wtorek, 22 maja 2018

[160] Elżbieta Rodzeń - "Przyciąganie"



~Witajcie kochani!

Pomimo tego, że próbuję jakoś przekopać się przez te wszystkie zaległe egzemplarze recenzenckie, to za każdym razem gdy skończę jedną książkę, to do moich drzwi puka listonosz z kolejnymi XD
Ja po prostu nie umiem powiedzieć sobie: " DOŚĆ. WYSTARCZY" XD
Nie znam takiego wyrażenia jak "za dużo książek" :D
Znacie jakiegoś dobrego specjalistę, który będzie potrafił mi pomóc? :D

Zapraszam na recenzję!






Autor: Elżbieta Rodzeń
Tytuł: "Przyciąganie"
Ilość stron: 454
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 16 kwietnia 2018








Z twórczością pani Elżbiety Rodzeń miałam pierwszy raz do czynienia podczas lektury „Zimowej miłości”. Ci, co lepiej mnie znają, dobrze wiedzą, że nie przepadam za naszymi rodzimymi książkami. Jednak ta autorka zachwyciła mnie już podczas naszego pierwszego literackiego spotkania. Dlatego też bez wahania sięgnęłam po jej najnowszą powieść pt. „Przyciąganie”, licząc na to, że zachwyci mnie ona równie mocno, co „Zimowa miłość”.



Nadia jest zmuszona zacząć wszystko od nowa. Silną niegdyś kobietę zastąpiła osoba ze strachem oglądająca się za siebie. Kiedy znajduje pracę w charakterze opiekunki, wydaje jej się, że to szansa na spokój, którego tak bardzo potrzebuje.
Garrett miał absolutnie wszystko. Piękną dziewczynę, sukcesy w sporcie. Nie przypuszczał, że tak łatwo zostanie mu odebrane to, kim był. Teraz młody, ekscentryczny prawnik każdego dnia próbuje udowodnić, że niepełnosprawność to tylko minimalna przeszkoda na drodze do życia pełną piersią. Kiedy jego rodzice zatrudniają dla niego pielęgniarkę, postanawia zrobić wszystko, aby się jej pozbyć...




Po przeczytaniu opisu fabuły, obawiałam się, że „Przyciąganie” będzie polską wersją światowego bestsellera pt. „Zanim się pojawiłeś”. Na całe szczęście autorka zaserwowała nam oryginalną historię, naładowaną całą gamą różnych emocji, które wpływają na odbiór całej tej historii.



To, co zdecydowanie wyróżnia historie tej autorki, to psychologiczne podejście do bohaterów i poruszanie w nich problemów współczesnego człowieka. Pani Rodzeń nie podąża za schematami. W swych powieściach pokazuje, że życie to nie jest żadna bajka. Nikt z nas nie jest doskonały. Każdy zmaga się z potworami przeszłości.



Tym razem jednak nie było tak doskonale jak w przypadku „Zimowej miłości”. Największy zarzut początkowo miałam do postaci Garretta. Mam zupełną świadomość tego, że ludzie niepełnosprawni, z niedowładem nóg potrafią o siebie zadbać, uprawiać różne sporty i tym podobne, ale odnoszę wrażenie że tym razem autorka dała się nico ponieść wodzom fantazji. Co ten człowiek wyprawia w tej książce, to czasem w  głowie mi się nie mieściło. To z kolei prowadziło do następnej kolizji w fabule. Mężczyzna pomimo swej niepełnosprawności (a raczej jej braku) potrafi zrobić wszystko. Po co mu w takim razie pielęgniarka? Trochę według mnie nie było to przemyślane. Przez początkowe sto stron, zastanawiałam się ile jeszcze czasu główna bohaterka będzie się włóczyć bez celu po obcym mieszkaniu…



Sam watek romantyczny bardzo mi się podobał…
Przynajmniej do czasu, gdy relacja miedzy głównymi bohaterami nabrała zupełnie innego kierunku. Od tego momentu zaczęło się robić tandetnie. Nie wiem skąd autorce przyszedł do głowy taki pomysł, by w takim a nie innym kierunku podążać. Mnie niestety to nie przekonało. Zapowiadało się na wzruszającą i klimatyczną historię dwojga ludzi, zmagających się ze zmorami przeszłości i walczących o lepsze jutro. Niestety, ostatnie trzy rozdziały zniszczyły charakter tej książki, czyniąc ją banalną i schematyczną.




Nie da się ukryć, że historia ta niesie ze sobą jakiś przekaz, zachęca czytelnika do refleksji nad pewnymi zagadnieniami. Nie zmienia to jednak faktu, że wizja autorki nie do końca mnie do siebie przekonała. 
Nie mniej jednak książka ta posiada również liczne atuty, takie jak lekki i przyjemny w odbiorze styl pisania autorki, czy też liczne opisy uczuć i emocji, które wpływają na ostateczny odbiór książki.

                                                                           

                                                                    
Podsumowując, „Przyciąganie” okazało się nie sprostać moim oczekiwaniom. Nie jest to zła pozycja, jednak ja liczyłam na coś więcej.







Moja ocena: 7/10





Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.







Ktoś z Was czytał?
Która książka Elżbiety Rodzeń spodobała Wam się najbardziej? :)






Girl from Stars


5 komentarzy:

  1. Mimo, ze ksiązka nie jest do końca idealna, chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj wydaje mi się że przy takiej przypadłości medycyna jest bezsilna :p
    Skoro wątek romantyczny jest dość słaby to ja raczej nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam wiele pozytywnych recenzji na temat tej książki i po prostu muszę w końcu po nią sięgnąć!

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle się zastanawiam, czy to nie będzie kopia "Zanim się pojawiłeś", mimo że każdy pisze, że nie :) Ja właśnie kończę "Przyszłość ma twoje imię" autorki i spodobał mi się jej styl - chociaż historia trochę wydłużona - i z pewnością sięgnę po inne jej książki. Po powyższą pewnie też, ale myślę, że dopiero za jakiś czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przyszłość ma twoje imię" jeszcze przede mną, i mam nadzieję, że zrobi na mnie większe wrażenie niż"Przyciąganie";)
      Jeśli jeszcze nie czytałaś, to polecam Ci gorąco "Zimową miłość" :D

      Usuń