sobota, 12 maja 2018

[155] Colleen Hoover - "Confess"



~Witajcie kochani!


Matura już praktycznie za mną :) W poniedziałek czeka mnie ostatnia bitwa z geografią rozszerzoną :D
Tak więc po raz pierwszy od dłuższego czasu, mam wolny weekend! :)
Szykujcie się na dostawę mnóstwa recenzji i innych ciekawych (mam nadzieję) postów!

A dziś zapraszam na recenzję "Confess" :)






Autor: Colleen Hoover
Tytuł: "Confess"
Ilość stron: 300
Wydawnictwo: Otwarte
Data premiery: 10 maja 2017














Jako ogromna wielbicielka twórczości pani Hoover, nie jestem w stanie przejść obojętnie i nie sięgnąć po jej kolejne powieści. Tak też było w przypadku „Confess”. Korzystając z okazji posiadania karty podarunkowej Empik, postanowiłam wziąć w ciemno tą pozycję. Czekała ona na swą kolej prawie rok, gdyż nawał egzemplarzy recenzenckich skupił całkowicie moją uwagę. Po ogromnie rozczarowującym II tomie „Pułapki uczuć”, z dużymi wątpliwościami podchodziłam do „Confess”. 
Jak wypadła ta historia?
Czy książki Colleen Hoover wciąż mają w sobie ten urok, który pokochałam odkąd przeczytałam „Maybe Someday”?









Znajdź w sobie odwagę, by wyznać… 

SEKRET, 
PRAWDĘ,
MIŁOŚĆ.



Niewypowiedziane pragnienia, bolesna przeszłość i głęboko skrywane grzechy są dla Owena największą inspiracją. Utalentowany malarz kolekcjonuje anonimowe wyznania i przenosi je na płótno. Auburn od kilku lat walczy o odzyskanie normalnego życia i desperacko potrzebuje pieniędzy. Zakochanie się w przystojnym malarzu nie jest częścią jej planu, ale przekorne przeznaczenie stawia na swoim. Dziewczyna odkrywa jednak, że przeszłość ukochanego może odebrać jej to, co dla niej najważniejsze...

Wszystkie wyznania, które przeczytacie w tej powieści, są prawdziwe.









W „Maybe Someday” mieliśmy do czynienia z muzyką. To ona była głównym spoiwem łączącym głównych bohaterów. W przypadku „Confess”, autorka zaprasza nas do niezwykłego świata sztuki. Do sfery pełnej niezwykłego malarstwa, nie będącego chaotyczną mieszanką przypadkowych barw, pozbawionego jakiejkolwiek wizji. Hoover oprócz swych emocjonalnych słów przelanych na papier, serwuje nam niezwykłe opisy uczuć, przedstawionych właśnie za pomocą obrazów. I to właśnie jest zdecydowanie największy atut tej książki.









W tym wydaniu zawarte są kolorowe wersje obrazów, jakimi posłużyła się autorka. Ich autorem jest Danny O’Connor, brytyjski malarz, który w swoich pracach zawiera elementy graffiti. Jego obrazy są niezwykle kolorowe i naładowane całą gamą uczuć i emocji. Jeśli jesteście ciekawi innych jego dzieł (prócz tych zawartych tutaj), zapraszam na jego Instagrama: https://www.instagram.com/artbydoc/?hl=pl.




W historii tej nie zabrakło tego, co charakterystyczne dla tej autorki, a mianowicie emocjonalnego rollercoastera. Colleen Hoover dużą uwagę poświęca opisom uczuć towarzyszącym bohaterom, dzięki czemu czytelnik może jeszcze bardziej przeżyć tą opowieść.












