podziała ta
finałowa bomba emocjonalna?
W 2017 roku miał premierę serial na podstawie tej książki. W
rolę Auburn wcieliła się Katie Leclerc, a postać Owena odtworzył Ryan Cooper.
Podsumowując, „Confess” jest lekką i przyjemną w czytaniu i
odbiorze lekturą, choć bez większego polotu. Była ona dla mnie niemałym
zaskoczeniem, choć szkoda, że w negatywnym tego słowa znaczeniu. Co prawda sam
pomysł według mnie był ciekawy, a motyw sztuki rewelacyjnie wykorzystany lecz
„Confess” jest niestety książką niedopracowaną i nieprzemyślaną.
Moja ocena: 7/10
Ktoś z Was czytał? Co o niej sądzicie?
Jak oceniacie sztukę Danny'ego O'Connora? :)
Girl from Stars
Do twórczości Hoover zraziłam się już dawno temu, więc na pewno nie sięgnę po tę książkę. Ale za to zaciekawiły mnie obrazy - piękne! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Zapisuję na listę do przeczytania :D {Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzytaałam do tej pory jedną książkę tej autorki i była całkiem dobra. Recenzowana przez Ciebie, jakoś mnie nie kusi! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i mi się podobała. Jeszcze się nie zawiodłam na Hoover i na pewno sięgnę po inne jej książki :)
OdpowiedzUsuńOoo, warto wiedzieć, kto zrobił te prace :) Po "Confess" sięgnęłam, by w ogóle zapoznać się z Hoover i... po prostu myślałam, że będzie źle, a wyszło raczej neutralnie xD
OdpowiedzUsuńTo była moja pierwsza książka Hoover i własnie obrazy przyciągnęły moją uwagę :D Są przepiękne! Książka też jest bardzo dobra, chociaż Maybe Someday jest minimalnie lepsza :)
OdpowiedzUsuńMnie ta pozycja nieszczególnie się podobała, niby nie była zła, ale liczyłam na coś o wiele lepszego. ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat niedlugo zabieram się za przeczytanie jakiejś książki tej autorki. Zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu jej styl pisania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
prace Danny'ego O'Connora są naprawdę piękne, dodają powieści niesamowitego uroku :) colleen hoover zachwyciła mnie ugly love, wiec confess także kupiłam w empiku zupełnie w ciemno, ksiażka podobała mi się odrobinę bardziej niż tobie, tak mi się wydaję, ale nie czułam się zwalona z nóg ;p nie miałam pojęcia że na podstawie powieści powstał serial ;o zgadzam się co do finału, był niezbyt realistyczny i trochę wątpię w AZ TAKIE ZBIEGI OKOLICZNOŚCI
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Colleen Hoover, jednak "Confess" mimo że mi się podobało, to i tak jest jak dla mnie jedną z gorszych historii autorki :/
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Ta książka kompletnie do mnie nie trafiła. Tak naprawdę nie gustuję w powieściach Hoover i jedynie ,,Ugly Love" podbiło moje serce, ale sądzę, że ,,Confess" to najgorsza powieść tej autorki.
OdpowiedzUsuńŚciskam,
Iza z Heavy books