~Witajcie kochani!
Tegoroczne święta wielkanocne przebiegają nieco inaczej niż zazwyczaj. Nie mniej jednak mam nadzieję, że spędziliście ten wyjątkowy czas w gronie najbliższych, w dobrym humorze i zdrowiu, a na Waszych stołach znalazły się smakołyki, które uwielbiacie :)
Trwając w tej świątecznej atmosferze zapraszam na Wielkanocny Book Tag :)
Zerkając na ostatnie przeczytane przeze mnie książki, "Test na miłość" wpisuje się do tej kategorii idealnie. Niezwykła powieść o miłości autystycznego mężczyzny.
Duża dawka emocji, mnóstwo humoru, ciekawie poprowadzona fabuła, kończąca się... słodkim finałem :)
Polecam!
Powieści młodzieżowych czytam bardzo dużo. Jak dotąd spotkałam się z samymi pozytywnymi opiniami dotyczącymi twórczości Elle Kennedy. Ochy, achy i szeroko rozumiane zachwyty.
W końcu sama się skusiłam i... nie rozumiem skąd ten zachwyt. To moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki, nie mniej jednak wydaje mi się, że jej historie są strasznie przewidywalne i nie wnoszą niczego nowego, świeżego.
Na mojej półce czeka jeszcze jedna książka tej autorki. Być może uda jej się mnie zaskoczyć.
Choć szczerze w to wątpię.
Po fantastykę sięgam sporadycznie, nie mniej jednak nie żałuję, że zdecydowałam się na lekturę "Instytutu". Oprócz oryginalnej fabuły, wyróżnia się ona właśnie ciekawymi, dobrze wykreowanymi bohaterami, którzy z pewnością na długo pozostaną w mej pamięci. Początkowo nie mogłam przekonać się do głównej bohaterki, której myślenie było nie proporcjonalne do jej wieku. Na całe szczęście z czasem było coraz lepiej. Każda z występujących w tej powieści bohaterów jest na swój sposób wyjątkowa, oryginalna, dzięki czemu ta historia nabiera rumieńców.
Bardzo dobry debiut!
Z pewnością sięgnę po kontynuację :)
Jojo Moyes to chyba autorka, która nie zawodzi. Za każdym razem umiejętnie wciąga mnie do wykreowanego przez siebie świata, zachwyca pięknymi, plastycznymi opisami i umie sparwić, bym przeżywała wraz bohaterami każdy ich sukces, ale chwile smutku, załamania.
To co w głównej mierze skradło moje serducho, to to, że akcja rozgrywała się w XX wieku w górskim miasteczku, oraz fakt, iż autorka pisząc tą powieść inspirowała się prawdziwymi wydarzeniami - w latach 1935 – 1943 w USA naprawdę rozwinęła się tzw. „konna biblioteka”, dzięki której mnóstwo ubogich rodzin mieszkających na wsiach, mogło nauczyć się czytać, poszerzać swoje horyzonty.
Z pewnością za jakiś czas wrócę do tej świetnej historii :)
Uwielbiam serię "Bracia Slater". Mam pełną świadomość tego, że nie jest to literatura górnych lotów, ale przecież w czytaniu nie chodzi tylko o to by czytać literaturę ambitną, prawda?
W każdym bądź razie, pierwsze tomy tej serii pochłaniałam w błyskawicznym tempie. Zazwyczaj wystarczył mi jeden dzień.
Jednak z każdym kolejnym tomem wydawało mi się, że autorce brakuje już nowych pomysłów. W każdym kolejnym tomie nieco powiela schematy z poprzednich części.
Najgorsza jednak była ostatnia część, czyli "Damien". Wyczekiwałam tej części zdecydowanie najbardziej. Najmłodszy z braci był dla mnie największą i zarazem najbardziej intrygującą zagadką. L. A. Casey jednak nie sprostała moim oczekiwaniom. Zepsuła tą historię całkowicie.
Wielka szkoda.
"Hush", czyli ostatni tom serii "Czarny lotos" w mojej opinii był niewypałem. Nie zmienia to jednak faktu, że poprzednie dwa tomy i ogólnie cała ta zawarta w nich zawiła historia była fenomenalna.
Mroczna, brutalna, przerażająca.
Aż nabrałam ochoty, by przeczytać ją po raz kolejny :D
W "Śnieżnej siostrze" każdy z występujących w tej historii bohaterów, przeszedł ogromną przemianę. Na tym chyba własnie polega magia świątecznych opowieści.
Przepiękna historia, skłaniająca do przemyśleń. Napisana w formie literackiego kalendarza. 24 rozdziały - po jednym na każdy dzień adwentu.
A na deser - bogato ilustrowane wydanie.
Od chwili gdy zobaczyłam w zapowiedziach wydawnictwa Zysk i S-ka biografię Freddiego Mercury'ego pt. "Somebody to love. Życie, śmierć i spuścizna Frieddiego Mercury'ego" wiedziałam, że muszę ją mieć. Grafika przedstawiona na okładce, te żywe kolory, w moim odczuciu idelanie pasują do charyzmy tej niezwykłej postaci.
Okładka okładką, ale przyznać trzeba, że wnętrze tej biografii jest równie dobre :D Polecam!
Co prawda 450 stron to wcale nie tak dużo, nie mniej jednak nie przypominam sobie, bym w ostatnim czasie przeczytała książkę o większych gabarytach :D
"Dobre żony" reprezentowały równie dobry poziom co "Małe kobietki" dlatego też lektura tej powieści była czystą przyjemnością.
I to by było wszystko :)
A jakie książki Wy przypisalibyście do powyższych kategorii?
Co sądzicie o wyżej wymienionych książkach? :)
Zachęcam do zrealizowania powyższego tagu na Waszych blogach! :)
Wesołych Świąt kochani! ♥
Wasza Girl from Stars
Ciekawy Book Tag. Myślę, że w tym roku już go nie zrobię, ale w przyszłości nie wykluczam takiej opcji. Co książek, to żądnej nie czytałam, ale Instytut, Małe kobietki, Dobre żony i Śnieżną siostrę mam w planach przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
O kurczę nawet nie miałam pojęcia że taki tag w ogóle istnieje :D Mimo wszystko zaciekawiła mnie seria ,,Bracia Slater,, mimo wszystko. Ostatnio skusiła mnie książka Lucyfer i o dziwo pochłonęłam ją bardzo szybko pomimo że narraracja była pisana i z perspektywy kobiety jak i mężczyzny. Z czego ta drug jakoś nigdy nie przypadła mi do gustu. Tu mimo wszystko wyczuwam niegrzecznych facetów i kusi przeogromnie przez to :D
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com