Przejdźmy zatem do tego, co mi się nie do końca podobało. Największy zarzut mam do fabuły, która pomimo tego, że jest ciekawa, to jednak brakuje w niej jakiejś akcji, która sprawiłaby, że nie mogłabym oderwać się od lektury. Momentami historia ta była zbyt przeciągana, tak jakby autorka nie do końca przemyślała to, co chce w tej książce zawrzeć. Nie zachwycili mnie również bohaterowie, którym według mnie brakowało oryginalności. Hoover przedstawiła nam dwójkę bohaterów, z jakimi zazwyczaj mamy do czynienia w młodzieżówkach.















Zawsze największym atutem historii pani Hoover było ich zakończenie. Zawsze autorka na sam finał wyciągała asa z rękawa, sprawiając, że jej książki zapadały na długo w mej pamięci i sercu. W przypadku „Confess” zabrakło mi efektywnego zakończenia. Przedstawiony przez autorkę finał był jak dla mnie mało satysfakcjonujący i taki… wyssany z palca? Gdzie się podziała ta finałowa bomba emocjonalna?


W 2017 roku miał premierę serial na podstawie tej książki. W rolę Auburn wcieliła się Katie Leclerc, a postać Owena odtworzył Ryan Cooper.














Podsumowując, „Confess” jest lekką i przyjemną w czytaniu i odbiorze lekturą, choć bez większego polotu. Była ona dla mnie niemałym zaskoczeniem, choć szkoda, że w negatywnym tego słowa znaczeniu. Co prawda sam pomysł według mnie był ciekawy, a motyw sztuki rewelacyjnie wykorzystany lecz „Confess” jest niestety książką niedopracowaną i nieprzemyślaną.











Moja ocena: 7/10





Ktoś z Was czytał? Co o niej sądzicie? 
Jak oceniacie sztukę Danny'ego O'Connora? :)






Girl from Stars

11 komentarzy:

  1. Do twórczości Hoover zraziłam się już dawno temu, więc na pewno nie sięgnę po tę książkę. Ale za to zaciekawiły mnie obrazy - piękne! :)

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapisuję na listę do przeczytania :D {Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytaałam do tej pory jedną książkę tej autorki i była całkiem dobra. Recenzowana przez Ciebie, jakoś mnie nie kusi! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i mi się podobała. Jeszcze się nie zawiodłam na Hoover i na pewno sięgnę po inne jej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, warto wiedzieć, kto zrobił te prace :) Po "Confess" sięgnęłam, by w ogóle zapoznać się z Hoover i... po prostu myślałam, że będzie źle, a wyszło raczej neutralnie xD

    OdpowiedzUsuń
  6. To była moja pierwsza książka Hoover i własnie obrazy przyciągnęły moją uwagę :D Są przepiękne! Książka też jest bardzo dobra, chociaż Maybe Someday jest minimalnie lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie ta pozycja nieszczególnie się podobała, niby nie była zła, ale liczyłam na coś o wiele lepszego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja akurat niedlugo zabieram się za przeczytanie jakiejś książki tej autorki. Zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu jej styl pisania :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. prace Danny'ego O'Connora są naprawdę piękne, dodają powieści niesamowitego uroku :) colleen hoover zachwyciła mnie ugly love, wiec confess także kupiłam w empiku zupełnie w ciemno, ksiażka podobała mi się odrobinę bardziej niż tobie, tak mi się wydaję, ale nie czułam się zwalona z nóg ;p nie miałam pojęcia że na podstawie powieści powstał serial ;o zgadzam się co do finału, był niezbyt realistyczny i trochę wątpię w AZ TAKIE ZBIEGI OKOLICZNOŚCI

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam książki Colleen Hoover, jednak "Confess" mimo że mi się podobało, to i tak jest jak dla mnie jedną z gorszych historii autorki :/

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta książka kompletnie do mnie nie trafiła. Tak naprawdę nie gustuję w powieściach Hoover i jedynie ,,Ugly Love" podbiło moje serce, ale sądzę, że ,,Confess" to najgorsza powieść tej autorki.

    Ściskam,
    Iza z Heavy books

    OdpowiedzUsuń